80

Rodman skierowała się w stronę korytarza. Przechodząc przez drzwi, Rainie popełniła błąd i spojrzała na łóżko. I aż zachłysnęła się ze zdumienia. Rodman spojrzała na nią surowo i powtórzyła: - Quincy potrzebuje przyjaciół. Dwóch detektywów w cywilnych ubraniach trzymało Quincy'ego w pokoju, który chyba jako jedyny nie nosił śladów napadu. Przy innej okazji Rainie być może rozśmieszyłby ten niedorzeczny widok. Pokój najwidoczniej należał do jednej z córek. Ściany były wytapetowane: na żółtym tle różowe i fioletowe kwiaty. Podwójne łóżko przykrywała dobrana barwami kapa, a baldachim zdobiły całe metry bielusieńkiego tiulu. Przy ścianie stała biała 115 toaletka z owalnym lustrem, na którym przyklejono małe fotografie z kolejnych ważnych chwil życia dziewczyny: skoki na zajęciach cheerleaderek, zdjęcie z najlepszą przyjaciółką, bal maturalny. Na lustrze wisiał też zawieszony na wstążce suchy bukiet, a na blacie stała kolekcja kolorowych przy¬ tulanek. W pokoju znajdowała się tylko jedna filigranowa wiklinowa ławeczka. W tej chwili zajmował ją jeden z detektywów, brodą niemal dotykał kolan. Drugi stał. Quincy siedział na łóżku, ciężko podpierając się rękami. Gestapo załatwia Laurę Ashley - pomyślała Rainie. Serce jej się krajało, kiedy na http://www.merce-infos.com.pl się w tryb pracy gotowy do przyjęcia następnego gościa. Innymi słowy - dom jest pod ochroną przez cały czas i wystarczy prosta kombinacja cyfr, żeby móc wejść do środka. - Jest przygotowany do rozpoznawania kilku osób? - Tak. Do pamięci wprowadziliśmy odciski palców trzech osób: twoje, Montgomery'ego i moje. Poza tym w razie potrzeby można dodać kolejne. Dzięki temu będziemy mogli swobodnie wchodzić i wychodzić z domu. System eliminuje też posługiwanie się kluczem, co jest jego plusem, ponieważ klucz można z łatwością ukraść i podrobić. Quincy przytaknął. - Co z kradzieżą cudzych odcisków palców? Sprawca ukradł już moją tożsamość. Może również mieć moje odciski palców, na przykład z listów, które pisałem do córki.

istoty ludzkiej. Na razie jednak chciała tylko dostać nazwisko i rysopis „przyjaciela" Amandy ze spotkań AA. Była szósta po południu, czwartek. Miała jeszcze prawie dwanaście godzin do wyjazdu do względnie bezpiecznego Portland. Nie wiedzieć czemu, ale coraz bardziej martwiła się o Kimberly. Innymi słowy, nie miała zamiaru marnować czasu. Wiliam Zane westchnął. Zgodził się na spotkanie z Rainie, kiedy dowiedział Sprawdź - Co dalej? - spytał Quincy. - Przybory toaletowe - oznajmiła Kimberly. Poszła do łazienki. Chwilę później usłyszeli, jak zaczęła wrzucać rzeczy do torby wodoodpornej. - Spotkałaś się z tamtym prywatnym detektywem? - Quincy skierował to pytanie do Rainie, jednocześnie patrząc na otwarte drzwi łazienki. - Tak. Nic. A ty? - Jeszcze nic nie wiedzą o tamtym liście. Miejsce zbrodni jest rozległe. Zbadanie wszystkiego zajmie technikom parę dni. Jeśli będę miał szczęście, za ten list wezmą się na końcu. - Jakim cudem został napisany twoim charakterem pisma? Przecież ty go nie napisałeś! - Nie wiem, ale to jest mój charakter pisma. Pętle, pochylenie, kropki nad „i". Ten człowiek musiał ćwiczyć.