nawzajem.

298 - 20- Im szybciej zbliżali się do hotelu, tym bardziej rosło napięcie pomiędzy nimi. Gdy byli już prawie na miejscu, Milli wydawało się, że powietrze wokół jest gęste i duszne, czuła mrowienie całego ciała. Przez głowę przelatywały jej tabuny gorączkowych myśli: wszystkie o tym, co miało nastąpić niebawem. Oto wbrew zdrowemu rozsądkowi szła do łóżka z Diazem. Mogła to być naturalna, ludzka reakcja na to, co razem przeszli, na wspólną ucieczkę z lodowatych łap śmierci. Być może rano będzie tego wszystkiego żałować. Ale i tak to zrobi. Jej pożądanie było wszechogarniające, niemal bolesne. Tak bardzo chciała go poczuć w sobie, że spodziewała się orgazmu już w chwili, gdy mężczyzna ledwie jej dotknie. Chciała powiedzieć mu, żeby zjechał na pobocze; wskoczy na niego, obejmie nogami, zrobią to już, zaraz, zanim to gorące napięcie ją zabije. Ale z drugiej strony chciała wygodnego łóżka, tak jak i on, więc zagryzła zęby i w milczeniu starała się stłumić ogarniające ją kolejne fale zwierzęcego pożądania. Wreszcie dojechali. Diaz wbił stopy w przemoczone buty, zostawiając skarpety na podłodze, i wysiadł z auta. Milla nie http://www.maxstrans.com.pl kawę, Milla poczuła za sobą czyjąś obecność. Odwróciła się, by spojrzeć w szczupłą, zmęczoną twarz True Gallaghera. - True! - powiedziały jednocześnie obydwie kobiety. Milla zerknęła podejrzliwie na przyjaciółkę. Czy Susanna to ukartowała, gdy Milla otwarcie powiedziała jej, że nie zamierza spotykać się z True? an43 172 - Właśnie was zauważyłem - powiedział, kładąc dłoń na oparciu jej krzesła i tym samym muskając łopatkę Milli. - Susanna, Rip! Jak się macie? Szkoda, że nie widziałem was wcześniej, moglibyśmy usiąść razem.

- Co znaczy, że...? - Że nie narażę na ryzyko finansów organizacji. To nie byłoby w porządku, gdybym zaczęła spotykać się z naszym sponsorem. - Nie składałaś ślubów czystości - żachnęła się Susanna. - Nie. To mój prywatny wybór. Poszukiwacze są ważniejsi niż moje życie osobiste i moi ewentualni faceci. Zresztą to odnosi się do Sprawdź Mężczyzna w czerni niespiesznie przeszukuje resztę gabinetu. Wreszcie, najwyraźniej zadowolony z siebie, wraca do biurka i podnosi wyszukaną pojedynczą kartkę. Zanosi ją do stojącej nieopodal maszyny i wsuwa do środka. - To niszczarka! - powiedziała Ellin. Widzą, jak nieznajomy niesie niszczarkę w okolice kosza na śmieci, wyciąga z niej pojemnik z resztkami dokumentów i skrupulatnie przesypuje zawartość do wyjętego z kieszeni plastikowego worka. Odstawia niszczarkę na miejsce, robi porządek na biurku Ellin i wychodzi równie cicho, jak wszedł. Tępy ból eksplodował w piersiach Milli, potem była bezsilna wściekłość. Kobieta musiała zacisnąć zęby, żeby nie zawyć głośno. Mężczyzną w czerni był Diaz.