zamknął w uścisku.

- Och, pani Stoneham! - Dzień dobry, lady Heleno - odparła zagadnięta, zerkając niespokojnie na Clemency. - Widzę tu nową młodą twarzyczkę. Proszę mi przedstawić swoją towarzyszkę. Nie można już było unikać prezentacji. - Lady Heleno, to kuzynka mojego zmarłego męża, przyjechała do mnie z krótką wizytą. - Panno Stoneham, miło mi. - Lady Helena uścisnęła jej dłoń. - Milady... - Clemency dygnęła, ale nie poprawiła da¬my. Metody pozyskiwania wiadomości stosowane przez lady Helenę były godne hiszpańskiej inkwizycji, w krótkim czasie bowiem dowiedziała się, że panna Stoneham ma dzie¬więtnaście lat, jest sierotą, że pracuje jako guwernantka i doświadczyła już pierwszych niepowodzeń - dziewczę dało do zrozumienia, że zbytnio interesował się nią ojciec jej ostatniej podopiecznej. Obecnie zatrzymała się u swojej drogiej kuzynki Anne, aby odpocząć po przykrych przejściach i za jakiś czas pomyśleć o nowej pracy. Dalsza indagacja ujawniła, iż panna Stoneham biegle włada francuskim i włoskim, maluje akwarelami, gra na fortepianie i posiada rozległą wiedzę z geografii. - Niestety, moje zdolności do igły są bardzo mierne - rzekła na koniec Clemency, przerażona swobodą, z jaką przychodzi jej wypowiadać niektóre kłamstwa, szczególnie przy opisie fikcyjnego pracodawcy. Być może, pomyślała, jeśli zawiedzie wszystko inne, zajmę się pisaniem rozmaitych niesamowitych opowieści, jak pani Radcliffe. Przedstawiono jej również pannę Lane i Clemency zyskała w oczach lady Heleny za przyjacielski uścisk ręki i miłe uwagi na temat kościoła; guwernantki bardzo często, czując się niepewnie, krytykują każdego, od kogo nie są zależne. Lady Helena zauważyła ponadto, że Ara¬bella ją polubiła, toteż, nie myśląc długo, wpadła na świetny pomysł. Zwróciła się do pani Stoneham z za¬pytaniem: - Czy mogę prosić o zezwolenie, aby pani przemiła kuzynka przyszła do nas dzisiaj na herbatę? Moja bratanica potrzebuje towarzystwa. Oczywiście, dopilnuję, aby została odwieziona do domu. Nie pozostało nic innego, jak tylko przystać na tę za¬szczytną propozycję. - Czy muszę tam iść, kuzynko Anne? - zapytała zatros¬kana Clemency przy obiedzie. - Naprawdę się martwię. Jak mam ciągnąć to całe przedstawienie? - Rano dawałaś sobie doskonale radę! - zauważyła z lekkim przekąsem pani Stoneham. - Wiem o tym - zaśmiała się dziewczyna. - Prawie uwierzyłam, że jestem naprawdę ofiarą żądzy niepopraw¬nego ojca mojej uczennicy! Może powinnam zostać aktorką? - Aktorką?! - powtórzyła z przerażeniem pani Stoneham. - Clemency, moja droga... - Tylko żartowałam. - Zjadła trochę zupy i ciągnęła: - Chyba nie ma nic złego w kontynuowaniu tej zabawy, poza tym ciekawi mnie ta rodzina. - Nie bardzo mi się to podoba - odparła pani Stoneham po chwili namysłu. - Jeśli twoje gierki wyszłyby na światło dzienne, wybuchłby skandal... - Dobrze o tym wiem. - Clemency zamilkła. - Za nic na Świecie nie postawiłabym cię w niezręcznej sytuacji, kuzynko Anne. Będę bardzo dyskretna. http://www.operacje-plastyczne.net.pl/media/ - Musimy porozmawiać. - Stanął z nią twarzą w twarz. - Zanim wejdziemy do środka. - Wiem - westchnęła. - Przepraszam, powinnam była ich uciszyć. Widziałam, że jest pan zmęczony i że piski dzieci wcale nie ułatwiają sprawy. - Tak, jestem zmęczony, ale nie z powodu dzieci. Martwię się sytuacją między nami. Przyjęcie powinno być okazją do śmiechu. Czy ze względu na moich teściów i resztę gości możemy na kilka godzin zakopać topór wojenny? Później będzie pani mogła nienawidzić mnie do woli - uśmiechnął się ironicznie. Proszę... R S ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

i uśmiechnęła się do niego przez łzy. - Naprawdę nie dałeś Chadowi mojego listu? Chcesz mi powiedzieć, że nigdy go nie zobaczył, nigdy nie przeczytał... - Nigdy się nie dowiedział, że stracił twoją miłość - potwierdził Scott. - To już niczego nie rozumiem. Powiedziałeś, że twój tata Sprawdź z powodu tej rodzinnej waśni. Ale zaraz ludzie dodają, Ŝe to przecieŜ niemoŜliwe, bo Nita, gdyby miała coś przeciwko biednemu Jonathanowi, wzięłaby broń i zastrzeliłaby go. - Z taką babą nie chciałbym mieć nic do czynienia -oznajmił Connor. - O ile wiem, nikt by nie chciał - potwierdził Tom, chichocząc. - No to koniec na dzisiaj - oświadczył z uśmiechem Ga-vin. Do zobaczenia za tydzień. Powiesz nam wtedy, Mark, do jakich doszedłeś wniosków po rozmowie z Nitą. - Oczywiście. - Gdy wszyscy juŜ wstali, Mark zapytał: - Czy ktoś da się skusić na pokerka? Jake uśmiechnął się i powiedział: - Przepraszam, ale czeka na mnie moja pani. - Na mnie teŜ - rzekł Logan, wkładając kurtkę. Jego szarozielone oczy