Julianna złapała tramwaj na przystanku tuż koło baru ,,Buster’s’’ i pojechała do Citywide. Zajęła miejsce, które zwolnił wysoki, gruby mężczyzna, cuchnący piwem, tytoniem i potem. Zapach, który wciąż czuła, jak i ciepło jego ciała, działały na nią tak odpychająco, że przesunęła się na brzeg siedzenia. Nagle zaczęła tęsknić za czasami, kiedy śmigała autem po całym mieście, nie troszcząc się o pieniądze. Teraz musiała korzystać z miejskiego transportu, dostosowywać się do rozkładów jazdy i spotykać z ludźmi, których nigdy nie chciała poznać. Musiała znosić wrzeszczące dzieci i częste przystanki, a także napór ciał w godzinach szczytu oraz czknięcia lub nieświeże oddechy. Uważała to za irytujące i obrzydliwe. Tak jednak było taniej. Szybko przekonała się, że opłaty za parkowanie w centralnej części Francuskiej Dzielnicy są zbyt wysokie dla kogoś, kto pracuje w barze ,,Buster’s’’. Dlatego po znalezieniu kawałka bezpłatnego chodnika w pobliżu mieszkania zakotwiczyła tam na stałe swoją gablotę. Julianna odwróciła się do okna i spojrzała na wyblakłe popołudnie, starając się nie zwracać uwagi na tłusty ślad na szybie. To tylko na jakiś czas, pomyślała. Już wkrótce będzie miała to wszystko, bez czego tak trudno się żyje. Wkrótce znowu poczuje się sobą. http://www.podloga-drewniana.info.pl/media/ pieluchę. Dziecko zaczęło pojękiwać, więc wzięła je na ręce, a jednocześnie skinęła głową Juliannie. – Wejdź, porozmawiamy. Dziewczyna niepewnie zrobiła parę kroków i usiadła na brzeżku łóżka. – Gdzie Luke? – Wyszedł po kawę i bułki. – Emma poruszyła się na jej rękach i znowu jęknęła. – Musimy wymeldować się zaraz po śniadaniu. Julianna skurczyła się na swoim miejscu. – Czy... czy coś dla nas znalazł? – Tak, ale uprzedzał, że to straszna dziura. W lepszych hotelach trzeba płacić kartą kredytową, a Luke chce się tym razem zameldować pod fałszywym nazwiskiem. Julianna zmarszczyła brwi i spojrzała na małą.
- Mój dom się remontuje, ja mam przez ten czas gdzie mieszkać - to wszystko bez żadnych pieniędzy - a Jack do końca remontu ma opiekunkę i gosposię. Obustronnie korzystna umowa. - Tak twierdzisz - skomentowała Cecile powstrzymując uśmiech. Sprawdź Dziewczyna pochyliła się w jej stronę ze szczerą miną. – Kate, on wcale nie chciał cię zdradzić. Richard nie był taki. My jednak byliśmy sobie przeznaczeni. To los nas połączył... Kate spojrzała na cichą i spokojną Emmę. Nie spała. Patrzyła na nią ufnie swoimi niebieskimi oczami. Na nią – swoją matkę. Nagle poczuła, jak serce wzbiera jej miłością do tej cudownej istotki. – Idź sobie. – Spojrzała na Juliannę. – Nie wezwę policji tylko ze względu na Emmę. – Nie mogę. Kate, ty nic nie rozumiesz. Coś w głosie Julianny wydało jej się na tyle przerażające, że nie wyrzuciła jej z pokoju. – John mnie znalazł. Zabił Richarda, a... a teraz chce zabić Emmę. – Czemu mnie straszysz?! – niemal zawołała. – Czemu po prostu nie dasz nam spokoju?! Czy nie wystarczy ci tego, co narobiłaś?!