Kiedy udało mi się unieruchomić O1ivię – o, przepraszam, Liwie – nacisnęłam gaz do dechy i pognałam w stronę mariny. Opóźnienie samolotu kosztowało mnie mnóstwo czasu. Zaczną dzwonić. Musiałam potraktować ją prądem jeszcze raz, żeby ją związać. Zataszczyłam ją na łódź, co nie było takie łatwe. Okazała się o wiele cięższa, niż myślałam. Dopiero teraz, na pokładzie, gdy O1ivia siedzi na dole, mogę odetchnąć pełną piersią. Przeszywa mnie dreszcz. Ciekawe, czy Rick Bentz wie, że jego kochana żoneczka nie spotka się z nim na posterunku. Ani nigdzie indziej. – I jak ci się to podoba? – mruczę pod nosem i mam nadzieję, że skręca się z niepokoju. O1ivia nie odbierała telefonu. Bentz powtarzał sobie, że nie ma powodu do niepokoju, ale nawet Hayes tracił panowanie. Zadzwonił do Bledsoe i polecił, by ten wysłał funkcjonariuszy do Venice Beach. Mieli zabezpieczyć dom Fortuny Esperanzo. Rano skontaktują się z galerią, w której pracowała. Zadzwonił także do Tally White, która żyła, ale umierała ze strachu. Do tego stopnia przeraziły ją ostatnie wydarzenia, że na rano zarezerwowała sobie bilet do Portland w Oregonie – chciała odwiedzić siostrę. Weszli na posterunek. Bentz przyglądał się Rivie Martinez, pochylonej nad biurkiem. – Bledsoe i Trinidad jadą do Venice Beach – powiedziała do Hayesa, upinając rude włosy na czubku głowy szylkretowym grzebieniem. – Mundurowi już zabezpieczyli miejsce zbrodni. – O ile to jest miejsce zbrodni. http://www.psychoterapeutawarszawa.info.pl Miała koński ogon, przyciskała torebkę do piersi. Wysiadł z samochodu i pokusztykał w stronę zaułka, ale zobaczył jedynie białego kota znikającego za ogrodzeniem i przepełnione kontenery na odpadki za starym garażem. Innym razem dałby sobie rękę uciąć, że widział, jak idzie przez park, okrąża fontannę, a ciemno-rude włosy złocą się w słońcu. Odwróciła się i posłała mu przez ramię uśmiech. W oczach rozbłysło żartobliwe wyzwanie – złap mnie, jeśli potrafisz. Zatrzymał wtedy dżipa w niedozwolonym miejscu i pośpieszył za nią, wspierając się na lasce. Minął fontannę, a Jennifer znowu zniknęła. A potem widział ją w lesie koło domu. Wydawała się prawdziwa. Wysiadał. O to chodzi. Albo miał halucynacje – efekt uboczny prochów, jakie zażywał. Rzecz w tym, że odstawił je miesiąc temu. Na długo przed tym, nim zobaczył Jennifer kilka kroków od werandy.
bursztynowe oczy. Nie podobało jej się to. – Więc coś z tym zrób, do cholery! – powiedziała na głos. Nigdy się nie powstrzymywała. Nieraz zarzucano jej wybuchowy temperament, a dokładnie rzecz biorąc, robił to Bentz. Kiedy się poznali, nie dawała mu spokoju, zgłosiła morderstwo, które widziała w wizji. To go zaskoczyło. Początkowo jej nie wierzył, ale go przekonała. Sprawdź Kim jest ta wariatka? I czego chce? Dlaczego ją porwała? Co gorsza, jakie ma plany? Na pewno nic dobrego, tyle O1ivia już wiedziała. I to ją przerażało. Nie panikuj. Myśl. Zastanów się, jak się stąd wydostać. Jesteś bystra, a tu masz różne narzędzia. Musisz tylko pomyśleć, jak się do nich dostać i jak ich użyć. Rozglądała się dokoła, ale pod pokładem było niewiele, jeśli nie liczyć śmieci i szczurzych odchodów, dowodów, że i one mieszkały na tej starej łajbie. Świetnie. Wolała o nich nie myśleć. Domyślała się, że jest w ładowni, w klatce do przewozu zwierząt. Wiadro miało jej służyć za ubikację, dzbanek z wodą zapewniał picie. Dotychczas nie skorzystała ani z jednego, ani z drugiego, ale to zaraz się zmieni.