– Ma za dużo władzy i pieniędzy, by się przejmować takim zerem jak Bentz.

przestrzeń z irytującym wdziękiem pumy. Jakby tego było mało, kundelek O1ivii zapomniał o wiewiórce i biegał przy nogach młodszego policjanta, podczas gdy Bentz otrzepywał z kurzu dumę. Starał się tego po sobie nie okazywać, ale bolały go podrapane kolana. Na pewno będzie miał siniaki. Czuł też strumyk ciepłej krwi spływający po goleni. – Obserwowałem cię zza furtki. Wydawało mi się, że chciałeś wykonać salto mortale. – Bardzo śmieszne. – Też tak sądzę. Bentzowi nie uśmiechały się słowne przepychanki z przemądrzałym partnerem. Co gorsza, młodszym partnerem. O czarnych włosach, lśniących granatowo w popołudniowym słońcu, o bystrych oczach, kryjących się za lustrzanymi okularami. Montoya był od niego młodszy i silniejszy. I nie miał oporów, by mu o tym przypominać. Idąc, niemal kołysał biodrami. Brylant w jego uchu rozbłysł w słońcu. Dobrze, że nie miał na sobie, jak zwykle, czarnej skórzanej kurtki, tylko białą koszulkę i dżinsy. W tym też wyglądał świetnie. Bentza strasznie to zdenerwowało. – O1ivia w pracy? Skinął głową. – Wraca za kilka godzin. Jego żona kilka godzin w tygodniu pracowała w newage’owym sklepie z upominkami niedaleko placu Jacksona, który przetrzymał niszczycielski huragan Katrina. Jakiś czas temu skończyła psychologię i zastanawiała się nad otwarciem własnego gabinetu, ale jeszcze nie do http://www.oritrendy.pl On także będzie myślał, że traci rozum. Mam sposoby, by w nim wywołać te uczucia. O, tak. Czas dołożyć starań na froncie domowym. O1ivia... stanowi klucz, tak sobie myślę, ostateczny element układanki. Nic go bardziej nie zaboli niż jej cierpienie. Widzę, jak przemyka się przez dziurę w ogrodzeniu i idzie na parking. Nadal ma szerokie ramiona, ale w pewnym dawniej kroku pojawiło się wahanie. Czuję chłód w sercu. Czujesz mnie w pobliżu, bydlaku? Masz pojęcie, co mi zrobiłeś? Jak skrzywdziłeś? Nie? Ale się dowiesz, Bentz. O, tak. Wiesz co? Obiecuję ci, że kiedy już tego zaznasz, będziesz cierpiał tak bardzo, że

– Posłuchaj, wiem, gdzie jest Olivia. – Hayes mówił cicho, powoli, jakby walczył z wszechogarniającą wściekłością, która zaraz zburzy jego opanowanie. – Gdzie? – Bentz zachował czujność. Zerknął na Montoyę. – Na łodzi. Tyle nam dała analiza zdjęcia i... O Jezu, to nie wszystko – wydusił z siebie. – Poznałem łódź po sprzęcie na ścianach. – Poznałeś... Sprawdź podróżnych, szukam tej, którą na zawsze będę mieć pod powiekami. Gdzie ona jest, na miłość boską? Przechadzam się nerwowo i zaraz staję. Nie chcę zwracać na siebie uwagi; do tej pory udało mi się unikać kamer, zawsze staję do nich tyłem. Peruka i wielkie okulary także pomagają, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Pocą mi się dłonie. Gdzie ona jest, do cholery? Nie może w końcu przyjść? Dzwoniłam do niej, nagrałam się jej z telefonu Petrocelli... Dzwoni komórka. Nareszcie! Odbieram szybko i zmuszam się, by to powiedzieć: – Petrocelli. – Cześć, tu O1ivia Bentz. Chyba do mnie dzwoniłaś? Mąż mówił, że odbierzesz mnie z