chce, by kamera zarejestrowała jej rozpacz, by Bentz był świadkiem rozpaczliwej walki o

– No dobra, przepraszam. – Nie słyszał żalu w jej głosie. – Ale daj spokój, tato, co to ma znaczyć? Zapytałam O1ivię, ale nie puszcza pary z ust. Wiesz, jaka jest. To sprawa między tobą a twoim ojcem, co oczywiście jest bzdurą. Kristi była chyba na dworze, może stała przed budynkiem, w którym wynajmowała mieszkanko w Baton Rouge, gdzie studiowała w college’u Wszystkich Świętych. Bentz słyszał stłumione odgłosy ruchu ulicznego i nawoływanie drozda. – Muszę po prostu wyjaśnić pewne sprawy. – Więc co to ma być? Separacja? – Skądże! – Potarł dłonią zarośnięty podbródek, podszedł do okna, rozchylił żaluzje i światło słoneczne wdarło się przez zakurzone szyby. – Po prostu muszę coś załatwić. – Ale co? – Kristi nie dawała z wygraną. – Dawne sprawy. Dzisiaj spotykam się ze starym kumplem z policji. – Po co? O ile pamiętam, nienawidziłeś Los Angeles i nie mogłeś się doczekać, kiedy stamtąd wyjedziemy. – Odbijało mi. – I nagle po tylu latach wsiadasz do samochodu i lecisz na zachód? Litości, tato. – Westchnęła dramatycznie. – Powiedz tylko, że tu nie chodzi o mamę, dobrze? – Nie chodzi o mamę. – Kiepski z ciebie kłamca. Naprawdę. Milczał, ciekaw, co wzbudziło jej zainteresowanie. Oczywiście... sam powiedział Kristi, http://www.nowapsychologiabiznesu.pl – Ty draniu – szepczę na myśl o jego rzeźbionej twarzy – Zasłużyłeś sobie na to. – W trakcie jazdy zdejmuję buty na wysokich obcasach i prowadzę boso, oplatam palce dokoła pedału gazu. Podczas rozmowy dało się wyczuć jego frustrację – co za rozkosz. Obserwować go z oddali, patrzeć, jak ugania się za duchem. Nadal na adrenalinie, planuję kolejny krok. Zbliżając się do autostrady, rzucam komórkę na fotel pasażera i uchylam okno. Tak, dzisiaj jest smog, ale to przecież Los Angeles. Mgiełka stanowi część miasta, co nie zmienia faktu, że czuję wiatr we włosach, gdy skręcam w stronę zjazdu. Komórka na kartę jest nie do wykrycia. Idealnie. Biedny Bentz. Nie znajdzie mnie; dopiero wtedy, gdy ja tego zapragnę. Wpadł prosto w moją pułapkę. Może jednak traci wyczucie. I dobrze.

Wspaniale! Mruczę pod nosem, dodaję odrobinę wermutu, dosłownie kilka kropli, i nalewam sobie drinka. Bentzowi robi się gorąco, wiem to. Zastanawia się, czy nie wpadł w pułapkę, szuka drogi ucieczki. To żart. Najpierw jego wybryk na molo, a potem śmierć Shany. Jakże mi przykro. – Buuuu – szepczę. Sprawdź szybko, w oczach malowało się przerażenie. To była najtrudniejsza część. Musiałam sobie z nią poradzić, jednocześnie prowadząc samochód. Sięgnęłam do torebki i wyjęłam uprzednio przygotowane kawałki taśmy klejącej, zakleiłam jej zaskoczoną buzię. Potem przyszedł czas na kajdanki Sherry – zatrzasnęłam je na nadgarstkach O1ivii. Musiałam się spieszyć, nie było czasu na wykręcanie jej rąk do tyłu, więc skułam ją z przodu. I wtedy dupek w porsche za mną zaczął trąbić i zdałam sobie sprawę, że światło zmieniło się na zielone. – Wyluzuj, durniu! – mruknęłam, zbyt zajęta, by się przejmować. Miałam pełne ręce roboty: O1ivia gapi się na mnie i mamrocze coś zaklejonymi ustami, a ten kretyn chce, żebym jechała. Zatrąbił znowu i niespełniony rajdowiec wyprzedził mnie z piskiem opon. Najchętniej rozwaliłabym mu ten piękny samochód i wlepiła przy okazji mandat, ale zwalczyłam tę