- Skoro jest pan gotów...

Karolina skrzywiła się lekko. - Tylko wiesz... Flic już ją sobie zaklepała. Marzy jej się taki własny salonik do przyjmowania przyjaciół. Jest tam malutka kuchenka i ubikacja... - Umilkła na chwilę. - Powinnam wcześniej pomyśleć o twojej pracy, to oczywiste, że potrzebujesz dobrego światła. - Niekoniecznie - uspokoił ją. - Przecież nie pracuję w domu, większość dnia i tak będę spędzał w firmie. Zresztą w Berlinie nie miałem własnej pracowni, w Nowym Jorku także. - Spróbuję pogadać z Flic. - Nie rób tego, proszę! Zwłaszcza jeśli już się zaangażowała w ten pomysł. Jak mówiłem, nigdy nie miałem pracowni, więc teraz też jej nie potrzebuję. Tak czy inaczej - dodał gładząc ją po włosach - nie zamierzam po długim dniu pracy zamykać się na górze, z dala od ciebie. To ostatnia rzecz, jaka przyszłaby mi do głowy. - Przepraszam. - Za co? Jestem tu nowy. - Jeszcze raz rozejrzał się po gabinecie Richarda Waltersa. - Z przyjemnością będę korzystał z tego pokoju, zresztą do spółki z tobą i dziewczynkami. Potraktujemy go jak domowe biuro. 21 http://www.stylowe-okulary.pl/media/ - Dość tego! - Gostek, ja jeszcze nawet nie zacząłem! - Mick, w tej chwili przestań. - Izabela, smukła w koszulce i dżinsach, lecz zaskakująco silna, wepchnęła się między mężczyzn. - Matthew, zejdź na dół, proszę, i zaczekaj na mnie, dobrze? Musimy porozmawiać. - O czym?! - Matthew, dygocząc ze z złości, wpatrywał się w obie siostry, stojące pod drzwiami pokoju Imo. - Flic? Chloe? O co tu chodzi? - Nie odzywaj się do mnie! - Flic opiekuńczym ruchem objęła Chloe. - Skoro nie pozwalasz, żebym mu przyłożył - powiedział Mick do Izabeli - to chociaż wezwij gliny!

ale w szerszym aspekcie. Rodzina panująca to jest coś, co ludzie uwielbiają. - Czy ja wiem? - skrzywił się Tanner. - Sądząc po mojej byłej... - Może chodziło o ciebie - odparła Shey. - Chyba nawet ją rozumiem. Sprawdź Ból narastał. - Powinienem już iść - powiedział Matthew około wpół do jedenastej. - Czemu? - spytała Kat z sofy, którą miesiąc wcześniej uratowała z rąk śmieciarzy, a potem zakryła narzutą w czerwone i fiołkowe wzory ze sklepu ze zwrotami. - Robi się późno. Rano masz tę rozmowę... - Nie szkodzi. Jeśli złapię około sześciu godzin snu, to jestem jak nowa. - Dobrze sypiasz? - Moja mama przysięga, że kiedyś w sąsiednim domu eksplodował gaz, a ja przespałam i sam wybuch, i przyjazd straży pożarnej. Od tej pory nic się nie zmieniło.