taki, jakim się widział. Jest dobry, czuły,

- Nie chcę rozmawiać. - Schyliła się nisko. - Och, kochanie, chyba mam kamyk w bucie. - Ty mała... Do domu. Natychmiast. - Obiecałeś mi kolejną lekcję. - Sama uczysz się dostatecznie szybko. - Objął ją w talii i wyprostował. - W domu nie będziemy musieli się spieszyć. Przyciągnął ją mocno do siebie. Victoria wyczuła jego napięte mięśnie, ale nie wiedziała, co robić dalej. Nie chciała, żeby ktoś na nich patrzył. Odwróciła się twarzą do męża. - Powiedz swoim znajomym, że nie muszą się ukrywać za belami siana. - O czym ty mówisz? - Przestań udawać! Nie jestem idiotką. Widziałam co najmniej jednego z twoich przyjaciół. Tam. - Teraz? - Tak, teraz. Puścił ją i rzucił się w kąt stajni. W powietrze poleciała słoma i kurz. Rozległ się krzyk. Nie namyślając się wiele, Victoria chwyciła widły http://www.techmed.net.pl/media/ Toksyczna kombinacja. Przesunął się w cień, przytrzymując się wystających korzeni sosny. W głowie dudniło mu z bólu. Wiedział, że ma tylko jedną szansę. Jeśli nie uda mu się podciągnąć do góry za pierwszym razem, to wyląduje w wodzie. Ignorując ból i zawroty głowy, mocno pochwycił korzeń i podciągnął się do góry. Korzeń pękł, Sebastian zdążył jednak drugą ręką znaleźć inny, mocniejszy. Po chwili leżał już na suchej ziemi, w cieniu sosny. Ręce miał zakrwawione, po skroniach również spływała krew, plecy bardzo go bolały. Zaklął pod nosem. Apotem usłyszał pod sobą głosy. Ktoś pływał na dole, w trzecim, płytkim zbiorniku. Dzieci?

– Nie. Żadnej ekipy. – Nie mogę być wszędzie naraz. – Wiem. – Skinęła głową. – Muszę się zastanowić. Daj mi... – Przymrużyła oczy, czując nadchodzący ból głowy. – Muszę najpierw znaleźć moją córkę. – Zostań z J.T. i jego kolegą. Ja dopilnuję, żeby Madison Sprawdź Ale ze mnie idiota, pomyślał Sebastian. Lucy była w jego sypialni, czuła do niego wdzięczność, a on oczywiście musiał jej przypomnieć, jakim jest sukinsynem. To na pewno sprawka ducha Daisy. Gdyby to było w Wyomingu, miałby już Lucy Blacker obok siebie w łóżku. Jakiś dźwięk na zewnątrz domu obudził Sebastiana o świcie. Zerknął na zegarek. Było dwadzieścia po piątej. Ta rodzina wstawała wcześnie, ale nie aż tak wcześnie. Co to mogło być? Zsunął się z łóżka i nakładając spodnie, wyjrzał przez okno. Madison przechodziła właśnie przez mur na końcu ogrodu warzywnego. Pochyliła głowę i pobiegła przed siebie przez łąkę. Sebastian zaklął pod nosem. Po co piętnastolatka mogłaby