prawdą. Słyszałam to też od innych.

Popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Zaskoczył ją. - Miałaś rację, nie jestem tak bardzo podobny do ojca, jak sądziłem. - Przesunął dłonią po brodzie. - Kocham , moją pracę, jest dla mnie bardzo ważna. Daje mi ogromną satysfakcję. Jednak odkąd chłopcy tu są, stale wracam do nich myślami. W różnych momentach. Zastanawiam się, co akurat robią, gdzie są, jak się bawią, co nowego dzisiaj poznali. Nie mogę się doczekać, kiedy ich zobaczę i wysłucham ich opowieści. Myślę, że miałaś rację, mówiąc, że to byłoby jeszcze silniejsze, gdyby chodziło o moje własne dzieci. - Przytrzymał jej spojrzenie. - Myślę też o tobie, Amy. Przez cały dzień, o różnych porach. - Zacisnął usta i umilkł na chwilę. - Za każdym razem nie mogę się doczekać wieczoru, kiedy znowu cię zobaczę, a ty opowiesz mi, jak minął dzień. - Przesunął językiem po wargach. -Gdy zbliża się pora http://www.restauracjaplaza.pl/media/ chwilowej niepoczytalności, bo była pewna, że nawet człowiek, którego profesja zmuszała do cynizmu i paranoidalnej podejrzliwości, nie mógłby na serio przypuszczać, że ona mogłaby kogokolwiek zranić. Dopiero teraz, gdy największy kryzys minął, dotarła do niej treść tego, co się stało. – Czy naprawdę myślisz, że to wcale nie był wypadek? – Nie był. – Ale nie masz stuprocentowej pewności? To mogły być dzieci, albo zbocze samo się osunęło... – Może. Widziała jednak, że w to nie wierzy. Oczywiście. Wyszkolono go w taki sposób, że dostrzegał tylko najciemniejszą

sposób od trzydziestu lat zarabiam na życie. – Boże – wyszeptała. Mowery swobodnie założył nogę na nogę. – Jeśli zacznę mówić, stracisz wszystko. Pracę, opinię, nadzieję na uwiedzenie szefa. W najlepszym wypadku trafisz na kurację do wariatkowa. A jeśli przysięgli okażą się choć trochę Sprawdź przestał biec. Zatrzymał się i popatrzył na Pię. - Znam świetną kryjówkę. Chcesz się ze mną schować? Jak mogła mu odmówić? - Jasne. Chłopiec poprowadził ją ścieżką wiodącą pod obrośniętą różami pergolą. Pociągnął ją w bok. Między różami a bukszpanowym żywopłotem był wąski skrawek porośniętej trawą ziemi. - Tata na pewno tu nie zajrzy - zapewnił malec. - Wspaniałe miejsce - wyszeptała Pia, ścierając kroplę deszczu z dziecięcego noska. Przykucnęli przy zielonej ścianie. - Tylko trzeba uważać, żeby się nie pokłuć. R S