– Niech zgadnę. Skończyłeś swoją zmianę, więc teraz zajmiesz się prośbą Bentza.

Montoya słuchał uważnie, nie okazując zainteresowania. Gdy drzwi do kuchni otworzyły się, mignęła mu krągła buzia dziewczyny o zaciśniętych ustach. W czarnych włosach, zebranych w kok na karku, widniały platynowe pasma. Była wściekła i wydawało się, że powodem jej gniewu jest właśnie Fernando. – Oj – mruknął do barmanki, gdy drzwi zamknęły się ponownie, a z kuchni nadal dobiegał donośny głos dziewczyny. – Ktoś wstał lewą nogą. – Acacia nigdy nie jest zadowolona. – Uśmiechnęła się do niego i wsypała lód do szklanki. – W każdym razie nie z Fernanda – mruknął. Podniosła wzrok, by na niego spojrzeć. – Znasz go? Pokręcił głową. – Niezbyt dobrze. Chodziłem na wieczorne zajęcia do Whitaker College, potrzebne mi do pracy. Pracuję w ubezpieczeniach. Fernando chodził ze mną na jedne zajęcia. Mówił, że tu pracuje. – Już niedługo, jeśli wkrótce się nie stawi – stwierdziła, kręcąc głową. Nakładała kostki lodu do kieliszków. – To ryzykant. Kobieciarz. Acacia się o to złości. Chciałaby, żeby się ustatkował. – Z nią? Barmanka spojrzała na niego jak na idiotę. – Oczywiście, że z nią. Jest ojcem jej dziecka. – Tak? Nic mi o tym nie mówił. http://www.serwismedyczny.com.pl – Ty? – zapytał, krzywiąc się z niesmakiem. Wreszcie dodał dwa do dwóch i skojarzył nazwisko Bentza. – Mam zaufać tobie? Zabójcy mojego brata? – Radzę ci, bo inaczej zaciągnę cię do więzienia, i to zanim się obejrzysz. – Nie mam ci nic dopowiedzenia. – Świetnie. Załatwimy to na posterunku. – Bentz ciągnął go w stronę samochodu. Pomyślał, że poprosi o pomoc strażnika przy parkingu. Odeszli od Sydney Hall. Chłopak usiłował się wyrwać, szarpał się tak mocno, że Bentz z trudem go zatrzymał. – Słuchaj, nie myśl, że się wymigasz – warknął Bentz. – Ze mną nie ma żartów. – Daj mi spokój, dupku! – Nie mogę. – Czego ode mnie chcesz, do cholery? – Fernando zacisnął usta. Mrok podkreślał ostrość jego rysów.

– Jeszcze nic nie zrobiłem. – No cóż, problemem jest właśnie Jeszcze”, prawda? – Trinidad zacisnął usta. Azjatka przy barze roześmiała się głośno, zamówiła drinka. Jej towarzysz delikatnie, ale stanowczo masował jej kark. Nie przestawał ani na chwilę. Pewnie już mu staje, ocenił Hayes. Młoda miłość. Znał to uczucie. Trinidad pomacał się po kieszeniach, znalazł papierosy. Wyjął jednego, wsunął do ust, Sprawdź tak potężnej, że niemal ją zaślepiała. Pomyśleć, że ktoś śmie igrać z jej mężem, drażnić ją w jej domu. – Wariatka! – syknęła, zła, że nie może stanąć z tą suką oko w oko, i odłożyła słuchawkę na widełki. Rozjuszona już miała zadzwonić do Ricka, ale się rozmyśliła. Dzwoniąca chciała, żeby ze szlochem zwróciła się do RJ, jak Jennifer zwracała się do męża. Dzwoniąca chciała, żeby O1ivia zachowała się jak przerażona, bezradna kobietka. O, nie. Nie sprawi jej tej satysfakcji. Teraz będzie siedziała cicho. Ale rano zadzwoni do firmy telefonicznej i poprosi, żeby sprawdzili, co się da, w sprawie tego telefonu. A jeśli do tego czasu suka jeszcze zadzwoni, już ona jej pokaże. – Weź się w garść – mruknęła, nie wiedziała już do siebie czy do prześladowczym.