- Nic z tego! - zdecydowanie pokręciła głową.

grupy. Niektórzy ze sprawców szkolnych strzelanin byli wykonawcami, ale nie pomysłodawcami. Mieli problemy emocjonalne, odznaczali się brakiem odporności. Dawali sobą manipulować i uciekali się do przemocy, bo cierpieli, odczuwali niepokój i nie wiedzieli, jak sobie z nim poradzić. Zrobili to, co zrobili, ale potem dręczyły ich wyrzuty sumienia. Myślę, że te dzieci można jeszcze uratować. I biorąc pod uwagę ich wiek, uważam, że należy próbować. – A jeśli pomylimy się i taki dzieciak znowu zabije? – nie ustępował Sanders. – Będziesz odwiedzał osieroconych krewnych i tłumaczył, że na skutek nieudanego eksperymentu naukowego zginęła ich żona, siostra, matka? Będziesz próbował wyjaśniać w telewizji, dlaczego mordercy umożliwiono kolejną zbrodnię? Quincy posłał mu słaby uśmiech. – To się zdarza. Niektórzy z seryjnych morderców – na przykład Kempner – wyszli z zakładów poprawczych. Zabili jako nieletni. Poddano ich resocjalizacji. Dorośli. I zabili znowu. – Czasami cieszę się, że nie mam dzieci – powiedział Sanders. Quincy westchnął. Odłożył widelec i wydawało się, że nie zdoła już przełknąć ani kęsa. – Sytuacja robi się coraz trudniejsza – wymamrotał. – Wiecie, że wprowadzamy do szkół techniki identyfikacji zespołu cech typowych dla seryjnych morderców? Rainie uniosła brwi. Sanders wyraził swoje zdziwienie bardziej dosadnie: – Zalewasz. http://www.smaczno-pizzeria.net.pl posiedzieli z nami. Są... trudne chwile, ale zdarzają się i dobre. No wiecie, Danny jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Nie mogła się powstrzymać i znowu spojrzała na Rainie. – Toczy się oficjalne śledztwo – powiedziała krótko Rainie. – Nie mogę nic powiedzieć. – Rainie, to mój syn. Jest załamany, myśli o samobójstwie. Nie dalej jak wczoraj próbował przebić sobie nadgarstek widelcem. Na litość boską, nie wiem, jak długo wytrzyma pobyt w tym zakładzie, i nie mam pojęcia, co robić. Shep twierdzi, że podobno macie dowody na udział kogoś innego... jakieś tajemnicze łuski, nie wiem. Nie możecie czegoś z tym zrobić? Oddalić zarzuty? Odesłać Danny’ego do domu? Proszę... – Błagalny głos Sandy załamał się. Nie znała dobrze Rainie. Nazywała ją przyjaciółką, jednak bardziej dlatego, że łączył je Shep niż z racji rzeczywistej rzezi. Ale przecież Rainie przychodziła do nich na kolacje przynajmniej raz na kilka miesięcy. Bawiła się z Dannym i Becky. Wydawało się, że naprawdę ich lubi. Przecież musiała pamiętać te chwile. Nie mogła być zupełnie nieczuła na

Ludzie się boją, oświadczył bez ogródek burmistrz. Są wściekli. Niech Rainie szybko doprowadzi sprawę do końca. W przeciwnym razie na ulicach rozpęta się piekło. Kiedy wreszcie wyszedł, Rainie wyjęła z szafki nowe pudełko ołówków 2H i usiadła za prowizorycznym biurkiem naprzeciw Quincy’ego. Jeden po drugim, ołówki pękały w jej ręku. Potem połówki połamała raz jeszcze. I w końcu zebrała myśli. Jednak wcale nie poczuła się lepiej. Drugi dzień śledztwa i czym dysponowała? Długą Sprawdź Avalonowi kopię pewnego filmu. Piękna Melissa i jej kochanek inflagrante delicto. Podejrzewam, że to było za wiele dla pana Avalona. Odwiedził więc szacownego dyrektora Vander Zandena. I wziął ze sobą ulubioną broń. – Richard zasłonił delikatnie usta. – Ojej. Zostaliśmy tylko ty i ja, Lorraine. Pogadajmy. – Po co? Nieźle się ubawiłeś. Co ja mam z tym wszystkim wspólnego? – Opowiedz, jak się czułaś tamtego popołudnia. Opowiedz, jak przyjemnie było zabijać faceta, który zastrzelił twoją matkę. – Idź do diabła. – Było wspaniale, co? Nie chcesz się do tego przyznać, ale sprawiło ci to frajdę. I lubisz do tego wracać, co, Lorraine? Za każdym razem, kiedy wychodzisz na werandę. Za każdym razem, kiedy wznosisz piwem cichy toast za kochasia, którego rozwaliłaś. – Richard, zmieniłam zdanie. – Rainie usiadła na pobliskiej ławce, nie spuszczając z niego oczu. – Jednak powiem ci, co mówię za każdym razem, kiedy wylewam piwo.