Zaległa długa, niezręczna cisza. Młodzieniec wydawał się sparaliżowany strachem, Arabella wyglądała, jakby się miała za chwilę rozpłakać, bardziej wobec doznanej znie¬wagi niż z szoku, a Clemency zastanawiała się gorączkowo, co robić.

Zmarszczył brwi. - Naprawdę przykro mi, że... - zaczął, ałe Willow nie pozwoliła mu dokończyć. - Nie, to mnie jest przykro, że wtedy u Morgantiego zachowałam się tak niegrzecznie - wyrzuciła z siebie jednym tchem. - Już dawno powinnam była za to przeprosić. Nie znałam wówczas wszystkich okoliczności i chociaż wiem, że to nie jest żadna wymówka, doktorze Galbraith... - Miałaś mówić mi po imieniu - przerwał jej w pół zdania. - Doktorze Galbraith, ciężko mi jest zrozumieć... - Proszę, mów do mnie po imieniu. - Uniósł pytająco brew. - To proste imię. Tylko jedna sylaba. - Ruchem głowy wskazał na rozłożoną na stole krzyżówkę. - Jego wypowiedzenie stanowczo nie przekracza możliwości młodej, zdolnej kobiety, która potrafi rozwiązać krzyżówkę z „New York Timesa". - Dobrze pan wie, że nie chodzi o samo słowo, lecz o fakt, że jestem w Summerhill nianią, a pan moim szefem. - A nie mogłabyś raczej patrzeć na mnie jak na sprzymierzeńca, a nie szefa? Bez względu na to, co będzie się działo między tobą a dziećmi, jestem po twojej strome. Musimy stworzyć http://www.amatorzyna.pl - Rozumiem. Upadek St. Charles byłby tragedią. Niewiele jest miejsc z tak wspaniałą tradycją. - Spojrzał jej bacznie w twarz. - Czy to już wszystkie przyczyny? - Nie. - Wstała i podeszła do okna. Popatrzyła na przejeżdżające auta. - Jak wiesz, prowadzenie hotelu to nieustanna odpowiedzialność. - Praca na pełnym etacie i nadgodziny - dodał. - Albo nienormowany czas pracy. - Dobrze to ująłeś. - Spojrzała na niego. - A ja chcę się zaangażować w nowe przedsięwzięcie. Mam na oku znacznie mniejszą, ale obiecującą nieruchomość. Uniósł brwi. - Sądząc po twoich oczach, to coś nietypowego. - Bardzo. Ale pochłonie masę czasu. I wymaga inwestycji. - Nie potrzebujesz może wspólnika? Zaśmiała się. Zaczynała czuć sympatię dla swojego rozmówcy. - Wierz mi, to nie dla ciebie. Ale ja jestem związana z tym miejscem równie mocno, jak z St. Charles. - Widząc zdziwienie w jego oczach, dodała: - Posiadłość rodzinna, ze strony mojej matki. - Ach, tak. Podeszła do biurka i przysiadła na jego brzegu.

Chad przeczytał, co napisała, był tak załamany, że rzucił się z wieżowca Camden Tower. Zachowała się jak tchórz, pisząc list, zamiast spotkać się z Chadem. Nigdy sobie tego nie wybaczy! Gdyby tam była, mogłaby go uspokoić, zapewnić, że jeszcze kiedyś się zakocha. Ale nie było jej przy nim. Zachowała się podle. Wiedziała, Sprawdź Dziewczyna odwróciła się w jej stronę. - Kuzynka Diana chciałaby uczestniczyć w naszych lek¬cjach. Skoro mamy gości, czy naprawdę musimy je odbywać? - Naturalnie - odparła Clemency. - To tylko poranne zajęcia. Oczywiście, panna Diana będzie również mile widziana, jeśli zgodzi się na to jej mama. - Och, bardzo dziękuję, panno Stoneham! - Twarz Diany ponownie się rozpromieniła. - Ale po co właściwie chcesz to robić? - zapytała ją Arabella z ciekawością. - Ja... nie potrafię się zachowywać w towarzystwie - odpowiedziała szeptem Diana, przebierając znów palcami w fałdach sukni. - Boję się, że powiem coś nie tak. - Popatrzyła błagalnie na kuzynkę. - Ty jesteś taka piękna i pełna wigoru, i pewnie nawet nie wiesz, o czym mówię. - To czysty egoizm myśleć w towarzystwie tylko o sobie wtrąciła zgryźliwie Adela, która usłyszała koniec ich rozmowy. - Gdybyś bardziej dbała o innych niż o siebie, nie byłabyś tak potwornie wstydliwa. Diana zamilkła, zdruzgotana krytyką siostry. Arabella za to rzuciła drugiej kuzynce zawzięte spojrzenie i nie zważając na to, że ta wyjęła właśnie mały modlitewnik i zatopiła się w lekturze, krzyknęła: - Co za okropnie bezduszne stwierdzenie! Adela zignorowała ją, udając że tego nie słyszy. Lady Helena i lady Fabian siedziały na kanapie i roz¬mawiały, a między nimi leżała suczka Muffin. - Heleno, cieszę się, że do mnie napisałaś. Nie wiem, dlaczego nie pomyślałam wcześniej o przywiezieniu dziew¬cząt. Chyba sądziłam, że Arabella jest dużo młodsza! Ale to szczęśliwe zrządzenie Opatrzności. Muszę ci powiedzieć, że miałam poważne obawy, jeśli idzie o Dianę. Nie lubię jej nigdzie zabierać, nie potrafi się znaleźć w towarzystwie, zazwyczaj milczy i tylko wpatruje się w podłogę z czerwoną twarzą.