cierpliwa.

zaczął prosto z mostu: – Moja przyjaciółka ma kłopoty. Potrzebuję twojej pomocy. – Od razu przeszedł na ,,ty’’. – Przecież wiesz, czym się zajmuję, Luke. O jaką pomoc ci chodzi? – O radę. Kondor lekko się uśmiechnął. – Wobec tego słucham. Luke opowiedział całą historię. – Ten facet nazywa się John Powers – zakończył. – Słyszałeś to nazwisko? Mężczyzna milczał przez dłuższą chwilę, ale nawet jego spojrzenie nie zdradzało, o czym myśli. W końcu skinął głową. – Tak, kiedyś. – Ale nie znasz go osobiście? – Nie. – Kondor wypił trochę kawy, nie zwracając uwagi na jej smak. – Nasi szefowie dbają o to, żebyśmy się ze sobą nie stykali. – Znowu lekko się uśmiechnął. – Nie zależy im na tym, żebyśmy przechwalali się przy piwie, czego który z nas dokonał. Ale rzeczywiście o nim słyszałem. – To znaczy? http://www.ua-polska.pl/media/ Johna. Dopiero wtedy im uwierzyłam i zdecydowałam się na ucieczkę. – Clark złamał zasady – mruknął Luke. – Pomieszał sprawy zawodowe z osobistymi. Kate zmarszczyła czoło. Coś nagle przyszło jej do głowy. – Chcesz powiedzieć, że cała trójka to byli kochankowie twojej matki? – Tak. – A teraz dwóch z nich nie żyje? – Tak. John powiedział mi, że zabił Clarka. Luke skinął głową. – Jeśli zdołamy udowodnić, że Powers zabił senatora, nie musimy przejmować się szyfrem. – Więc to nam wystarczy, prawda? – Nawet sama Kate odbierała swój głos jako odległy i całkowicie zmieniony. – Czy nie możemy pójść

Znała to uczucie. Tak zawsze się czuła, kiedy spotkała bezdomnego kota albo psa. To przez tę słabość sprowadzała do domu niezliczoną menażerię. Jak mogła odejść i zostawić te maluchy bez opieki? Zapomniała o wysmarowanej bananem słuchawce, pokonana przymknęła oczy i zapytała cicho: Sprawdź chciał dostrzec niczego więcej poza bliznami Blackthorne'a. Żołądek ścisnął się jej w znajomy sposób. Broniła człowieka, którego tak naprawdę nie znała. Ale broniła też siebie. To uczucie łączyło się z gniewem. - Proszę obciążyć rachunek Richarda Blackthorne'a i dostarczyć zakupy przed trzecią - powiedziała i wyszła ze sklepu, świadoma świdrujących ją spojrzeń. Odprawiła taksówkę, która miała zawieźć ją z powrotem. Chciała się uspokoić, a spacer przez to małe miasteczko miał jej w tym pomóc. Szybko ogarnęły ją wspomnienia. Myślała o matce, która pchała ją do brania udziału w reklamach telewizyjnych, gdy była jeszcze dzieckiem. Nienawidziła tego. Gdy trochę podrosła, sama wybierała, w czym chce uczestniczyć.