o tym, jaki sławny jest jej ojciec. Opowiadała o tym, jaka piękna

– Trzymał pistolety? Podnosił z podłogi czy trzymał? – Właśnie podniósł. – Shep! – No dobra! Trzymał broń, do cholery. Trzymał obie sztuki i wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Gdy wypowiedziałem jego imię, wycelował w moją głowę. – I nic ci to nie mówi? – Spanikował, Rainie! Był przerażony i, do diabła, płakał. Przysięgam ci, że miał łzy na policzkach. Na litość boską, mówimy o Dannym. Chłopcu, który nosił kiedyś twoją odznakę. Tym samym, który lubił bawić się pod biurkami. Tym samym, który zawsze chciał siedzieć obok ciebie przy stole... – Przestań! Nie chcę tego dłużej słuchać. Rainie stanęła na skraju werandy z rękami splecionymi mocno na piersi, żeby się trochę ogrzać. W oddali dostrzegła błysk, jakby księżyc odbił się w kawałku szkła. Zastanowiło ją to. Kiedy próbowała przebić wzrokiem ciemności, drzewa zaszumiały nagle i jakiś duży ptak wzbił się do lotu. – Jeśli Danny ma z tym coś wspólnego – odezwał się za jej plecami Shep – to tylko dlatego, że ktoś go wciągnął. Ostatnio miał... problemy ze sobą. Może jest podatny na wpływy. W wieku trzynastu lat wszyscy chłopcy są podatni na wpływy. – Wiemy o incydencie z szafkami, Shep. I wiemy o Kenyonie. Dla mnie Danny wciąż jest kochanym dzieciakiem i jeszcze wczoraj rano zgodziłabym się z tobą, ale teraz nie jestem już http://www.domydrewniane.edu.pl/media/ użył niedawno w Filadelfii, żeby zbliżyć się do Elizabeth Quincy. Natomiast nazwiska Ben Zikka używał ponad półtora roku temu, żeby zbliżyć się do Amandy Quincy. Tego drugiego jeszcze nie zbadałam, ale wystarczyło sprawdzić w komputerze, żeby się przekonać, że nie istnieje żaden Tristan Shandling. - Ktoś, kto dobiera się do ludzi z FBI, powinien być bardziej ostrożny. - Ale on dobierał się do kobiet, które nie pracowały w policji. Żadna normalna kobieta nie zaczyna znajomości od sprawdzenia nowo poznanego mężczyzny. De Beers skinął głową. - To ułatwi mi życie. Z firmy telekomunikacyjnej zdobędę spis nazwisk, które trzeba sprawdzić. Potem pani poszczuje swojego szeryfa na ludzi, których ja wyznaczę. Rainie wpadła do głowy jeszcze jedna myśl.

Rainie przyklęknęła na łóżku. Nie spuszczała z niego oczu. Przysunęła się bliżej. – Ja pochodzę z białej hołoty. Nie odwrócił wzroku. – Daj spokój, Rainie. – Nie. Mówię tylko od razu, kim jestem, żebyś potem nie mógł mi tego wytknąć. – Przysuwała się coraz bliżej. A on się nie cofał. – Nie mam dobrych manier. Nie znoszę Sprawdź - Uważa, że go zdradzam, prawda? - spytała Mary. Usiadła bokiem i popatrzyła mu prosto w oczy. - Uważa, że się wymykam i za jego plecami spotykam się z innymi mężczyznami. Dlaczego? Ponieważ cały czas zostawia mnie samą? Ponieważ odciął mnie od mojej rodziny i przyjaciół? Nie mam pracy. Nie mam żadnego życia, nie mam nic do roboty. Błąkam się tylko po wielkim domu i czekam, aż mój wspaniały mąż lekarz wróci z pracy. A może on o wszystkim panu opowiedział? Pozwoliła, żeby różowy sweter zsunął się jej z ramienia. De Beers natychmiast zauważył wielki siniak. Zacisnął usta. Teraz autentycznie jej współczuł. Mogliby być sprzymierzeńcami. Wtedy wygrałaby ona, nie jej mąż. De Beers nie odezwał się słowem. Milczenie przeciągało się, wreszcie stało się nie do zniesienia. Mary poczuła się nagle opuszczona i niepocieszona. Podciągnęła sweter i zapięła pod szyję.