- I mam nadzieję robić tak dalej.

- Przyniosłyśmy własne jedzenie - Hope wskazała na małe pojemniki. - Zawsze zabieramy je do parku, by mieć wszystko pod ręką, gdy dzieci zgłodnieją. Portia i Katey wzięły się do rozpakowywania wiktuałów, a Klara przyglądała się z podziwem, jak świetnie sobie radzą z karmieniem trójki dzieci. Wsadziła Karolinę do kojca i poszła przygotować jej lunch. Gdy wróciła z krzesełkiem dla małej, zauważyła, że pozostałe kobiety patrzą na coś, co znajduje się za nią. Instynktownie odwróciła się i obronnym ruchem uniosła krzesełko tak, że jego nogi uderzyły w kogoś i wepchnęły go do basenu. Spostrzegła z przerażeniem, że to Bryce w garniturze i krawacie wylądował dzięki niej w wodzie. ROZDZIAŁ SZÓSTY Natychmiast odstawiła krzesełko i wyciągnęła rękę do Bryce'a, który chwycił ją kurczowo i... oboje znaleźli się w wodzie. Klara poczuła, że pada prosto na niego, on zaś ochrania ją przed uderzeniem o dno basenu. Nie słyszał pod wodą jej krzyku. Starał się jak najszybciej wydobyć ich oboje na powierzchnię. Gdy wypłynęli, ciągle trzymała się kurczowo jego marynarki. - Nic ci się nie stało? - spytała, ignorując głośny śmiech Hope i jej przyjaciółek. - Trochę się zamoczyłem - odpowiedział Bryce spokojnie, mając wrażenie, iż upłynęły wieki, odkąd miał ją tak blisko przy sobie. - Nie trzeba było się za mną skradać. - Nic takiego nie robiłem. Po prostu tam stałem - odrzekł, choć Klara była już odwrócona tyłem i wspinała się po basenowej drabince, co pozwalało podziwiać jej kształty w mokrym stroju. Od razu wyobraził ją sobie nagą. Klara czuła jego wzrok i własne podniecenie, lecz postanowiła je zignorować. Skoncentrowała uwagę na Karolinie baraszkującej w kojcu, a potem posłała karcące spojrzenie roześmianym przyjaciółkom. Bryce również wydostał się z basenu, zdjął buty i podszedł do siostry, by się przywitać. - Niezłe wejście - uśmiechnęła się Hope. - Powinnaś była ostrzec Klarę, że stoję tuż za nią - zauważył. - Nie mogłam przewidzieć, że się odwróci, nie wiedziałam też, czy chcesz, by wiedziała o twojej obecności. - Co takiego zrobiłeś, że ona zaraz przybiera postawę obronną? - spytała Portia. - Nic - Klara wyprzedziła odpowiedź Bryce'a i rzuciła mu ręcznik. http://www.max-creative.pl/media/ pewnie były dziećmi w czasach panowania Cezara. Pannie Gallant zadrżały usta. - Więc dlaczego ja, milordzie? Jest nie tylko inteligentna, ale ma również poczucie humoru, stwierdził w myślach. - Z desperacji. A także dlatego, że posiada pani coś, czego brakowało tamtym. Guwernantka patrzyła mu w oczy, ściskając torebkę. Ciekawe, dlaczego wybrała akurat jego ogłoszenie, a nie pół setki innych, które tego dnia ukazały się w gazecie. - Cóż takiego posiadam, milordzie? Najwyraźniej nie zamierzała uciekać, więc znowu usiadł na brzegu biurka. - To proste. Odkąd panią ujrzałem, korci mnie, żeby wyjąć spinki z tych złocistych włosów, zedrzeć sztywną suknię zapiętą pod szyję i obsypać panią gorącymi, niespiesznymi pocałunkami. Panna Gallant otworzyła usta.

dom był pusty i cichy. Dotarłszy do swojego apartamentu, zwolnił lokaja i rozebrał się. Nalał sobie brandy i wychylił ją jednym haustem. Jeszcze długo w noc siedział po ciemku i patrzył na księżyc, ale widział tylko turkusowe oczy. Kiedy rano Bartlett zapukał do drzwi, a następnie wszedł bez pytania do sypialni, Lucien spał dopiero od dwudziestu minut. - Do diabła! Która godzina? - burknął, ciskając w służącego butem. Sprawdź Copper Beeches koło Winchester Szanowna Pani! Panna Stoper była tak uprzejma, że dała mi pani adres, więc piszą, żeby się zapytać, czy nie rozpatrzyła pani ponownie swojej decyzji. Moja żona chciałaby bardzo, aby pani przyjechała, gdyż bardzo jej się podoba zrobiony przeze mnie opis pani osoby. Jesteśmy gotowi płacić pani 30 funtów kwartalnie, czyli 120 funtów rocznie, aby wynagrodzić pani te drobne subiekcje, jakie nasze dziwactwa mogą spowodować. Nie będziemy zresztą zbyt wymagający. Moja Żona gustuje w pewnym szczególnym odcieniu jasnego błękitu i życzyłaby sobie, aby pani w domu przed południem nosiła taką suknię. Nie potrzebuje pani zresztą jej kupować i narażać się na wydatki, gdyż mamy tutaj suknię mojej drogiej córki Alicji (przebywającej obecnie w Filadelfii). Moim zdaniem, będzie ona na panią świetnie pasowała. Inne żądania, aby pani siadywała w tym czy innym miejscu i zajmowała się w określony sposób, nie sprawią pani najmniejszego kłopotu. Natomiast jeśli chodzi o włosy, szkoda ich niewątpliwie, tym bardziej, że nie mogłem nie zauważyć w czasie naszego krótkiego spotkania, jakie są piękne. Obawiam się jednakowoż, że na tym punkcie muszę okazać stanowczość, żywiąc jedynie nadzieję, że podwyższona pensja wynagrodzi pani tę stratę, Obowiązki związane z opieką nad dzieckiem będą bardzo lekkie. Proszę, się postarać przyjechać, a ja spotkam panią dogcartem w Winchester. Niech pani mnie zawiadomi, jakim przyjedzie pociągiem. Z poważaniem — Jephro Rucastle — Taki oto list otrzymałam, panie Holmes, i zdecydowałam się na przyjęcie tej posady. Pomyślałam sobie jednak, że zanim uczynię ostateczny krok, najchętniej przedstawię panu tę całą sprawę do rozważenia. — No cóż, panno Hunter, o ile pani się już zdecydowała, kwestia jest rozstrzygnięta — rzekł Holmes z uśmiechem. — Więc pan nie uważa, że powinnam odmówić? — Przyznam się, że nie chciałbym, aby moja siostra ubiegała się o tego rodzaju posadę. — Co to wszystko może znaczyć, panie Holmes? — Och, nie mam żadnych danych. Nic nie mogę powiedzieć. Może pani sama ma już wyrobione jakieś własne zdanie? — Wydaje mi się, że jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie. Pan Rucastle wygląda na bardzo grzecznego i poczciwego człowieka. Czyż nie jest prawdopodobne, że ma umysłowo chorą żonę, więc pragnąc ukryć ten fakt w obawie, aby jej nie zabrano do zakładu, spełnia jej każdą zachciankę, żeby nie dopuścić do ataku?