Ale zaraz by dodał, że tyle wystarczy.

przyborami niepojętego przeznaczenia, paliło się wyjątkowo jasne światło elektryczne, ale długi metalowy kołpak nie dawał mu się rozproszyć, toteż pozostałe części dość obszernego pomieszczenia tonęły w gęstym mroku. Chaos w pokoju panował taki, jakby nie powstał sam z siebie, lecz zaprowadzono go celowo. Na podłodze walały się książki, flaszki, skrawki papieru, kilka kwadratów starannie wyciętej darni, jakieś kamienie. Sam fizyk, maleńki człowieczek z potarganymi włosami, siedział przy lampie na krześle. Jedyny fotel zajmowała wielka kupa szmat, tak że nowo przybyli zupełnie nie mieli gdzie przysiąść. – Tak, tak – obejrzawszy się, powiedział Lampe, zamiast się przywitać. – Po co? Popatrzył na nieznajomą damę, skrzywił się. Powtórzył: – Po co? Korowin podprowadził swoją towarzyszkę bliżej. – Proszę, pani Lisicyna wyraziła chęć poznania pana. Chciałaby znać spektrum swojej emanacji. Proszę spojrzeć na nią przez swoje cudowne okulary. No jak, znajdzie pan pomarańczowe promieniowanie? Fizyk zaczął bełkotać coś niezrozumiałego, co jednak najwyraźniej wyrażało niezadowolenie. – U nich żadnego. Tylko z wątroby. Reprodukcyjne automaty. Mózgu nie ma. Malinowe, malinowe, malinowe. Cały mózg dostał się samej Marysi. – Marysi? Jakiej Marysi? – spytała słuchająca z napięciem pani Polina. http://www.medycynaestetyczna.edu.pl/media/ Zamiast tego oparła się o stary drewniany zagłówek i przycisnęła szkło do brzucha. Quincy z nieotwartą jeszcze butelką w ręku przyglądał się Rainie badawczo ciemnymi oczami. – Porozmawiaj ze mną – wymamrotała. – Rainie, ta demonstracja nie była dobrym początkiem rozmowy. – Zamknij się i porozmawiaj ze mną. Uniósł brwi, ubawiony jej kategorycznym tonem. – Jaka jest twoja eksżona? – Chryste, chcesz mnie dobić? Rainie wyprostowała się. Spojrzała na niego ze szczerym zainteresowaniem. – Pytam poważnie. Jaka jest twoja eksżona? Agent westchnął z rezygnacją i otworzył butelkę. Potem wyciągnął się na brzuchu w poprzek dużego łóżka. Rainie oparła stopy o biodro Quincy’ego. Podziwiała linię jego szyi

pierwszych stron gazet stały się znacznie poważniejszą konkurencją niż w okresie, kiedy dopiero zaczynał. Będzie musiał to sobie zapamiętać. Osiemnasta. Oderwał się od laptopa. Cholera, trzeba coś zjeść. Motel nie miał pod tym względem wiele do zaoferowania. Początkowo chciał zatrzymać się w większym hotelu należącym do którejś z eleganckich sieci. Ale w okolicach Bakersville nie było na to szans. Musiał mu wystarczyć tani prywatny motel. Właścicielka wykazywała Sprawdź ruszyła. Krok, drugi, trzeci. Drzwi. Stop. Głęboki wdech. Proszę pana, życzy pan sobie ręczniki? A może najpierw strzelać, a potem zadawać pytania... Zapukała do drzwi. Nic. Wiedziałeś, o czym mówisz, tam, w barze? Czy tylko plotłeś trzy po trzy? Znowu zapukała. Nic. Potem wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Odłożyła ręczniki. Wydobyła spomiędzy nich pistolet. Nacisnęła klamkę, nie dziwiąc się, że drzwi nie stawiają oporu i bokiem wsunęła się do pokoju. Za jej plecami rozległy się krzyki policjantów. Padnij, padnij! Naprzód! Rainie wpadła do pokoju, uniosła broń, choć nie wiedziała, co tam zastanie... a może