Nie dawała się łatwo spławić, bo kiedy wyjeżdżali, była już dość duża i sporo pamiętała,

całe trzygodzinne przesłuchanie tego chłopaka. Hayes i Martinez zasypywali go pytaniami, sugerowali, że może mieć poważne kłopoty, ale Fernando tylko rozpierał się w krześle i chował za splecionymi ramionami. – Komu pożyczałeś samochód siostry? Srebrnego chevroleta? – pytał Martinez. – Jednej... koleżance. Ze szkoły. – Nazwisko? – Jada. Nie znam jej nazwiska. Bentz od razu pognał do innego pomieszczenia, gdzie, na swoje nieszczęście, zastał tylko Bledsoe, którego poprosił, by wyszukał kobiety o imieniu Jada notowane w policyjnych bazach danych. Tymczasem w pokoju przesłuchań Martinez odgrywała dobrą policjantkę. – Miło z twojej strony, że jej pomagasz, gdy nie ma kasy i w ogóle – mówiła. – Wydajesz się dobrym kumplem. Ale wiedziałeś, że Jada może być zamieszana w kilka morderstw? Fernando z uporem kręcił przecząco głową. – Pomagałeś jej popełnić te zbrodnie? – zapytała Martinez. W jej ciemnych oczach pojawiło się łagodniejsze światełko. – Może nawet o tym nie wiedziałeś. Może tylko gdzieś ją podwiozłeś. Nie wiedziałeś, co robi. – Wzruszyła ramionami. – W końcu ty tylko pomagałeś koleżance. – Nie zrobiłem nic złego. Nikogo nie zabiłem. Wreszcie jakaś odpowiedź. – Ej, Fernando. – Hayes trącił go łokciem. – Mamy twoje odciski palców. – Chłopak zamykał się w sobie, kiedy je pobierali. – Na pewno pokryją się z tymi, które znaleźliśmy w http://www.meble-drewniane.edu.pl/media/ Bentz wyskoczył z cienia i zatarasował mu drogę. Błysnął odznaką. – Fernando Valdez? Policja. Stop! – Cholera! – Fernando już odwracał się na pięcie, ale Bentz to przewidział, złapał go za ramię. Na tyle mocno, że Fernando krzyknął: – Au! Puść mnie! – Na twoim miejscu nie stawiałbym oporu – zauważył spokojnie Bentz. Noga dawała mu się we znaki. Nie teraz, błagam. – Nie jesteś notowany, masz czyste konto i może nawet świetlaną przyszłość, jeśli teraz zechcesz współpracować i powiesz, gdzie jest twoja dziewczyna. – Co? Oszalałeś! Puszczaj! – Szarpał się, ale Bentz trzymał mocno. – Posłuchaj uważnie: powiesz mi kto, co, gdzie, jak i kiedy i wszystko, co o wiesz, o tym cholernym planie, w którym bierze udział twój samochód i kobieta, która podszywa się pod moją byłą żonę. Kto za tym stoi? Gdzie dziewczyna, która udaje Jennifer? I najważniejsze: gdzie jest moja żona?

głos w telewizorze. Koszykarze skakali nadal, ale bezgłośnie. – Dlaczego? – zapytała Kristi. – Dlaczego to robisz? – Bo nie wiem, czy twoja matka naprawdę popełniła samobójstwo. Wydaje mi się, że być może padła ofiarą morderstwa. Chwila ciszy. Kristi, zazwyczaj tak szybka w reakcjach – zdarzało się nawet, że kończyła za niego zaczęte zdania, milczała długo. Sprawdź Z tą świadomością Bentz nacisnął spust. I człowiek z pistoletem osunął się na ziemię... Dzisiaj, po dwunastu latach, Bentz nadal pamiętał tamtą chwilę. Ulga, że uratował partnerowi życie, szybko przerodziła się w przerażenie, gdy się okazało, że pistolet zabawkę trzymał dzieciak, nastolatek. Tego koszmaru Bentz nigdy nie zapomni. – Boże drogi – mruknął, do Montoi i do siebie. – Mieszka w Encino – ciągnął Montoya. – Przekazałem wszystkie informacje Hayesowi, powinien już je dostać. – Dobrze. Dzięki. Yolanda Valdez. Rozłączył się. Hayes ciągle jeszcze rozmawiał przez telefon. Bentz przechadzał się korytarzem i usiłował sobie przypomnieć starszą siostrę Maria Yaldeza. Było troje rodzeństwa, o ile pamiętał. Mario najmłodszy, Yolanda o wiele starsza, kiedy doszło do tragedii, miała około dwudziestu lat. I jeszcze jeden brat... Jak on się nazywał, do cholery?