Tu, na górze, miała zarówno swobodę obserwacji, jak i komfort pozostawania niewidzianą. Jej skóra po długiej, angielskiej zimie łaknęła słońca i gdyby Bella czuła się swobodnie, z pewnością

- Tylko Izabela o nim wiedziała. Schowałam go. - Mogłaś się go pozbyć. - Co ty, głupia? Ręcznik trzymam na wszelki wypadek. - To znaczy? 259 - No, jakby Matthew nie wyjechał. Jakby go nie wykopali z Anglii. - Może nie powinnyśmy tego robić... - Imogen znów się wystraszyła. - Może za dużo tego. - Zrobiłyśmy, co musiałyśmy zrobić. Ty swoje już wykonałaś. - Wstała. - Teraz pora na mnie. Sylwia miała niewiele czasu, by jakoś się pozbierać przed nieuniknioną i pewnie bardzo bolesną rozmową wnuczkami. W pierwszej chwili zdecydowała się pójść na drugie piętro po jeden ze środków uspokajających, jakie doktor Lucas zapisał jej po śmierci Karo, po namyśle jednak doszła do wniosku, że nie powinna ulegać tej pokusie; tabletka mogłaby odebrać jej zdolność logicznego myślenia, której tak bardzo teraz potrzebowała. Zamiast tego Sylwia zrobiła sobie mocną kawę, a potem wyszła do ogrodu w nadziei, że zimne powietrze ją uspokoi. Tam właśnie odnalazł ją Matthew. Spakował już torbę i zamierzał poszukać pokoju w jednym z hotelików niedaleko Swiss http://www.ta-medycyna.edu.pl Edward wyjechał z Doliny jeszcze przed świtem. Po drodze obserwował, jak wschód słońca barwi piaski pustyni najpierw purpurą, a potem złocisto różowym, niemal oślepiającym blaskiem. Wyłączył telefon używany w interesach, ale bezpośrednie połączenie z władcą w jego prywatnym aparacie było zawsze aktywne. Do Zuranu została już tylko godzina drogi, kiedy rozległ się przenikliwy dźwięk. Edward zatrzymał wóz. Szef policji mówił krótko i rzeczowo. Podczas rutynowego patrolu udało się zablokować dwa ataki na pannę Bellę Swan. Edward zażądał szczegółów. - Po pierwsze, próba przejechania. Być może chciano ją tylko przestraszyć, tego nie wiadomo. Potem próba porwania. Zatrzymani sprawcy już zeznali, że pracują dla Ara Volturi. Do wyjaśnienia sprawy panna Swan powinna zamieszkać w bezpieczniejszym miejscu. Edward miał tylko moment na podjęcie decyzji, ale to wystarczyło. - To nie będzie konieczne - odparł. – Panna Swan wróci ze mną do Mjenat. Tam będzie bezpieczna. - Doskonale, Wasza Wysokość. Trudno o lepszy wybór. Mój człowiek będzie obserwował drogę do Doliny. Jeżeli przesłuchiwani mówią prawdę, to mamy wszystkich w areszcie, a ich ukaranie będzie przestrogą dla ewentualnych następców. Nasz władca dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza tolerować w Zurame prania brudnych pieniędzy ani innych zakazanych działań, z pewnością więc nie potraktuje ich łagodnie. Kiedy zakończyli rozmowę i Edward włączył silnik, odkrył, że drżą mu dłonie, a serce bije niespokojne. Chciał jak najszybciej znaleźć się przy Belli. Nie powinien był jej opuszczać, zwłaszcza w obliczu niebezpieczeństwa. Już nie chciał odsyłać jej do Anglii. Było tylko jedno miejsce, gdzie chciał ją teraz zabrać. W końcu zdobył się na przyznanie tego przed sobą samym. Bella spakowała walizkę, gotowa odejść, jak tylko poinformuje Edwarda o zmianie swojej decyzji. Kiedyż on w końcu wróci? Potem go już więcej nie zobaczy. Doskonale. Tego właśnie chciała.

- Oczywiście. Imo, ty także, jeśli chcesz. Imogen wstała. - Groosi, nie nagadasz mi za to, że klnę? - Nie... Sama chętnie puściłabym wiązankę. Matthew uśmiechnął się, ale nie odezwał. Był świadom, że pytania o testament stanowiły swego rodzaju test, który Sprawdź Stała już przy drzwiach. - No co? - Nie daj się wpuścić w maliny. Mając w pamięci ich ostatnią rozmowę, mógł się spodziewać takiego rezultatu, mimo to aż mu zaparło dech w piersiach. Imogen wszystkiemu zaprzeczyła. Nic z tego, co Matthew opowiedział Karolinie, nie było prawdą. Ani jedno słowo. W ogóle nie widziała się z Timem, przecież matka wie, że z sobą zerwali; była u swojej przyjaciółki Annie, która na pewno w razie potrzeby potwierdzi jej słowa, jeśli Karo zechce sprawdzić. - I sprawdziłaś? - spytał, kiedy Karolina zdawała mu relację w sypialni. - Zresztą to i tak nie ma znaczenia, Imogen na pewno uzgodniła wszystko z Annie.