siedziała nad dokumentami. Odgarniała je niecierpliwie. Powinna wziąć

– Co za brednie! Jadę do domu. – Zrobiła krok w stronę wyjścia. Wciąż się nie odzywał. Otworzyła drzwi. Przerzuciła kurtkę przez ramię bardziej zamaszyście, niż to było konieczne. I zdała sobie sprawę, że nie potrafi przekroczyć progu. Przez cały czas jej uwaga koncentrowała się na Quincym, który nadal stał na środku pokoju. Bez słowa, bez ruchu. Bóg mi świadkiem, zależy mi na tobie... ja też nie jestem ci obojętny. Zawołaj mnie, pomyślała nagle. Właśnie to chciałam usłyszeć, tylko wtedy o tym nie wiedziałam. Zawołaj mnie. Jeszcze raz. Nie mogę wrócić sama. Za długo wszystko starałam się kontrolować. Jestem zmęczona, a zeszłej nocy na mojej werandzie był ten człowiek. Mężczyzna w czerni. Nie wiesz, co przeżyłam. Żółte łąki. Leniwe strumienie. Płakała. Czuła, jak łzy spływają jej po policzkach i wstydziła się. Nienawidziła łez. Wiele lat temu jej matka powiedziała, że płacz niczego nie daje, i miała rację. Łzy niczego nie zmieniają. O Boże, niczego nie zmieniają. Żółte łąki. Leniwe strumienie. Zawołaj mnie... Milczał. I wtedy zdała sobie sprawę, gdzie się znajduje. Stała samotnic na parkingu. Miała na sobie kurtkę, a drzwi do pokoju Quincy’ego były zamknięte. Noc wokół niej była ciemna i chłodna. Rainie spojrzała w górę i zaczęła liczyć gwiazdy, aż wyschły jej łzy na policzkach. http://www.ogrzewaniepodlogowe.biz.pl światłem, ogrodzony żółtą policyjną taśmą i zaśmiecony plastikowymi odpadkami z polaroidów. Korytarz został podzielony na sektory. Najbardziej interesujące rejony badali eksperci w białych kosmicznych skafandrach, uzbrojeni w specjalne odkurzacze wsysające każdy najdrobniejszy pyłek. Inni zeskrobywali zakrzepłą krew do maleńkich fiolek lub spryskiwali ściany luminolem w nadziei wykrycia nowych śladów rzezi. Wyznaczeni funkcjonariusze starannie zapisywali dane. Do rana dokumentacja z miejsca przestępstwa mogła rozrosnąć się do objętości trzech segregatorów. Rainie weszła do jednej z klas i ze szkłem powiększającym w ręku przystąpiła do szczegółowych oględzin ścian. Dopiero po dwóch godzinach opuściła gmach szkoły. Jej policzki chłodził przenikliwy dotyk pachnącego sosną powietrza, a gwiazdy wydawały się niemal zbyt jasne na bezchmurnym nocnym niebie. Musiała jeszcze odwalić górę papierkowej roboty. Prokurator okręgowy chciał uporać się

Rainie nie wierzyła, że będą mieli aż tyle szczęścia, ale Quincy nalegał. Istniała duża szansa, że zbrodniarz nie odmówi sobie przyjemności udziału w pogrzebie. Złapała się na tym, że wraca myślami do ubiegłej nocy. Nagłe przebudzenie. Wysoki, groźny cień na werandzie... Ostatnio zawodziły ją nerwy. Przez tłum przeszedł szum. Rainie otrząsnęła się z zadumy i skupiła uwagę na zielonym cmentarzu. Właśnie nadjechała kolumna samochodów. Dziewczynki i ich rodziny. Sprawdź Miała jeszcze jedno dziwactwo. Codziennie po powrocie z pracy otwierała butelkę piwa. I co wieczór, przed pójściem spać wylewała całą jej zawartość z werandy. Oda do nieżyjącej matki pijaczki, domyślał się. Czy wyobrażała sobie wtedy trupa Molly Conner? Myślała o ciele bez głowy, o szarej substancji na suficie? Między innymi z tego powodu kupił lornetkę. Czasem, kiedy wylewała piwo, jej usta poruszały się. Strasznie, ale to strasznie chciał wiedzieć, co ona w takiej chwili mówi. Mam cię w dupie, mamo? Pierdol się? Rainie Conner oczarowała go. Stała się jego osobistą bohaterką. Dodała uroku całemu przedsięwzięciu. Postanowił, że to właśnie ona go zdemaskuje. Tylko ona mogła poznać się na jego geniuszu, na jego kunszcie. W końcu, po dziesięciu latach, znalazł przeciwnika godnego swego talentu. Początkowo jego plany co do Bakersville były skromne. Ale kiedy ujrzał Rainie,