dokonać takiego brutalnego morderstwa w Filadelfii, a potem napisać

– Kurwa, Shep nie wrabiałby własnego syna! – Wiadomo! Daj spokój, co tu owijać w bawełnę. Danny to zrobił. Chociaż nie, mamy przecież tego drugiego, więc może to on. Sama powiedziałaś, Conner, że Danny się teraz wywinie... Facet w czerni. Coś mi się zdaje, że jeszcze o nim usłyszymy. A to znaczy, że Shep albo jest naprawdę sprytny, albo ma dużo szczęścia. – Naoglądałeś się za dużo filmów Olivera Stone’a – warknęła gniewnie Rainie. – Ja go biorę – powiedział spokojnie Quincy. Oboje spojrzeli na agenta z zaskoczeniem, jakby dopiero teraz przypomnieli sobie o jego obecności. – Zajmę się Shepem – wyjaśnił i szybko uciął sprzeciw Rainie: – Tego wymaga śledztwo. Mamy zbyt wiele znaków zapytania. Na razie więc wszyscy są podejrzani: i tajemniczy facet w czerni, i miejscowy szeryf. Rainie odchyliła się z krzesłem do tyłu. Nie była zadowolona, ale dalszy opór nie miał sensu. Quincy wrócił do głównego tematu. – Czeka nas jeszcze jedno – oznajmił. – Jeśli sprawcą jest człowiek z zewnątrz, musimy zarzucić szerszą sieć, bo niewykluczone, że wciąż się kręci po okolicy. – Masz na myśli Bakersville? – zapytała z niedowierzaniem Rainie. – Nie, Bakersville jest za małe, żeby obcy nie zwrócił na siebie uwagi. Szukałby raczej jakiegoś pobliskiego miasta, może większej miejscowości turystycznej, gdzie mógłby zbierać plotki w lokalnych barach. Prawdopodobnie śledziłby w prasie i telewizji postępy śledztwa, wypytywał o nie ludzi i w ten sposób przeżywał te chwile na nowo. Powinniśmy http://www.ten-ortodonta.org.pl/media/ Myliła się, jeśli chodzi o kwiaty i jedwabne wstążki. Kremowy papier sprzedawano w pięknym pudełku z drzewa sandałowego przewiązanym skórzanym paskiem. Papeterie Gepetto, import z Włoch. W opakowaniu znajdowało się dziewiętnaście arkuszy. - Och, Quincy - szepnęła Glenda, trzymając pudełko w dłoni. - Och, Quincy, jak mogłeś? 191 28 Portland, Oregon Kiedy Rainie się obudziła, Quincy'ego już nie było. Popatrzyła na czerwone cyfry budzika. Siódma rano, czyli dziesiąta czasu wschodniego. Quincy i Kimberly pewnie od paru godzin byli już na nogach. Przeczesała włosy dłonią. Zerknęła na swoje odbicie w lustrze i skrzywiła się. Na głowie

– Nie – odparł potulnie. – To wszystko. – Wiesz, kiedy Danny mógł spotkać się z tą osobą? Albo kiedy zaczęli korespondować? Pokręcił gorliwie głową. Cały czas nie śmiał spojrzeć Rainie w oczy. – Richard, korzystasz z Internetu? Dostałeś kiedyś email od panny Avalon? – Właśnie kupiłem pierwszy komputer. Idzie mi całkiem nieźle, ale nie czuję się jeszcze zbyt swobodnie w sieci. Właściwie myślałem, żeby wziąć kilka lekcji u Danny’ego. Sprawdź – Chcesz mnie zrewidować? Bo jechałem za szybko? – Kto powiedział, że to ma coś wspólnego z motorem? – Co do... Spóźnił się. Rainie pchnęła go na maskę, podniosła mu ręce i sprawnie przeszukała. Minutę później Kenyon został pozbawiony korkociągu, scyzoryka, dwustu dolarów w gotówce i rulonu dwudziestopięciocentówek. Quincy zważył rulon w ręku i zacisnął na nim palce. Drań wie, jak wzmocnić cios, pomyślał. Nudzi nam się, panie Kenyon? – zagadnął Charliego. Rainie zluzowała chwyt. Młody człowiek odwrócił się powoli, ostentacyjnie potrząsnął rękami i poprawił kołnierz skórzanej kurtki. Odgarnąwszy do tyłu brązowe, faliste włosy, spojrzał pogardliwie na Quincy’ego. – Przepraszam – powiedział sarkastycznym tonem – ale nie dosłyszałem pańskiego