pokój z kominkiem i spora biblioteka pełna ksia¿ek

kłopoty. Matka wie tylko o pewnych przejsciowych trudnosciach. I niech tak zostanie. Nie musi wiedziec wiecej. - A Marla? - Nie wciagajmy jej w to. Ma teraz dosc własnych problemów, z którymi musi sie uporac. Wyobra¿am sobie, pomyslał Nick, ale nic nie powiedział, tylko krótko skinał głowa. 110 - Dobrze. Doceniam to. - Twarz Aleksa była ponura. Nickowi po raz pierwszy przyszło do głowy, ¿e Cahill International mo¿e byc w powa¿nych kłopotach, skoro Alex, jako dyrektor zarzadzajacy, osobiscie zajmuje sie tymi sprawami. Nie wykluczone, ¿e to on jest za to odpowiedzialny, ¿e firma znalazła sie w cie¿kiej sytuacji z powodu podjetych przez niego decyzji. Alex poklepał Nicka po ramieniu, jego dłon klasneła cicho o wilgotna skóre starej kurtki brata. - Dziekuje - powiedział i po raz pierwszy to słowo zabrzmiało w jego ustach naprawde szczerze. Nick czuł, jak petla Cahillów coraz mocniej zaciska sie na jego szyi. Patrzac, jak starszy brat wsiada do jaguara i rusza w http://www.medycznie.org.pl/media/ spokojnym, miłym głosem. Nie zareagowała. - Nie spisz? - Cholera, nie zamierzał dac za wygrana. Marla przewróciła sie na wznak, z rozmachem odrzucajac w 398 bok jedno ramie, jakby cos zaczynało docierac do jej swiadomosci. - Marla? - powiedział całkiem głosno, ze złoscia. Teraz musiała ju¿ zareagowac. - C-co? - Zamrugała powiekami i spojrzała na niego zmru¿onymi oczami. - O Bo¿e, ale mnie przestraszyłes. Alex? - Udajac bardzo zaspana, ziewneła i popatrzyła na zegar. - Która godzina? - Pózna. Wiem o tym. Własnie wróciłem. Wydaje mi sie,

Eugenia przesłała Nickowi usmiech, jednoczesnie czuły i wyrachowany. - Tak czy inaczej, miło cie znowu widziec w domu, Nicholas. Nick pociagnał łyk szkockiej, która przeszła mu przez gardło gładko jak woda. Podobno picia szkockiej trzeba sie Sprawdź - Chodzmy zobaczyc sie z detektywem. 337 - Znowu wszystko spieprzyłes! Jezu, ale z ciebie kretyn! - Głos po drugiej stronie był nabrzmiały wsciekłoscia. - To takie trudne, załatwic kogos? Miał ochote powiedziec sukinsynowi, ¿eby sie odpieprzył. Stojac w budce telefonicznej, w gestniejacym z ka¿da chwila mroku, marzył o tym, by móc siegnac mu w tej chwili gardła i mocno scisnac. - Słuchaj, jesli tak bardzo ci zale¿y, ¿eby Marla zgineła, zrób to sam - warknał, wiedzac bardzo dobrze, ¿e ten gnojek po prostu boi sie splamic krwia swoje białe jak lilijki rece. Tchórz ostatniego rzedu.