fizyczna obecność budziła w niej ukryte pragnienia. Było z tym trochę

Nagle wpadł jej do głowy pomysł i sięgnęła po walkie-talkie. - Tu Milla. Jakie jest pełne imię i nazwisko Maksa? Po dłuższej chwili radio zaskrzeczało: - Max Rodriguez Galarza. Włożyła krótkofalówkę z powrotem do kieszeni, oparła ręce na biodrach, wzięła głęboki oddech i przypomniała sobie własną matkę. - Maksie Rodriguezie Galarzo! - zawołała najsurowszym głosem, na jaki było ją stać. - Proszę natychmiast stamtąd wyjść! - Ma... Mama? Mama! Głos był cichy, ale wyraźny Millę przeszedł dreszcz: taktyka zadziałała! Z ulgą odwróciła się do Diaza, uśmiechnięta szeroko. - Mamy go! - pisnęła radośnie, po czym zawołała: - Max! Gdzie się chowasz, młody człowieku? - Tutaj - odpowiedział słaby głos. Super. Bardzo mądrze, pomyślała. Diaz nagle pobiegł przez podwórko leżące przed nimi. an43 138 - Proszę natychmiast wyłazić! - zawołała, by dzieciak coś http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ dwie grube bluzy, nowe, jeszcze z metkami; widocznie kupił je an43 294 dzisiaj, tak na wszelki wypadek. Jego zdolność przewidywania zadziwiała Millę, nie mógł przecież wiedzieć, że wylądują w wodzie. Mężczyzna zdjął z grzbietu smętne resztki koszuli, a potem Tshirt. Milla nie była aż tak skonana, by nie zainteresować się wspaniałą, lekko owłosioną klatką piersiową Diaza i jego intrygującym umięśnionym brzuchem. Sama zdjęła bluzę i mokry stanik, a wtedy nagle mężczyzna chwycił ją i przyciągnął do siebie, całując namiętnie, osaczając w przestrzeni pomiędzy kierownicą a własnym stalowym ciałem. Ich nagie piersi spotkały się, włoski na

- Strach. - O przyszłość? Żebyś wiedział. - Nie. Boisz się być szczęśliwa. Patrzyła na niego zmrożona celnością diagnozy, którą ukrywała sama przed sobą, za zasłoną dymną logicznego rozumowania. - Czy naprawdę uwierzyłaś, że nie zasługujesz w życiu na nic Sprawdź Posłuchała, dociskając mocno, by zatamować krwawienie, które osłabło, ale nie chciało ustać. Diaz namaczał kolejne gaziki, wycierając kark i szyję Milli z zaschniętej krwi. Jego dłonie nie ominęły także klatki piersiowej, sięgając przez dekolt sukienki aż po linię biustonosza. - No dobrze, spójrzmy na to - powiedział, zdejmując jej dłoń z rany. Potem zdjął opatrunek i mruknął z zadowoleniem. - Nie jest źle. Nie będziesz potrzebować żadnych szwów, ale na wszelki wypadek kupiłem kilka specjalnych plastrów z opatrunkiem. Nałożył maść odkażającą, a potem przykleił kilka plastrów z opatrunkami tak, by przytrzymać razem krawędzie rany Na to położył świeżą gazę i przykleił ją plastrem. - Zużyj resztę gazików na zmycie krwi z rąk i ramion, zanim się