w ustach Maggie zabrzmiały zupełnie inaczej. Szczerze.

spoglądając na swoją marynarkę, którą Carrie dość nieporządnie rzuciła na oparcie krzesła. - Ach, tak! - Uśmiechnął się szeroko, bo już się zorientował w sytuacji. - Ale nadal nie bardzo rozumiem, czemu akurat w moim gabinecie. - Chciałem zamienić z Carrie kilka słów na osobności - odezwał się nieznajomy. Powiedział to tak pewnie, jakby znajdował się we własnym gabinecie. Carrie nie miała pojęcia, skąd znał jej imię. A może wcale nie znał, tylko powtórzył po Darrenie? Ale dlaczego powiedział, że chciał z nią porozmawiać? Czyżby szedł za nią tutaj przez cały dom, żeby się dobrać do niej bez świadków? - Nik! - zawołał Darren. - Sto lat cię nie widziałem! Czemu nie uprzedziłeś mnie, że przyjedziesz? A więc Darren znał tego człowieka! Właściwie nie było w tym nic dziwnego. To było jego przyjęcie i jego goście, głównie jego znajomi. - Zdecydowałem się w ostatniej chwili - powiedział nieznajomy, którego Darren nazwał Nikiem. http://www.qmed.com.pl/media/ Wampir sam poruszył drażliwy temat: - Wolha, ja, oczywiście, przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć, lecz na przyszłość zapamiętaj: Strażniczka odpowiada nie tylko za siebie, a w niebezpiecznych sytuacjach, podobnych jak wczorajsza, takie idiotyczne bohaterstwo jest niestosowne. - Myślisz, że gdyby Len był z nami, on by was rzucił? - Oczywiście - bez wahania odpowiedział wampir. -- Gdyby on tego nie zrobił, to zginęlibyśmy niepotrzebnie, a to jeszcze przeboleje. Lecz ja nie proponowałem tobie nas rzucać. Mogłabyś poczarować z góry, a zobaczywszy, że sprawę jest licha, uratowałabyś się chociażby sama. A “za kompanię” do boju wkracza tylko beznadziejny głupiec, o czym ciebie powiadomiłem... jeszcze raz przepraszam. Jak nie jestem godna pożałowania, Rolar ma rację. Orsana podtrzymała jego pełnym wyrzutu milczeniem. Ja przegryzłam wargę, by ukryć zmieszanie. - Teraz obiecajcie, że potem nie będziecie mi jako zjawy, rzucać mi wypominań za kompanię. - Jeszcze czego - zachichotali. -- My i bez tego znajdziemy jakiś powód. Na przykład, za te przepiękne grzyby, które ty tak oburzająco zlekceważyłaś, obraziwszy nasze najlepsze intencje. - Ale wy też ich nie jedliście! - oburzyłam się. - Ze zmartwienia przez gardło nie przeszły - weselili. Orsana dodała: - Lecz konika - wybrałaś innego. Ona rozsądnie nie miesza się do walki, a zwiewać na niej można nawet przez rzeki i góry! Potargałam kobyłę po grzywie: - Mam takie uczucie, jakby to ona mnie wybrała. Rolar kiwnął: - Tak jest widocznie. Kiedy wampir chce zaopatrzyć się w kjaarda, idzie do tabunu i jeżeli spodoba się jakiemukolwiek źrebięciu, to sam podbiegnie do niego.

Trzask otwieranych drzwi, tupot nóg na schodach. - Nie ruszać kabli! - ryknął Mike Novak. Wszyscy zamarli ze zgrozy. - Są pod prądem! W oddali rozległ się z początku cichy, potem z każdą sekundą głośniejszy - jakże upragniony jęk syren. Sprawdź Kristallisem, ale obrazy jak żywe stanęły jej przed oczami. - Po coś przyjechał? - wyszeptała, gdy już mogła wydobyć z siebie głos. Nik z satysfakcją przyjął wrażenie, jakie zrobiły na Carrie jego słowa. Zauważyła to, bo zbladła jak płótno. To także sprawiło mu satysfakcję. Nie żeby specjalnie lubił sprawiać ludziom przykrość, ale z Carrie Thomas to było całkiem co innego. Przywłaszczyła sobie coś, co należało do niego, a on nie cofnie się przed niczym, byleby tę swoją własność odebrać. - Chcę z tobą porozmawiać o moim bratanku - odparł.