teoria wydawała sie mało wiarygodna. - Ciagle wiele pytan

swiecie. Zapomniała, ¿e postanowiła nigdy nie pasc ofiara jego zmysłowosci, ¿e miłosc do niego mo¿e tylko ja unieszczesliwic, ¿e romans z nim na pewno zrujnuje jej ¿ycie. Wezeł puscił nagle. Poły szlafroka rozchyliły sie, ukazujac kolejna warstwe satyny. Nick rozpiał góre jej pid¿amy i wsunał dłon pod spód. Marla jekneła, czujac ciepły dotyk na swoich piersiach. 280 Przebiegł ja nagły, nieopanowany dreszcz. Przymkneła oczy i przechyliła głowe na bok. W głebi swojego ciała czuła jakis ból, jakas tesknote. Pid¿ama zsuneła jej sie ramion razem ze szlafrokiem. Nick dotknał jezykiem jej ucha. Marla czuła na plecach jego szorstka, owłosiona piers. Wtuliła sie w niego jeszcze mocniej, napierajac na niego posladkami. - Och -jekneła, dotykajac wierzchu jego dłoni pieszczacych jej piersi. Nick delikatnie pocierał kciukami jej sutki, słyszała jego krótki, urywany oddech. Czuła bijace od niego goraco, pot zrosił jej skóre. Serce waliło jej jak młotem. http://www.poznan-psychiatra.com.pl/media/ poza tym wszystkim. Cokolwiek sie tu dzieje, ma to zwiazek z Jamesem. I ze mna. Nick spojrzał jej w oczy. - I z testamentem. - Co? - Mały jest centralnym punktem całej tej afery, bo to on odziedziczy miliony Conrada Amhursta - powiedział Nick. Marli nagle zrobiło sie zimno. 417 - Jest chyba gorzej, ni¿ przypuszczałam. - Marla odstawiła pusta fili¿anke. - Jesli masz racje, to James jest bezpieczny tak długo, póki ojciec... Conrad ¿yje. A pózniej... - A pózniej stanie sie zbedny, podobnie jak ty -

Gdzies w pobli¿u rozległ sie płacz dziecka i czyjes szybkie kroki. Wreszcie nadeszła pomoc. Kylie, dyszac szybko, z twarza zalana łzami, cały czas trzymała rewolwer wycelowany w Monty'ego, który jakos zdołał sie podniesc i zrobic krok w jej strone. Wtedy jednak zaplatał sie w zsuniete do kostek d¿insy. Sprawdź to wszystko mo¿e nic nie znaczyc. Stary jest ju¿ jedna noga w grobie. Przyjmuje silne srodki przeciwbólowe. Zdziwiłbym sie, gdyby prze¿ył jeszcze tydzien. Walt kiwnał głowa. - To co robimy? - Zacznijmy od Aleksa. Chce, ¿ebys go sledził i dowiedział sie, gdzie bywa. On twierdzi, ¿e to spotkania w interesach, ale nigdy nie wraca do domu przed północa. - To mi wyglada na kochanke. - Niewykluczone. On i Marla sypiaja w oddzielnych pokojach. A on zamyka swoje drzwi na klucz. Walt gwizdnał przeciagle. - Wzorowe mał¿enstwo, nie ma co - zauwa¿ył,