Podszedł do niej i chwycił za brodę. Zachowywał się arogancko, ale jej się to podobało. - Coraz bardziej mnie intrygujesz. - Lady Isabell potrafi zrobić podwójne „dookoła świata” - wtrącił Dorian. - Niesamowite! - Edward odwrócił się do siostrzeńca. - Zdaje się, że zawarliśmy pewną umowę, prawda? Chłopiec zwiesił smętnie głowę, ale w jego oczach nie widać było skruchy. - Przepraszam, wujku - szepnął. - Ja tylko chciałem je obejrzeć. - Pewnie! - Edward zrobił srogą minę, ale zaraz rozchmurzył się, podniósł chłopca do góry i pocałował w policzek. - Biegnij do mamy, czeka na ciebie na dole. Tylko pamiętaj, nie wolno zjeżdżać po poręczach! - Dobrze, wujku - obiecał. Zanim wybiegł z pokoju, ukłonił się szarmancko i powiedział: - Miło było panią poznać, lady Isabell. - Ciebie również, Wasza Wysokość. - To czaruś, ale proszę mu nie wierzyć - ostrzegł Edward. - Potrafi być małą bestią. - W czym przypomina pana. Czy to nie dziwne? - Owszem, nawet bardzo. - To rzeczywiście mały szelma, ale właśnie takim pan go kocha. - To nie ma nic do rzeczy. - Wzruszył ramionami. - Co do jo - jo, to... - Tak, Wasza Wysokość? - Proszę zaczekać, aż zniknę z pola widzenia, i dopiero wtedy zacząć się śmiać. - Jak pan sobie życzy. - Pewnego lata, gdy byłem chory, dostałem je od matki. Kupiłem temu małemu diabłu dziesiątki podobnych, a on i tak ciągle podbiera moje. Obiecałem, że je dostanie, kiedy skończy dziesięć lat, jeśli do tego czasu nie będę miał własnego dziecka. http://www.psychoterapeuci-katolicy.pl Becky spojrzała na kamerdynera ze strachem, lecz Alec dał jej znak, by nadal szła razem z nim, po czym nagle się odwrócił. - Cóż to, może nas śledzisz? - Proszę mi wybaczyć, paniczu, ale jego wysokość nakazał mi czuwać nad tym, by niczego nie wynoszono z domu. - Czy mój brat się boi, że mógłbym go obrabować i sprzedać jego własność za parę funtów? - Ach, nie ma mowy o żadnym rabunku, co najwyżej o pożyczeniu sobie czegoś, jak już przedtem bywało. Przecież panicz sam wie... Stary kamerdyner służył w tym domu, odkąd Alec pamiętał, i znał wszystkie jego sprawki. Niech to licho, nic się przed nim nie ukryje! - Czy mogę z tobą pomówić, Walsh? - Jak najbardziej.
oczernić, gdyż wybrał partię wigów? Są na niego z tego powodu bardzo obrażeni. - Podobno znalazł się jakiś człowiek, który może świadczyć przeciwko księciu. - Becky nie mogła się oprzeć swemu pomysłowi. Nie usłyszałam więcej, bo gospodyni o mało mnie nie przyłapała na podsłuchiwaniu. - Rozumiem. Abby, postąpiłaś słusznie, przychodząc z tym do mnie. - Och, dziękuję, milady. Sprawdź Kochali się prawie przez godzinę. Brał ją w zapamiętaniu, bez żadnych wstępnych igraszek i drażniących gierek, gwałtownie, władczo, mocnymi, głębokimi ruchami. A Becky nie zamierzała go powstrzymywać. Oddawała mu się całkowicie, ciałem i duszą, pozwalała mu na wszystko. - Kocham cię - wyszeptała. - Nawet teraz? - Zawsze. - Nadal chcesz za mnie wyjść? - A ty nadal mnie pragniesz? - Dobry Boże, Becky, jesteś jedyną kobietą, jaką znam, która może utrzymać mnie w ryzach. - Nie tak trudno cię okiełznać. Jest to wprawdzie wyzwanie... ale warto je podjąć. Alec w odpowiedzi wybuchnął dźwięcznym, godnym hultaja śmiechem. Becky objęła