nikt nie czyha w pobliżu, a potem stanowczym ruchem zamknęła drzwi. Zadowolona, że są sami, wzięła jedyne,

rozpęta się niezła awantura. - Przygryzł dolną wargę i z nachmurzoną miną zamyślił się, jak to miał w zwyczaju, kiedy przesiadywał w sądzie i wysłuchiwał długich, rozwlekłych podsumowań. - A teraz ktoś wysyła ci przynętę... chodzi o to, żeby ściągnąć cię z powrotem do miasta, do którego przysięgłaś sobie już nigdy nie wrócić. Ktoś robi z ciebie idiotkę, Shelby - powiedział, powoli kiwając głową, jakby zgadzał się z samym sobą - i to nie jestem ja. Ten jeden raz mu uwierzyła. Przyjechała tu przepełniona szlachetnością i determinacją, by odszukać swoje dziecko. To się nie zmieniło. Ale teraz czuła, że ktoś nią manipuluje i, tak jak powiedział ojciec, robi z niej idiotkę. Niechcący wpadła w pułapkę starannie przygotowaną przez kogoś, kto miał własne cele. Postanowiła nie dać się tak łatwo! Wyprostowała się, była mokra od potu. Znajdzie sposób, żeby się jakoś wydostać z sideł. Bez względu na wszystko, raz na zawsze zostawi za sobą Bad Luck w Teksasie. I tym razem, na Boga, zabierze ze sobą swoją córkę. Rozdział 2 Ależ nie możesz wyjechać. Nińa, przecież dopiero przyjechałaś! - Lydia nie należała do osób łatwo dających za wygraną. Pod tym względem nie zmieniła się wcale mimo upływu lat. Trochę posiwiała i przybyło jej kilogramów, ale była tak samo stanowcza, jak we wspomnieniach Shelby z młodości. - Sędzia cię potrzebuje - dodała, posapując, bo z trudem nadążała za zmierzającą do drzwi frontowych Shelby. - On nikogo nie potrzebuje. - Myślałam, że przyjechałaś w odwiedziny. https://kobietaistyl.pl podnoszac kołnierz płaszcza. Ruszyli chodnikiem do samochodu. - Mo¿e pózniej bedzie lepiej - powiedział Nick bez przekonania. Wsiedli do furgonetki i wyjechali z parkingu. Pote¿ne drapacze chmur rzucały cien na ulice miasta i spieszacych chodnikami pieszych. Ryksze i rowery wyprzedzały sunace powoli samochody. Gdzies, kilka przecznic dalej, wyła syrena. - Czy Alex powiedział ci, gdzie wczoraj pojechał? - spytał Nick. - Nie widziałam sie z nim dzisiaj. Nawet nie jestem pewna, czy wrócił do domu - przyznała Marla. - Carmen powiedziała mi, ¿e miał dzis rano jakies spotkanie.

Marle Cahill? - Tego jeszcze nie wiem - przyznała Janet. Paterno popatrzył na zdjecie w prawie jazdy Kylie Paris. Tak, te kobiety były do siebie na tyle podobne, ¿e mo¿na je było ze soba pomylic, a jednak ciagle pozostawało zbyt wiele watpliwosci. Podał dokument Janet. Sprawdź ponure oczy Nicka. - Mo¿emy znowu byc jedna dru¿yna. Nick odpowiedział mu nieufnym, podejrzliwym spojrzeniem. - Nie pamietam, ¿ebym kiedykolwiek nale¿ał do jakiejs dru¿yny. - Nale¿ałes do Dru¿yny Rodziny Cahill. Marle zaczeło ju¿ od tego mdlic. Czy ten facet mówi to wszystko powa¿nie? - Mówisz serio? - spytał Nick. - Dru¿yna Rodziny Cahill? Cos jak The Kelly Family? - Nie musisz zaraz ironizowac. - Cherise sciagneła czerwone wargi w dzióbek, usiłujac przybrac wyraz osoby głeboko zranionej. - Oczywiscie, ¿e stanowilismy dru¿yne. W