Olivia Meyer, pochodząca z Nowego Jorku absolwentka Harvardu,

człowieka skrajnie wygłodzonego. Drżącymi dłońmi przerzucał fotografie, oglądając każdą bardzo dokładnie. Gdy skończył, zaczął jeszcze raz. Jego twarz promieniała szczerym zachwytem, który zagościł na niej nagle niczym w pochmurny dzień. - Jest do mnie podobny! - oznajmił triumfalnie. Wybuchła śmiechem, widząc ten pokaz bezwstydnej męskiej dumy. - Wariacie, przecież zawsze był, od samego urodzenia! Nie pamiętasz, co Susanna... - Milla urwała nagle, przypominając sobie, czego David jeszcze nie wie o Susannie. - Tak - rzucił David nieobecnym tonem, wciąż patrzył na zdjęcia. - Mówiła, że to mój klon. - Ona była w to zamieszana - powiedziała Milla. - Co? - David spojrzał na nią zszokowany an43 391 - To ona powiedziała przemytnikom o Justinie i o tym, że często chodzę na targ. Czekali na mnie. Mieli zamówienie na jasnowłosego chłopczyka. - Ale... dlaczego? - w głosie mężczyzny zabrzmiało bezbrzeżne http://www.protetykawarszawa.info.pl/media/ czuł, jak unosi go ulga, szczęście i euforia. Od tego czasu minęło sześć tygodni, u każdy dzień zdawał się przynosić coś nowego: czarne włoski niemowlęcia bardzo pojaśniały, oczka stały się niebieskie i ciekawe świata. Mały zaczynał zauważać przedmioty, rozpoznawać głosy, machać energicznie rączkami. Uwielbiał się kąpać. Inaczej płakał, gdy był zły, inaczej, kiedy był głodny, jeszcze inaczej, kiedy coś mu się nie podobało. Milla nauczyła się rozpoznawać jego różne krzyki już po kilku dniach. Zmiany dokonujące się w żonie także fascynowały Davida. Milla zawsze miała tendencję do stania z boku, do bycia bardziej obserwatorką niż uczestniczką wydarzeń dziejących się dookoła. Zdobycie jej było sporym wyzwaniem. Ale David uparcie zabiegał o jej względy, wciąż był w pobliżu, więc Milla nie miała wyjścia

- Jasne. A jeśli pojawi się dwóch, to jaki będzie sygnał do działania? Zawahała się. Zazwyczaj używali krótkofalówek, ale tym razem nie mieli przy sobie sprzętu. - Ruszamy się dokładnie trzy minuty po tym, jak obaj się zjawią i zaczną rozmawiać. Jeżeli spotkanie potrwa krócej, ruszamy, kiedy Sprawdź proste. Szczęście jednak uśmiechnęło się do Artura: jeden z rybaków wspomniał kuzynowi, że Łowca był w Matamoros i szukał Enrique Guerrero. Wiadomość ta była zarazem zła i dobra. Dobra - bo rybak potwierdził także, że Enrique zwiał na południe, co oznaczało zapewne, że Diaz podążył za nim. Zła - bo Pavon nie miał złudzeń: Diaz znajdzie Enrique, któremu nie można ufać w żadnej sprawie. A na pewno nie, jeśli chodzi o trzymanie języka za zębami. On chętnie sprzedałby diabłu własną matkę, choć znając Lolę, trudno było go za to winić. Pavon musiał założyć, że wszystko, co wiedział Lorenzo, wiedział także Enrique. A to oznaczało, że wkrótce dowie się i Diaz. To był idealny moment na zerwanie kontaktów z Gallagherem i rozpłynięcie się w powietrzu. Może Diaz zadowoli się połknięciem