czas.

watpliwosci co do tego, kim własciwie jestem. - Zmru¿yła oczy, raził ja blask słonca swiecacego przez przednia szybe. - Nazwał mnie Kylie - dodała, bebniac palcami w oparcie fotela, kiedy Nick wyje¿d¿ał z parkingu. - Kylie - powtórzyła. To imie wydało jej sie znajome. Ale dlaczego? Czy to mogło byc jej imie? Nie... niemo¿liwe. Czy znała kiedys kogos o tym imieniu? Zmarszczyła brwi w skupieniu, usiłujac sobie przypomniec własna przeszłosc. Ciagle spowijał ja mrok, jakby ostatnia zasłona jeszcze nie opadła. Nick, wyje¿d¿ajac na główna droge, spojrzał na Marle spod oka. - Czy to imie cos ci mówi? - Tak, to znaczy, tak mi sie wydaje. - Marla westchneła głeboko, wyjeła z torebki okulary przeciwsłoneczne i wło¿yła je na nos. - Mam wra¿enie, ¿e... och, sama nie wiem. - Zrobiła w powietrzu taki gest, jakby chciała schwytac cos ulotnego. Skoncentrowała sie, by przypomniec sobie cos sprzed wypadku, ale zaraz rozbolała ja głowa. - Mam w głowie kompletny chaos, ale jestem pewna, ¿e ju¿ słyszałam to imie... ¿e., och, wiem, ¿e to zabrzmi idiotycznie, ale gdzies w głebi http://www.ogrzewaniepodlogowe.biz.pl/media/ jej tyle ciepła. Ani ojciec, ani ma¿, ani ¿aden inny me¿czyzna... Przełkneła sline, usiłujac wziac sie w garsc. - Chciałem tylko zobaczyc, czy wszystko w porzadku. Mo¿e spróbujesz sie jeszcze zdrzemnac? - zasugerował. Marla w ciemnosci widziała zarys jego twarzy, sciagniete w wyrazie zatroskania brwi. Wyczuwała jego napiecie. - Nie moge. Mam dzis sporo do zrobienia. - Chrzakneła. - Mam ci tak wiele do powiedzenia, Nick, bardzo wiele. - Co sie stało? - Nick zacisnał palce na jej ramieniu. - Najpierw musze zebrac mysli. - Marla znowu poczuła dziwna tesknote, której nie mogła sie poddac. Nick był tak blisko. Za blisko. Czuła zapach jego skóry, bijace od niego ciepło... Och, nie mo¿e sobie pozwolic na takie mysli. Ujeła go

- Co? - zawołała pokojówka. Przez szpare miedzy sukniami w pokrowcach Marla dostrzegła, ¿e pokojówka odwraca sie w strone drzwi. Była to drobna Meksykanka o imieniu Rosa, dosc małomówna z powodu słabej znajomosci angielskiego. Rosa wyszła z garderoby, zostawiajac odkurzacz. Sprawdź Nie pożegnała się i nie patrzyła, jak Nevada idzie w stronę swojego wozu, a potem odjeżdża. Usiadła za kierownicą cadillaca, zdmuchnęła włosy z twarzy i poprawiła lusterko wsteczne, w którym na moment mignęły jej zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. - O, tak, no i jesteś idiotką. Kompletną, skończoną idiotką. - Musiała jakoś wziąć się w garść. Nie może, nie chce znów zakochać się w Nevadzie. Raczej piekło zamarznie, nim miałoby do tego dojść. Shep Marson nie mógł się pozbyć złego przeczucia, które towarzyszyło mu od paru dni, odkąd kazał się zatrzymać Mary Beth Looney i Rossowi McCallumowi. Niepokój ciągnął się za nim jak zły zapach. Prześladował go również teraz, kiedy zajeżdżał pod dom Estevanów i gasił silnik. Oficjalnie Shep był już po służbie, ale nie chciał jeszcze wracać do domu. Peggy Sue na pewno się wścieknie z powodu jego spóźnienia, ale będzie musiała poczekać. Shep miał coś ważnego do załatwienia. Podciągnął spodnie i ruszył do frontowych drzwi. Dom Estevanów był starannie utrzymanym bungalowem. W obejściu panował porządek, a w donicach na 99