to ktoś ze służby? Pewnie pomyślałby, że Tempera próbuje

przemaszerował przez kuchnię i skierował się na górę. Parę sekund później 215 weszła Izabela z zaciśniętymi ustami i zatrzymała się w progu tylko po to, żeby wytrzeć buty. - To kuchnia czy stacja kolejowa? - naskoczył na nią Matthew. Izabela spojrzała na niego trwożnie. - Nadal bardzo się martwi tymi prezentami - wyjaśniła jej szeptem Zuzanna. - Będę wdzięczny, jeśli przestaniesz dyskutować o moich osobistych sprawach. Odwrócił się sztywno i poszedł z powrotem do gabinetu. - To musi być bardzo przykre - zauważyła Zuzanna, wciąż konspiracyjnym szeptem - jeśli cię złapią z ręką w słoiku przysłowiowych konfitur. - O czym ty mówisz, Zuzanno? - zdziwiła się Izabela. - O tej aferze z podarunkami. Mnóstwo ludzi robi takie rzeczy, jeśli myślą, że ujdzie im na sucho. Izabela patrzyła na nią z obrzydzeniem. - Właściwie, co ty tu robisz? - spytała obcesowo. - Ktoś cię http://www.robmyswoje.org.pl - Bynajmniej - odparł cierpko Matthew. - To znaczy, że za chwilę wciągniesz mnie w kolejną negatywną dyskusję. - Nie jestem nastawiony negatywnie. - Naprawdę? - Poczuł, że ogarnia go prawdziwa złość. - Bo odnoszę wrażenie, że zawsze wszystko wiesz lepiej, zawsze musisz grać tego starszego brata. 186 - Przecież nim jestem - uśmiechnął się Ethan. Irytacja Matthew tylko trochę osłabia. - No to słucham. Ethan przyglądał mu się przez chwilę, zanim zdecydował się kontynuować. - Martwi mnie, że dajesz się wciągać w sprawy, które po śmierci Karo

Ciekawe, czy Kat dotarła już na spotkanie. Matthew uświadomił sobie, że nie wypytał jej dokładnie na temat firmy, w której miała nadzieję dostać pracę. Według jej własnych słów była nieduża, kreatywna i odnosiła sukcesy, a teraz poszukiwała młodszego wspólnika ze znajomością AutoCadu*, co mogło oznaczać wszystko i nic. Oczywiście życzył Kat całego szczęścia świata i z pewnością będzie mu Sprawdź 348 - Z drogi, ale już! Kopnął z całej siły drzwi. Drewniana płyta pękła i buchnął na nich gęsty, czarny dym. Dopiero po drugim kopniaku utworzyła się dziura na tyle szeroka, aby mógł włożyć dłoń, modląc się w duchu, by klucz nadal tkwił w zamku. Szczęście w nieszczęściu. Obrócił go, parząc sobie dotkliwie palce, a potem zacisnął zęby i chwycił za klamkę. - Imo! - Prawie nic nie widział. - Puść mnie tam! - krzyczała Flic z tyłu. - Flic, musimy zejść na dół. - Zuzanna ciągnęła ją za dres. - Matthew się nią zajmie. - To sobie idź! - Dziewczyna pchnęła ją na ścianę.