- Niestety, klamka jest złamana - zawołał z drugiego pokoju. Przymknęła drzwi najdokładniej, jak mogła, i uniosła suknię. Malutki zamszowy woreczek z Różą Indry tkwił mocno za podwiązką. Rozejrzała się, chcąc schować gdzieś klejnot. Podeszła do mahoniowej komódki i wysunęła najniższą szufladę. Wcisnęła rubin pomiędzy muślinowe halsztuki i batystowe koszule. W lustrze dostrzegła swój żałosny strój. Prychnęła ze złością. Alec już trzeci kwadrans czekał na zamówione wiktuały Chętnie zdjąłby z siebie przemoczone ubranie, lecz do tego potrzebował gotowalni. Wreszcie posłaniec powrócił z wielkim koszem, elegancko nakrytym firmową serwetką. Wystawały spod niej butelka szampana i długa bułka. Pokój z miejsca wypełnił zapach najlepszego jadła od Watiera. Alec postawił koszyk na stoliku pośrodku pokoju, nalał do dwóch kieliszków beaujolais i poszedł po Becky. Zamarł w bezruchu pod gotowalnią. Przez uchylone drzwi ujrzał Becky wychodzącą z wanny i wycierającą się puszystym, białym ręcznikiem. Dobre wychowanie nakazywało mu się cofnąć, ale pozostał na miejscu. Wpatrywał się jak zaczarowany w ciemne włosy, rozsypane na białych plecach. Przeniósł wzrok niżej, na biodra i długie, smukłe nogi. Jednym szybkim ruchem Becky wślizgnęła się w błękitny szlafrok i znikła mu z pola widzenia. Zmusił się, żeby odwrócić wzrok. Dziewczyna ukazała się w drzwiach, czesząc długie, wilgotne włosy, rozgrzana kąpielą. http://www.psychologpoznan.edu.pl się teraz denerwowała, żeby czytać z należytą uwagą, ale wydawało się jej, że autor jeszcze zgryźliwiej traktuje kobiety niż Alec. Myślami znów znalazła się bliżej jej własnego, nieobliczalnego ukochanego niż zuchwałego Byronowskiego Don Juana. Gdzież on się podziewał? Zegar wskazywał wpół do trzeciej. Z pewnością było już dawno po balu, a więc gdzie Alec teraz może być? I z kim? Przekręciła się na bok i ujrzała go oczami wyobraźni, otoczonego przez eleganckie damy w balowych sukniach, całe tuziny kopii lady Campion, bez wątpienia skorych go usidlić. Niech to licho! Jest zazdrosna! Kto by pomyślał, że zrobi się taka zaborcza? Problem w tym, że nie wiedziała, czy Alec jeszcze do niej należy, czy nie. Najwidoczniej zależało mu na niej mniej, niż sądziła, bo inaczej dawno by się z nią pogodził. Nie cierpiała ciszy, która między nimi panowała, ale wiedziała, że nie ustąpi pierwsza. A jednak... tęskniła za nim. Może nie warto się tak upierać? Przeciągnęła ręką po włosach, wpatrzona w migotliwy
w takim stroju! Chociaż robiła, co mogła, nadal wyglądała na zabiedzoną służącą. Książęca córka, lnianowłosa blondynka o ostrych rysach, miała wszelkie cechy, których Becky brakowało. Wszystko, co chciałby ujrzeć jej dziadek. Problem w tym, że nieobliczalna matka uciekła z marynarzem, a Becky okazała się rezultatem tego związku. Wybiegła z gotowalni. Po drodze zajrzała do sypialni. Wiedziała, że to ryzykowne, lecz pragnęła po raz ostatni spojrzeć na Aleca. Może go jeszcze spotka, kiedy Michaił Sprawdź - Nie jestem znawczynią teatru, Wasza Wysokość. - Kiedy nie występujemy oficjalnie, proszę się do mnie zwracać po imieniu. - Oczywiście - zgodziła się, świadoma, że niewiele osób dostępuje takiego zaszczytu. - Co do sztuki, to bardzo mi się podoba. Jest w niej głębia, dialogi są pełne treści, a to sprawia, że widz zaczyna przejmować się losem bohaterów. - Alice bardzo by się ucieszyła, słysząc taką opinię. Przez tę sztukę, oraz inne sprawy, Alice żyje ostatnio w sporym napięciu. - Martwisz się o nią. - Bella instynktownie położyła dłoń na jego dłoni. - Nie trzeba. To naprawdę silna kobieta. - Wiem o tym - westchnął. Czuł, że to końca życia będzie pamiętał tę koszmarną chwilę, gdy przeszyte kulą ciało Alice stężało, a potem bezwładnie osunęło się w jego ramionach. - Nie miałem dotąd okazji powiedzieć, jak bardzo jestem wdzięczny, że zgodziłaś się do niej przyjechać. Ona bardzo potrzebuje przyjaciółki. Przeze mnie musiała zmienić całe życie. Może to był z mojej strony egoizm, ale bez niej nie widziałem dla siebie przyszłości. Dlatego teraz gotów jestem zrobić wszystko, żeby zapewnić jej choć trochę prywatności i dać poczucie normalności. Wiesz, jak wygląda nasze życie. Rozumiesz nasze ograniczenia i zagrożenia. - Owszem. - Bella delikatnie uścisnęła jego dłoń, po czym cofnęła rękę. - Potrafię też rozpoznać szczęśliwą kobietę. To widać w jej oczach. - Dziękuję, Isabello. - Kiedy na nią spojrzał, po raz pierwszy dostrzegła, że był uderzająco podobny do ojca. - Myślę - dodał - że twoja obecność w pałacu wyjdzie nam wszystkim na dobre. - Mam taką nadzieję - odparła, patrząc na aktorów odgrywających swe role. - Mam taką nadzieję. Śledziła próbę jeszcze przez pół godziny. Przedstawienie było ciekawe, nawet pasjonujące, ale ona musiała realizować własny scenariusz. Po odejściu Alice ochroniarze stali się mniej czujni. Ponieważ lady Isabell była znana jako przyjaciółka księżnej i osoba ciesząca się zaufaniem samego księcia Carlise’a, mogła bez przeszkód wyjść z sali, nie wzbudzając podejrzeń. Wędrując labiryntem korytarzy, pomyślała o minikamerze ukrytej w obudowie szminki. Mogłaby jej użyć, jednak postanowiła polegać na własnej pamięci. Podczas licznych szkoleń wpojono jej zasadę, że w pierwszej kolejności trzeba wykorzystywać wrodzone możliwości, a dopiero potem posiłkować się sprzętem. Ochrona tak rozległego budynku nie była łatwym zadaniem. Dlatego Bella z uznaniem pomyślała o pracy, którą wykonał Emmett McCarthy.