- A ty? Jesteś zupełnie pewna? Po tym, co razem przeżyłyśmy?

pokojówkę. Książę spojrzał na płótno, które Tempera trzymała w dłoniach, a ona natychmiast mu je podała. — Maluję ot tak, dla rozrywki, wasza wysokość — powiedziała, zamykając pudełko z farbami i podnosząc kapelusz. — I niewątpliwie dalej powinna pani to robić — stwierdził książę. — Muszę powiedzieć, że jestem zdziwiony, iż zdecydowała się pani uwiecznić moje kwiaty. Przeważnie artyści przychodzą tu, by malować pejzaż. — Kwiaty jest oczywiście... łatwiej... — powiedziała Tempera, uśmiechając się lekko. — Podejrzewam, że nie z tego powodu wybrała je pani — odrzekł. Tempera nie odpowiedziała. Dopiero po chwili odezwała się: — M...myślę, wasza wysokość... że powinnam wracać do... zamku. Pani może mnie potrzebować. — Lady Rothley jest jeszcze w Monte Carlo — odparł książę. — Wróciłem sam, bo nie lubię hazardu. Zatem nie http://www.nabudowie.edu.pl/media/ potem wstała znowu o szóstej, jak zadzwonił budzik, Flic wciąż miała gorączkę i silne bóle. - Ale nadal powtarza, że powinnam z tobą jechać - dodała pod drzwiami łazienki, w której Matthew wycierał się właśnie po prysznicu. - Może ma rację - odparł, spryskując się dezodorantem. - Przecież będzie tu twoja matka i nie ma powodu, żeby nie dała sobie rady. - Tak, ale nie chcę, żeby mama złapała jakiegoś paskudnego wirusa. - Ton głosu Karoliny wskazywał, że Matthew sam powinien o tym pomyśleć. - Po ostatniej grypie dostała zapalenia płuc. - Nie wiedziałem. Zawsze wydawała mi się taka silna. - Odpukaj! - Klepnęła się w czoło. - To było dawno temu, ale

- Wyciągaj! - zdecydował Matthew. - Po prostu wyjmij to świństwo i już. - To kara za moją mamę, za moje siostry i mój dom - wyjaśniła ze złością Chloe, trzęsąc się cała. - Za to, że mi wszystko odebrałeś. - Obróciła się z zalaną łzami twarzą do babki. - Może teraz zamkniecie i mnie także. Sprawdź zaszły? - Zdecydowanie bym wolał, gdybyś po prostu okazał się czysty. - Umilkł, ale nadal nie zachęcał Matthew do siadania. - Na razie jestem po rozmowie z Nowym Jorkiem. Ze względu na twoją dotychczasową dobrą reputację zgodzili się, że jeśli natychmiast i w całości zapłacisz rachunek, uwierzą ci na słowo i nie podejmą żadnych akcji. - Rachunek? - Żołądek Matthew przewrócił się do góry nogami. - Z twojej firmowej karty VISA. - Znów ten sarkazm w głosie szefa. - Tej samej, którą Wolf Barautigen polecił ci wydać na podstawie uzgodnień między Nowym Jorkiem a Berlinem, czemu, nawiasem mówiąc, byłem przeciwny. Karty, którą postanowiłeś wykorzystać na swoje świąteczne zakupy. - W porządku - powiedział cicho Matthew. - Wreszcie wszystko