widzieć jego twarz, dzielić z nim emocje, tak jak dzielili się radością z

266 - Kolejna? - zapytał po chwili. - Tak - patrzyła przez okno, z zaciśniętymi zębami. - To właśnie robię od dziesięciu lat. Kręcę się jak pies za własnym ogonem, latam jak głupia po najdziwniejszych miejscach i ostatecznie nigdy nic nie znajduję. - Tak jakby ktoś celowo podrzucał ci fałszywe tropy Spojrzała na niego w zamyśleniu. - Myślisz, że może o to chodzić? Ze ktoś specjalnie wodzi mnie na manowce? - Jesteś za sprytna i za mądra, by w ogóle mogło być inaczej. Gdy chodzi o cudze dziecko, idzie ci przecież świetnie, prawda? W milczeniu skinęła głową. To prawda: miała nadzwyczajne szczęście i niezwykły talent. Niemal tak, jakby mogła patrzeć oczyma zaginionego dziecka - i w ten sposób odkryć, gdzie się zguba znajduje. Było to dla Milli podwójnie frustrujące: tak dobrze szło jej odnajdywanie cudzych dzieci, ale nie mogła trafić na ślad własnego. - To kolejna nić, za którą można podążyć - powiedział Diaz. - Może zadawałem niewłaściwe pytania. Może powinienem był spytać, kto kazał tym wszystkim ludziom udzielać ci kłamliwych http://www.twa-bielizna.net.pl/media/ oczywiście nie powinien zdradzać numerów pokoi własnych gości, ale proszę bardzo - Diaz przecież nie czekał przypadkiem pod tymi właśnie drzwiami. Skąd wiedział, dokąd się wybierała? Skąd wiedział, że idzie tam dzisiaj? Bardzo chciała znać odpowiedzi, ale ugryzła się w język. Prędzej padnie trupem, niż go o cokolwiek zapyta. Nie miała ochoty z nim rozmawiać. Zamknęła za sobą drzwi pokoju i ruszyła w stronę windy, ciągnąc walizkę. Diaz oczywiście poszedł za nią, pół kroku z tyłu. Wiedziała, że tak zrobi. Nie mogła mu uciec, nie mogła przekonywać, by dał sobie spokój. Mogła tylko ignorować faceta, i tak właśnie robiła. O ile można ignorować wilka za plecami. Zauważyła, że jest ogolony, ma na sobie porządny granatowo szary garnitur. Włosy wyglądały na schludnie ułożone, a nie na

- Jesteś sponsorem Poszukiwaczy. Nie mogę narażać finansowego bezpieczeństwa organizacji dla swojego prywatnego życia. - Przynajmniej jesteś szczera - powiedział po kolejnej chwili ciszy I walisz prosto z mostu. Doceniam to, ale w końcu i tak cię przekonam. Sprawdź nigdy nie rozmawiał przez nią o interesach. Był tak ostrożny, że nie uznawał nawet telefonów bezprzewodowych. Pavon próbował mu wmówić, że ma taką bezpieczną komórkę, której sygnału nie można an43 314 przechwycić - ale Gallagher był niereformowalny w swoich dziwactwach. Tym razem Pavon cenił sobie tę ostrożność. Z Diazem na ogonie liczył się każdy drobiazg zwiększający szanse przeżycia. Jedynym pewnym wyjściem z sytuacji było zabicie Diaza i Milli Boone. Diaza, ponieważ to on stanowił bezpośrednie, poważne zagrożenie - i Milli, bo przecież ta kobieta wciąż będzie wynajmować