- Wyobra¿am sobie. - Znowu spojrzał na jej usta.

Eugenia patrzyła na nia jak na obłakana. Chcac uzyskac odrobine prywatnosci, Marla wyszła do biblioteki. Opowiedziała policjantowi, co zdarzyło sie tej nocy, kiedy wyladowała w klinice, i to, co sobie przypomniała na temat wypadku: - ...nie pamietam szczegółów, ale wiem, ¿e na drodze ktos stał i swiecił jak bo¿onarodzeniowa choinka, zupełnie mnie oslepił. Skreciłam, ¿eby w niego nie uderzyc, a kierowca cie¿arówki zrobił to samo. Nie wiem, co sie stało z tym człowiekiem. Wyskoczył z tej strony, z której nadjechała cie¿arówka, a potem widziałam go na drugim pasie. Paterno zadał jej jeszcze kilka pytan i poprosił, ¿eby przyjechała zło¿yc zeznanie. Marla po¿egnała go, obiecujac, ¿e zadzwoni, jesli tylko cos jeszcze jej sie przypomni, po czym wróciła do salonu. - Nick mówi, ¿e przypomniałas sobie wypadek. - Eugenia spojrzała na nia zaskoczona. - Tak. - Marla skineła głowa. - Prawie wszystko. - Ale nie pamietasz, po co jechałas do Santa Cruz? - Eugenia postawiła talerzyk na podłodze, a Coco szybko zjadła pozostały kawałek ciastka i zlizała okruszki. http://www.dobra-protetyka.com.pl/media/ - Oczywiście, że wiem, Nevada. - Wskoczyła na siodło i patrzyła na niego przeciągle. - Oboje to wiemy. 155 Katrina rozmasowała sobie zdrętwiały kark i wpatrywała się w cztery obskurne ściany malutkiego pokoju w zajeździe Well, Come Inn; spoglądała na pożółkłe, niegdyś beżowe draperie i na łóżko, zapadnięte pośrodku. Wcześniej włączyła stojący w rogu telewizor. Dźwięk był ściszony. Nadawali sitcom, którego nie znała, i co kilka sekund słyszała nagrany śmiech. Leżąc z laptopem na okropnie niewygodnym łóżku, usiłowała uporządkować swoje notatki. Na nocnym stoliku stała szklanka z tequilą. Na razie wypiła tylko jeden łyk - trunek był okropny i palił jej gardło. Po konfrontacji ze swoim stukniętym ojcem Katrina czuła się zmęczona, niespokojna, sfrustrowana. Zastanawiała się nawet, czy nie wrócić do dawnego nałogu i nie skombinować skręta. Nawet na tym zadupiu musiał być jakiś diler, który by ją zaopatrzył w marihuanę albo kokainę. - Nawet o tym nie myśl - mruknęła wściekła na siebie. Kiedyś rzuciła narkotyki, a przy okazji także męża, i nic nie zmusi jej do powrotu na tę drogę, nawet spotkanie z wszechmocnym sędzią.

drogę. Niektórzy biali w miasteczku uważali go za zarozumialca i nie mogli przeżyć tego, że Estevan wraz z rodziną całymi dniami pracuje i dużo zarabia, podczas gdy im, nie tak zaradnym, wiodło się mamie. Sukces Ramóna Estevana niejednego kłuł w oczy. Ross McCallum głośno manifestował swoją niechęć do tego „zasmarkanego meksykańskiego brudasa”. Przed laty Badger Collins wybił szybę w jednym z okien sklepu, a Nell Hart, kelnerka z miejscowego baru, musiała uciekać z Bad Luck, bo potajemnie umawiała się z Ramónem na randki. Została wyklęta nie dlatego, że Ramón miał Sprawdź wspomnien. Znieruchomiała, zaciskajac palce na gałce drzwi, serce waliło jej jak młotem, a wizje z przeszłosci z ka¿da sekunda nabierały barw i precyzji. Rozpoznała obita zielonym sztruksem kanape, która kupiła kiedys na wyprzeda¿y, na której le¿ał włochaty pled zrobiony na drutach przez jej matke - nie chuda jak osa Victorie Amhurst o skwaszonej twarzy, ale inna, cieplejsza kobiete, pachnaca tytoniem i perfumami z wyra¿a nutka wanilii. Dolly... miała na imie Dolly. - Mamo... - wyszeptała, wiedzac ju¿, ¿e kobieta, która ja wychowała, nie ¿yje. Nogi jej dr¿ały tak silnie, jakby za chwile miała upasc. Nie nazywa sie Marla. Tak jak podejrzewała. Nazywa sie Kylie Paris. A tamtej nocy, prowadzac mercedesa Pam, jechała