Shelby zerknęła przez szczelinę w drzwiach i zobaczyła tył głowy i barki Nevady. Naprzeciwko

- Pst. Nic się nie stało. - Otoczył ją muskularnymi ramionami i wielką dłonią przytulił jej twarz do swojej piersi, w której mocno i miarowo biło jego serce. Pociągnęła nosem, starając się nie rozkleić, nie chciała tracić panowania nad sobą choćby na moment. Pocałował ją w czoło i znowu musiała walczyć ze sobą, żeby nie wybuchnąć szlochem. - Martwiłem się o ciebie - wyznał, kiedy leżeli w ciemnościach. Przez uchylone okno słyszała odgłosy nocy: pomruki krów albo szum samochodów przejeżdżających odległą autostradą. - Dlaczego? - Nie wiem. Ale dzieją się rzeczy, które mnie niepokoją. - Materac zaskrzypiał, gdy Nevada stoczył się z niego i zapalił lampkę. Wtedy Shelby po raz pierwszy zobaczyła jego sypialnię. Była mała i nad podziw schludna. Przy łóżku stała bardzo stara toaletka z lustrem, a w rogu pokoju stolik z komputerem i drukarką. Ściany były gołe, jedną tylko zdobiła miedziana rzeźba sosen, nad wejściem wisiała podkowa, a obok drzwi szafy wieszak z mosiężnymi haczykami na ubrania. Na drewnianej podłodze leżało kilka dywaników. - Denerwujesz się, bo Ross McCallum wyszedł z więzienia. Wszyscy się niepokoją. - Ty nie? Zawahała się. Nie był to najwłaściwszy moment, żeby opowiedzieć mu o gwałcie i o tym, że być może Ross jest ojcem Elizabeth. Chrząknęła i oblizała wargi, nagle suche. - Ja chyba najbardziej - przyznała. Zaczęła się pocić. Jak miała to wszystko wytłumaczyć? Co on sobie o niej pomyśli, gdy pozna okropną prawdę? Ból przeszłości, poczucie, że ją wykorzystano, i wstyd sprawiły, że znowu stanęły jej łzy w oczach. - Ale próbuję się nie bać. http://www.terazbudujemy.info.pl/media/ rzadkie, szorstkie włosy. - O, tak, mała - wymruczał, przymykajac oczy. Ciagle jednak przytykał lufe rewolweru do jej krtani. Kylie przesuneła sie w dół i rozpieła zamek napietego na twardym wybrzuszeniu rozporka. Nie dam rady, myslała goraczkowo, ale dotkneła go palcami, przesuwajac dłon najpierw delikatnie, potem szybciej, a¿ usłyszała zduszony, gardłowy jek. Bo¿e, pomó¿ mi. Druga reke wsuneła pod materac, szukajac rewolweru. W koncu jej palce natrafiły na chłodny metal. - Tak... o tak, mała, a teraz ciagnij... - wyjeczał Monty i Kylie omal na niego nie zwymiotowała. - Zdejmij spodnie - powiedziała dr¿acym głosem.

Zni¿yła głos. - Tak bardzo chciałam sie odegrac na tej znienawidzonej, rozpuszczonej królewnie, ¿e nie zgodziłam sie te¿ na sztuczne zapłodnienie i oczywiscie podniosłam cene. - Skrzywiła sie na wspomnienie chwili, kiedy za¿adała wiecej pieniedzy za swój udział w tej farsie. 444 Sprawdź zaszło. - Pojadę z tobą. 95 Osłupiała. - Nie musisz. - Może chcę. Shelby była zaskoczona; miała wrażenie, że te słowa wciąż rozbrzmiewają echem w jej umyśle, gdy tymczasem za jej plecami szczękały nożyce ogrodnika. - Nie masz tu niczego do roboty? Przestąpił z nogi na nogę i spostrzegła wahanie w jego oczach. - Coś się stało - szepnęła i poczuła gwałtowne wzruszenie. Może odnalazł Elizabeth! Ale gdyby tak było, przecież od razu by jej powiedział. Zobaczyła jakiś ruch po swojej prawej stronie i uświadomiła sobie, że ich rozmowę może usłyszeć ogrodnik.