znali. O co w tym wszystkim chodzi?

102 porozmawiała przez telefon. Przez dwa dni usiłowała dostać się do jego biura, ale jej wysiłki studziła zawsze służbista jak sierżant musztry sekretarka. Teraz, siedząc w kafejce pod gołym niebem na River Walk i obserwując wypełnioną turystami barkę na rzece San Antonio, Shelby przypominała sobie wymówki, które słyszała: „Pan Findley wyjechał z miasta”. „Pan Findley jest w sądzie”. „Pana Findleya nie ma w gabinecie”. „Pan Findley jest na spotkaniu”. Prawda była taka, że pan Findley jej unikał. Shelby oparła się na krześle i przypatrując liściom drzew poruszanym bryzą, sączyła lemoniadę i próbowała nie tracić szybko wyczerpującej się cierpliwości. Taktyka zaskoczenia również nie zadziałała: Findley za każdym razem był niechętny spotkaniu. Tymczasem Shelby nie próżnowała. Skontaktowała się ze swoim biurem w Seattle i dopilnowała, żeby jej nieobecność nie odbiła się na klientach. Agent, który ją zastępował, spisywał się świetnie i jej nie ponaglał „nie śpiesz się, bo wszystko jest pod kontrolą”. Shelby mu ufała. Zadzwoniła również do Lydii i dowiedziała się, że w końcu skontaktował się z nią Ben Levinson, ale kiedy wykręciła do niego numer podany przez gosposię, zgłosiła się elektroniczna sekretarka. Sfrustrowana nagrała się, podając numer w swoim hotelu, a potem poszła do biblioteki, gdzie przejrzała stare wycinki prasowe na mikrofilmach. Starała się przeczytać wszystko o rozprawie Rossa McCalluma. Nie mogła się uwolnić od myśli, że to jego wyjście z więzienia skłoniło kogoś do napisania anonimowego listu i wysłania jej zdjęcia Elizabeth. Ale kogo? I w jakim celu? I gdzie, na miłość boską, jest Elizabeth? Shelby znowu poczuła nieprzyjemny ucisk w http://www.nurgia.pl/media/ Jej oddech osiadł na szybie biała mgiełka. Zbli¿yła twarz do okna, przypatrujac sie mijanym sklepom. Małe warzywniaki, kwiaciarnie, restauracje i budynki mieszkalne ciagneły sie wzdłu¿ ulic. Dotarli do domu. Bramy otworzyły sie za nacisnieciem guzika i Alex wjechał na teren posiadłosci. Marla patrzyła na dom stojacy wysoko na wzgórzu, na stromy dach. oswietlone okna w wykuszach i dumnie wznoszace sie kominy Dom, pomyslała, ale w głebi serca nie mogła w to uwierzyc. Ciagle jeszcze czuła sie tu obco. Nick bebnił palcami po kierownicy swojej furgonetki. Myslami przenosił sie z jednej strony zatoki na druga. Patrzył przez przednia szybe w ponura, ciemna noc i nie mógł pozbyc

Od tego czasu przez jego ¿ycie przewinał sie z tuzin kobiet, ale ¿adna, ¿adna z nich nie zostawiła w jego duszy takich sladów, takich blizn, które ciagle jeszcze bolały. Zmru¿ył oczy, spogladajac we wsteczne lusterko. Odpowiedziało mu rozgniewane spojrzenie jego własnych niebieskich oczu. - Jestes głupcem, Cahill - mruknał pod nosem. - Jestes Sprawdź 84 uczeszcza do college'u. Jadac pod góre, skreciła pani gwałtownie za zakretem. Cie¿arówka, nadje¿d¿ajaca z przeciwnej strony, zaczeła hamowac, ¿eby uniknac zderzenia z pania – albo z czyms, na co pani nie chciała wpasc. Zło¿yła sie i przeleciała przez barierke po jednej stronie drogi, a pani samochód po drugiej. Pamela nie zapieła pasa. Wypadła z samochodu i złamała kregosłup. Zgineła na miejscu. - Marla zadr¿ała z przera¿enia. W jej gardle wyrosła twarda kula. - Cie¿arówka, staczajac sie zboczem, uderzyła w drzewo i eksplodowała. Ktos dostrzegł wybuch i zadzwonił na 911. Chwile pózniej pojawili sie pierwsi swiadkowie, starsze mał¿enstwo jadace samochodem na północ.