Rothley — tylko książę. Jednak powinnam chyba mieć

Shey zaśmiała się wesoło. - Nie, ta jest w sam raz. Nasza piosenka. - Mogą ją zagrać na naszym ślubie. Och, zgodziła się wyjść za niego, ale w ogóle nie pomyślała o reszcie. Na przykład o ślubie i weselu. - Boże, ale co ludzie sobie pomyślą? - Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Podał jej pierścionek. - Powiedz te słowa - poprosił. Usłuchała jego prośby. W przyszłości biedaka czekają ciężkie chwile, bo wcale nie zamierzała mu ulegać, ale dziś nie będzie się z nim spierać. Ustąpi. Nawet bardzo chętnie. - Tak, wyjdę za ciebie. - Nie, nie to. Powiedz te słowa. Dopiero teraz uzmysłowiła sobie, że dotąd nie powiedziała głośno tego, co czuje... co czuje chyba już od pierwszej chwili, gdy go ujrzała. - Kocham cię. - Jeszcze raz. - Och, ale z ciebie dyktator! Jeszcze ktoś pomyśli, że jesteś http://www.ortopedawarszawa.info.pl/media/ - Zadzwonię do ciebie z biura - zawołał jeszcze. Ale drzwi się już zatrzasnęły. Dzwonił nawet trzy razy, świadom, że robi to tylko z obowiązku, i wciąż nie mogąc pozbyć się brzydkiego podejrzenia. Bardzo chciałby naprawdę się przejąć stanem najstarszej pasierbicy - tak jak na ogół ludzie przejmują się chorobą kogoś bliskiego, ale po prostu nie mógł, chociaż oczywiście nie życzył jej niczego złego. - Bez zmian - powtarzała Karolina za każdym razem. - Więc może powinienem zrezygnować? - zaproponował za drugim razem. - Już o tym rozmawialiśmy- odparła z irytacją, a on nie ponowił propozycji. Wieczorem, już w zaciszu wygodnego hotelowego pokoju,

- Nie wiem. Jak się da. - Matthew, postaraj się jak najprędzej. Błagam! - Jestem na drugim końcu miasta. - Jeśli przyjedziesz samochodem albo taksówką, stań z daleka od domu. Będę wyglądać przez okno, więc nie dzwoń. - Zuzanno, do diabła, co się tam dzieje? Sprawdź - i komplet teatralnych szminek w pięknym pudełku z Harvey Nichols. Od Chloe Imo dostała płytę Robbiego Williamsa, Flic zaś poszła za własną radą (słusznie przypuszczając, że Matthew jej nie posłucha) i przy niosła cały stos kosmetyków od Lusha. Wtedy właśnie nastąpił jeden z tych momentów - zresztą jedyny tego dnia - kiedy Flic subtelnym uniesieniem brwi dała do zrozumienia Matthew, że doskonale wiedziała, jak ten postąpi. Imogen otwierała kolejne paczki, nastrój był nadal wspaniały, aż wreszcie wyciągnęła olśniewający jedwabny szal w szmaragdowo zielone i jaskraworóżowe wzory - wspólny prezent od Karoliny i Matthew. Natychmiast owinęła się nim, wiążąc końce na odsłoniętym