jest w Amarze, ale u nas obowiązuje zasada domniemania niewinności. Póki coś nie zostanie ci udowodnione, jesteś niewinny. - Mam wrażenie, że ty już od dawna nie jesteś niewinna. - Wprawdzie był na nią zły, jednak miał to być tylko żart. Shey natychmiast przestała się uśmiechać, a na jej twarzy pojawił się nowy wyraz. I nie był to wyraz gniewu, choć Tanner wolałby, żeby się rozgniewała. Shey poczuła się dotknięta. W ciągu ich krótkiej znajomości już tyle razy był na nią taki wściekły, że chętnie skręciłby jej kark, ale naprawdę nigdy nie zamierzał jej urazić. - Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało - powiedział, zniżając głos. - Oczywiście, że chciałeś. Wiadomo, co powszechnie myśli się na temat dziewczyn, które jeżdżą motorem i mają tatuaż. Te gorzkie słowa uzmysłowiły mu, że pewnie nie pierwszy raz została tak oceniona. Zaszufladkowana zgodnie ze stereotypem. - Tego nie powiedziałem. - Ale tak pomyślałeś. - Shey odwróciła się i zanurzyła http://www.tanie-fordy.com.pl Balansując tacą na jednej ręce, zapukała do Imogen. 304 - Czego? - spytał rozdrażniony głos. - To tylko ja. - Zuzanna otworzyła drzwi. - Przyniosłam ci małe co nieco. Chyba nie masz nic przeciwko temu? Imogen leżała na łóżku wciąż w tej samej koszulce z Astrid. Ufarbowane na czarno krótkie włosy sterczały na wszystkie strony, odcinając się od bladej twarzy. - Zimno tu. - Zuzanna postawiła tacę na łóżku. - Może chcesz szlafrok albo sweter? - Nie, dziękuję. - Dasz radę coś zjeść? - Jasne. - Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Nie jestem chora.
cały czas próbuje cię zdominować. To niezwykłe u świrologa. Ci, których kiedyś poznałem, starali się mówić jak najmniej. - Wolą, żeby to pacjent mówił. - Karolina zerknęła na niego z ukosa. - Znasz jakichś świrologów? Nawiasem mówiąc, Zuzanna nie cierpi, kiedy ją tak nazywać. - Poznałem jednego, gdy Jillian zażądała rozwodu. Sprawdź Peter, który przez cały wieczór kręcił się po kawiarni, popatrzył na księcia. - Chciałbym odprowadzić Shelly. Mogę? - Oczywiście - odparł Tanner. - Sama trafię do domu - odezwała się Shelly. Po Peterze spłynęło to jak woda po kaczce. Nie zważając na protesty Shelly, wyszedi za nią na ulicę. Już w drzwiach pomachał do Tannera. - Nie czekajcie na mnie! - rzucił. Shey podeszła do drzwi, przekręciła tabliczkę z napisem „Zamknięte". - Ty też już możesz iść - prosto z mostu powiedziała do Tannera.