sierpniowy, był bardziej miękki, łagodny. Ten - raczej szorstki,

zapłacić miliony? Jeśli dawca nie dość, że nie myślał o oddaniu organów, to jeszcze w dodatku żył i miał się świetnie? Wtedy trzeba było wysłać dawcę na tamten świat. Zadaniem Diaza było odnaleźć ludzi, którzy za tym stali. Nie pionków, szeregowych bandziorów w rodzaju Pavona i jego licznych kumpli, którzy porywali ofiary Musiało istnieć jakieś miejsce, w którym pobierano i zamrażano organy, aby natychmiast dostarczyć je czekającemu biorcy. Jak dotąd Diaz nie zdołał takiego miejsca zlokalizować. Mógł się też mylić: teoretycznie, bandyci mogli wycinać organy gdziekolwiek, praktycznie w dowolnym miejscu. Ostatecznie nie potrzebowali niczego oprócz skalpela i sporej ilości lodu. Ktokolwiek zajmował się pobieraniem organów, musiał jednak znać się na rzeczy, chociażby po to, by nie uszkodzić cennego towaru. Niekoniecznie musiał to być lekarz, wystarczyłby ktoś z pewnym przeszkoleniem medycznym. Diaz myślał o nim jednak jako o „Doktorze". To pomagało uporządkować myśli. Doktor mógł być szefem całego gangu - któż inny miałby dojścia do listy oczekujących na przeszczep, do nazwisk na niej umieszczonych, do ludzi, którzy mieli wystarczająco dużo pieniędzy, by załatwić sobie prywatną http://www.poradnikmedyczny.com.pl/media/ się na ramieniu starszej kobiety. Poczuła, jak ściska jej się żołądek. Ona też tak kiedyś wyglądała. Za każdym razem, gdy widziała zrozpaczoną matkę - i za każdym an43 131 razem, gdy zwracali rodzinie odnalezione dziecko - przed oczyma Milli stawał targ w Chihuahua, a w uszach słyszała płacz swojego synka. Znalazła miejsce, by zaparkować, wyskoczyła z samochodu i wyjęła z niego swój podręczny zestaw awaryjny; Poszukiwacze zawsze nosili ze sobą odzież na zmianę, bo nigdy nie wiedzieli, kiedy nadejdzie wezwanie i co będą mieć wtedy na sobie. Milla wsiadła na

wielu małych rodzinnych restauracyjek. Na zewnątrz budynku, na zacienionym patio, stały trzy stoliki. Tam właśnie poprowadził ją Diaz. Młody, wysoki kelner uprzejmie nie patrzył na bandaż zdobiący an43 225 Sprawdź wbitymi w grunt palikami. Najpierw długo i głośno klął, potem usiłował negocjować. Teraz już tylko błagał jękliwym głosem. Diaz zadawał pytania, wciąż tym łagodnym, spokojnym tonem. Odpowiedzi Pavona sprawiały, że Rip miał szczerą ochotę zwymiotować. Bandyta opowiedział im wszystko: o dzieciach, którymi handlowali jak bydłem, o zasadach działania gangu przemytników, o roli Susanny w tym wszystkim. Poznali nazwisko kobiety z Nowego Meksyku, która pracując w ratuszu małego miasteczka, kradła blankiety aktów urodzenia, po czym zajmowała się an43 351 ich wypełnianiem. Porwane dzieci dostawały nowe nazwiska i w ten