klatki, lecz po chwili znów powróciły na czubki białych trampek. Kolejny fałszywy

5 Alec! Co tu robisz?! - A jak ci się zdaje? - odparował, że wzrokiem utkwionym w Kozakach. - Ratuję cię, rzecz jasna. - Zabiją cię! Spojrzał na nią tak, że się wzdrygnęła. Nie musiał robić jej wyrzutów za brak zaufania i ucieczkę. Wiedziała, że go zawiodła. A jednak gotów był walczyć o nią. Nie miał pojęcia, że było to pewne samobójstwo. Na myśl, że zaraz zostawią go rozciągniętego bez życia na ziemi, zaczęła się wyrywać Kozakom z jeszcze większą furią. Jeden z nich wykręcił jej rękę tak mocno, że skrzywiła się z bólu. Alec zaklął i podszedł bliżej. - Co chcesz zrobić?! - krzyknęła. - Nie wezmą cię przemocą! - Za późno, odejdź! Wzruszył ramionami. - My, bracia Knight, nie porzucamy przyjaciół w potrzebie - odparł z miażdżącą pogardą. - Jeśli sądzisz, że mogę cię zostawić po tym, co między nami zaszło w nocy, to zbyt nisko mnie cenisz. - To moja sprawa! - Zdaje mi się, że ta sprawa jest przegrana, cherie. Przyszedłem wyrównać rachunki. Po tych słowach utkwił wzrok w potężniejszym z dwóch Kozaków. - Puść ją, a daruję ci życie. Obydwaj ryknęli śmiechem. Twarz Aleca stężała. http://www.nabudowie.edu.pl nadzieję, że odzyskają w ten sposób pieniądze stracone w poprzednich turach. Alec starał się, jak mógł, zapomnieć o żałosnych krzykach Becky i skupić się na grze. Serce mu się krajało na myśl o rozpaczy dziewczyny, ale przybrał obojętną minę. Uważał, że zrobił właśnie to, co powinien. Zacisnął zęby, usiłując opanować ból, i oszacował karty, które trzymał w ręku. Nieźle! Może nie idealnie, ale da się wytrzymać... Rozpoczęło się wielkie starcie. Przy siódmej lewie Alec i Drax mieli trzy solidne punkty w zagraniu, lecz przy ósmej Tallant zagrał damą karo. W dziewiątej kolej przypadła na Aleca. Posłużył się swoją najmocniejszą kartą, dziesiątką kier, i uzyskał punkt, bo nikt inny nie mógł go już pobić. Pod koniec pierwszego rozdania mieli razem z Draksem o jeden punkt więcej niż Kurkow i Tallant. Niestety reszta nocy wyglądała podobnie. Obydwie pary graczy szły łeb w łeb i żadna z nich nie mogła zyskać pięciopunktowej przewagi niezbędnej do wygranej.

wymienił z Alekiem ironiczne spojrzenie. - Och, dajcie mi spokój! - obruszył się Drax. Roześmieli się, widząc jego zmieszanie, i poszli dalej, żeby ceremonialnie przywitać się z Lievenem. - Ach, lordzie Alecu! Słyszałem, że znowu się panu szczęści w grze - zwrócił się do niego tęgi Rosjanin. - Niech pan sobie wyobrazi, że moje przypuszczenia okazały się słuszne. Kurkow przystał do wigów. Sprawdź dobry gust! Gdzie ją znalazłeś, w rynsztoku? - Ściślej biorąc, pod domem lorda Draxingera - odparła niewinnym tonem Becky i dojrzała, że Alec zaciska dłonie w pięści. - I w dodatku wygadana. Potrafi dociąć lepszym od siebie. Jestem pod wrażeniem! - Zostaw nas, Abby - wykrztusił Alec. Becky zrozumiała, że Eva może być niebezpieczna, skoro posłużył się jej fałszywym imieniem. Jeśli jednak uważał, że go zostawi sam na sam z tą harpią, to niewłaściwie ją ocenił! - Abby? Jakie pospolite imię! - Eva znów zaniosła się śmiechem. Zabrzmiał on jednak zgrzytliwie. - A zatem masz kochankę, tak jak przypuszczałam. Mój drogi, przede mną nic się nie ukryje. Za dobrze cię znam. - Och, nie jestem jego kochanką, madame - odparowała Becky z anielskim uśmiechem - tylko narzeczoną. - Do licha, Becky! - mruknął pod nosem Alec i natychmiast przeraziła go własna gafa.