- To nie był komplement, tylko skarga!

- Albo chłoptasia z lunetą... - wtrącił Fort. - To się nimi zajmiemy - dokończył za niego Drax. - Może się im nawet coś stać - mruknął Alec, zaciskając dłonie. Barwnie pomalowane wozy kąpielowe wyglądały jak małe, pasiaste domki na wielkich kołach. Jedynymi mężczyznami w kobiecym kąpielisku byli mali chłopcy - ośmio - lub dziewięcioletni - zbyt młodzi, żeby ciekawił ich widok damskiej nóżki. Należało do nich powożenie dużymi, łagodnymi końmi, które wciągały wozy kąpielowe do wody. Damy pragnące dla zdrowia lub przyjemności zażyć morskiej kąpieli musiały usadowić się wewnątrz miniaturowego domu na kołach, który potem wjeżdżał do morza aż po wysokość osi, dzięki czemu pasażerki unikały takich niedogodności, jak stąpanie po kamienistym brzegu lub obryzganie morską pianą. Gdy wozy zanurzyły się już na blisko metr, otwierano małe drzwiczki, przez które damy - przebrane w stroje i czepki kąpielowe - mogły zejść prosto w morze po małych schodkach, mrużąc oczy w ostrym słonecznym świetle. Każdej piszczącej lady z wyższych sfer pomagały dwie rozłożyste, wiejskie niewiasty w kapeluszach z ogromnymi rondami. Niczym potężne podpory podtrzymywały damy z towarzystwa, gdy te zanurzały się w zimnej, słonej wodzie. Becky przyglądała się temu wszystkiemu uważnie, idąc po nadmorskich kamyczkach, które chrzęściły jej pod nogami. Nie miała bynajmniej zamiaru korzystać z tych udogodnień. W zupełności wystarczały jej własne nogi. Twarz miała skrytą pod głęboką budką, a zamiast stroju kąpielowego odziana była w cienką perkalową sukienkę cielistej barwy, z długimi http://www.wpstom.pl/media/ - To już faktycznie słyszałem - przerwał jej w pół słowa. Puścił ją i cofnął się, ale dłonie miał zaciśnięte w pięść. - Podobno powinienem być ci wdzięczny, że jesteś taka dobra w tym, co robisz. - Nie potrzebuję wdzięczności, tylko współpracy. - Więc trzeba było od razu o nią poprosić. Uniosła nieco głowę. - Edward, to, co robię, nie zależy od mojego widzimisię. Ja wykonuję rozkazy. Byłeś w wojsku, więc wiesz, o czym mówię. - Wiem również, czym jest honor. - Rozwścieczony, znowu chwycił ją za ramiona. - Wciągnęłaś mnie w swoją grę. Wykorzystałaś to, co do ciebie czułem. - Nie powinieneś był w ogóle nic do mnie czuć. - Nie zawsze mamy na to wpływ. Za to w innych kwestiach pozostaje nam wolny wybór. Czy musiałaś użyć mnie do swoich celów? - Mam zadanie do wykonania. Poza tym musisz przyznać, że nie zachęcałam cię ani nie prowokowałam. Wręcz przeciwnie. - Ale wiedziałaś, że mi na tobie zależy, że cię pragnę. - Nie chciałam, żeby tak było. - Znowu kłamiesz! - Nie! - Szarpnęła się, ale chwycił ją jeszcze mocniej. - Nie szukałam twojego towarzystwa. Może to był błąd. Może gdybym się od razu z tobą przespała, dałbyś mi spokój. Atak, potraktowałeś mnie jak kolejne wyzwanie.

- Skądże. Tylko parę słów, żeby zrobić wrażenie na paniach. Westland prychnął, lecz Michaiła rozbawiła bezczelność dandysa. - Uczęszcza pan do tego klubu? - Przychodzę tu tylko na karty. Czy pan gra, wasza wysokość? - Trochę. - Lord Alec potrafi się wszędzie wkręcić - wyjaśnił Westland. Sprawdź wracać do domu, ale nie chciał też zostawać w klubie. Czuł się winny… - Hej, pedałku! – usłyszał znajomy głos dobiegający gdzieś z boku. Przeszły go nieprzyjemne dreszcze, gdy zdał sobie sprawę, skąd ten głos zna. Obejrzał się niepewnie na grupkę facetów, którzy stali obok niego tuż na wyciągnięcie ręki. Błysnął zębami do swojego odbicia w sklepowej wystawie. Tak jak zawsze wyglądał świetnie. Nic, tylko się zachwycać! Dopiero, gdy nacieszył się swoim widokiem, zerknął na to, co było na wystawie. Garnitury. Skrzywił się nieco, nie lubił formalnej odzieży, chociaż musiał przyznać, że niektórzy faceci wyglądali w niej świetnie. Kiedyś, jeszcze w Anglii, kręcił z mężczyzną, który chodził tylko i wyłącznie pod krawatem. Uśmiechnął się na to wspomnienie, idąc w stronę Przystani. Dzisiaj się trochę spóźnił, no ale mówi się trudno. Zawsze był tam wcześniej, żeby zorientować się, kto