Wtedy Kurkow od razu zrozumiałby, co się święci.

- Alec, za tobą! - krzyknęła. Kozak ruszył ku walczącym. Było już jednak za późno, by uratować przeciwnika Aleca. W tejże chwili Anglik przeszył mu bowiem brzuch tak wspaniałym i sprawnym sztychem, jakby ćwiczył go od wielu lat. Becky wzdrygnęła się i odwróciła wzrok. Pierwszy z Kozaków padł z wyciem na kolana. Alec wyszarpnął ostrze z jego ciała i wyszedł naprzeciw nowemu wrogowi. Pierwszy osuwał się już twarzą na ziemię. Drugi nie zamierzał powtarzać błędu kompana. Sięgnął po pistolet. Alec uskoczył wprawdzie od razu, lecz Becky usłyszała jego przekleństwo i zrozumiała, że został trafiony. Zdołał jednak wyciągnąć własny pistolet i strzelić. Becky ujrzała, jak wielki Kozak się chwieje. Wysoka czapa spadła mu z głowy. Mężczyzna chwycił się za szyję, lecz jego krzyk urwał się nagle. Potem runął na ziemię. Zacisnęła powieki i wsparła czoło o słupek, do którego ją przywiązano, drżąc na całym ciele. Wokół zaległa głucha cisza. Czuła zawrót głowy, jakby miała zaraz zemdleć. Wiedziała, że Aleca dosięgła kula, lecz nie miała pojęcia, jak ciężko jest ranny. Nie mogła się zmusić do spojrzenia na niego. Bała się tego, co może zobaczyć. Własna bezradność doprowadzała ją do rozpaczy. Związana jak cielę prowadzone na rzeź, nie mogła się ruszyć. Jeśli Alec padł nieprzytomny, nie zdoła mu w niczym pomóc. O Boże, oby tylko przeżył... Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Krzyknęła przeraźliwie. - Cicho! To tylko ja. http://www.patomorfologia.com.pl/media/ gościnnym, przytulnym i bezpretensjonalnym. Miała na sobie suknię młodej księżnej, z lekkiego, białego muślinu. Czekała na Aleca. Wyraźnie dał jej do zrozumienia, że weźmie na siebie odpowiedzialność za to, co stało się zeszłej nocy. Wiele dla niej zrobił, a otrzymał w zamian jedynie podziękowanie. Miał rację, tu chodziło o honor. I honor kazał mu zaofiarować jej małżeństwo, a jej upór i duma sprawiły, że go odrzuciła. Teraz już by się tak nie spieszyła z odmową! Brakowało jej co prawda dwa i pół miesiąca do pełnoletności, ale decyzję należało podjąć wcześniej. Alec, jako dżentelmen, przyjmie pewnie jej zmianę zdania spokojnie, ale co sobie o niej pomyśli? Pewnie uzna, że wreszcie zaczęła myśleć rozsądnie, wzięła pod uwagę zamożność oraz pozycję jego rodziny i przypomniała sobie o własnym interesie, jak każda inna kobieta. A tymczasem ona chciała przyjąć jego ofertę z zupełnie innych powodów. Wcale nie żałowała tego, co się stało. Musiała nawet przyznać, że chętnie zrobiłaby to

- A ja, gdybym się ciebie nie bał, bez wahania przyjąłbym oświadczyny. - Objęli się ze swobodą typową dla starych przyjaciół. - Dobrze cię znowu zobaczyć, Tanyo. Alice wprost nie posiadała się z radości, że zgodziłaś się zagrać w jej sztuce. - Zgodziłam się, bo sztuka jest dobra - powiedziała rzeczowo. - Gdyby była marna, na pewno byś mnie tu nie widział. I nie pomogłoby nawet to, że cię uwielbiam. Twoja bratowa ma talent - pochwaliła, a skinąwszy dyskretnie w stronę Belli, zapytała: - Nowa przyjaciółka? Edward odwrócił się i wyciągnął rękę. - Isabello, chciałbym ci przedstawić niezrównaną Tanyę. Schodząc na dół, Bella pocieszała się w duchu, że jej kanciaste ruchy pasują do osoby, za którą chciała uchodzić. Mało atrakcyjne kobiety zwykle czuły się nieswojo i były bardzo spięte, gdy przyszło im stanąć twarzą w twarz z prawdziwą pięknością. Gdy wreszcie dotarła do połowy schodów, Edward dokonał oficjalnej prezentacji. - Witam i cieszę się, że mogłam panią osobiście poznać - wyrecytowała jednym tchem. Sprawdź przedtem było dla mnie ważne, to zwykły blichtr. Teraz liczysz się tylko ty. Głos znów odmówił jej posłuszeństwa. - Czy ty chociaż wiesz, jaka jesteś wspaniała? Znów nie mogła mu odpowiedzieć. - Może ci to powiem? Nie jestem pewien, czy znajdę odpowiednie słowa. - Pogładził ją po włosach. - Kocham twoje oczy, twój chód, twój uśmiech, twoją szczerość i niezależność, za którą bardzo cię podziwiam. I siłę woli. I lojalność. Becky poczuła, że kręci się jej w głowie. - A wiesz, co kocham najbardziej? Sposób, w jaki rumienisz się za każdym razem, kiedy na ciebie spojrzę. I ku jej wielkiemu zakłopotaniu tak się właśnie stało. Uniosła dłoń do twarzy. - To dla mnie o wiele więcej niż chwilowy kaprys czy nawet kwestia honoru. Wiesz o tym, prawda? - dodał niespokojnie. - Nikt mi jeszcze nie powiedział czegoś piękniejszego. Mnie... mnie od dawna na