pierscionek.

zapalniczka wyskoczyła z otworu. Alex zapalił papierosa. - Mam nadzieje, ¿e Marla dojdzie do siebie... nie tylko fizycznie, ale te¿ psychicznie, ¿e odzyska pamiec. - Przyhamował przed znakiem stopu. Wymineło ich kilka samochodów. - Watpie, czy kiedykolwiek bedzie wygladała tak samo, jak przed wypadkiem. - Mo¿e przejsc jeszcze jedna operacje. - Tak, czemu nie? - Alex nacisnał pedał gazu i jaguar skoczył do przodu. - Pewnie ju¿ sie zorientowałes, ¿e nasze mał¿enstwo przeszło wiele trudnych chwil. Nick zacisnał zeby. - Cherise wspominała, ¿e rozchodziliscie sie kilkakrotnie. Dlaczego? Alex spojrzał na niego chłodno. - Marla nie jest najłatwiejsza we współ¿yciu. - A ty jestes? - Có¿, masz racje - przytaknał Alex. - Ja te¿ nie. Ale chyba to ju¿ nie ma znaczenia. Teraz wszystko sie uło¿yło. Wspomniałem o tym, bo musiało to wczesniej czy pózniej wypłynac, i wolałem, ¿ebys dowiedział sie ode mnie. http://www.sluby-zakopiec.com.pl/media/ Nick Cahill gwizdnał przeciagle na swojego psa - kundla bez jednej łapy - i wyłaczył silnik notoriousa. Zarzucił line na poczerniały słup w doku, gdzie cumował swoja łódke. - Chodz, Twardziel, idziemy do domu - zawołał przez ramie. Łódz kołysała sie na wodzie, poruszana falami przypływu w tej ustronnej czesci zatoki. Z ołowianego nieba siapiła m¿awka, zimne podmuchy porywistego wiatru raz po raz 14 uderzały twarz Nicka. Rybitwy kra¿yły nisko nad ziemia, a w górze nad nimi unosił sie przenikliwy krzyk mew. W wilgotnym, grudniowym powietrzu silny odór ropy mieszał sie z wonia zalewy solnej i gnijacego drewna.

drgneła. Wyszli na korytarz. 399 - Sprawdzisz pozostałe pietra? - spytała Marla, patrzac Aleksowi prosto w twarz. - Nie... Marla... Nie sadze, ¿eby ktos z zewnatrz dostał sie do domu. Sprawdź - Miałam siedemnaście lat. - Obróciła się i przygwoździła Nevadę wściekłym spojrzeniem. - Nie pomyślałam, że mógłby kłamać. - To był twój pierwszy błąd. - Nie pierwszy. - Z każdego jej słowa bił chłód; zauważyła, jak napinają się mięśnie w dolnej części szyi Nevady. - Zrobiłam ich wtedy całkiem sporo. - To akurat dotyczy nas wszystkich, prawda? Poczuła ból w sercu, ale nie pokazała tego po sobie. Przyjechała wyznać mu prawdę, a kiedy to już się stało, niewiele pozostawało do powiedzenia. Oglądał błyszczące zdjęcie w taki sposób, jakby szukał potwierdzenia, że dziecko jest jego. - Rozmawiałaś z sędzią? - Jasne. - I? - Wszystkiego się wypiera.