do wniosku, ¿e byłaby z ciebie swietna ¿ona. Dla niego.

- Mo¿liwe. Ale czy ma¿ ma jakis powód, ¿eby pania zamordowac? Jest pani wysoko ubezpieczona na ¿ycie? Mo¿e ma¿ ma kochanke? Albo sadzi, ¿e pani ma z kims romans? - spytał Paterno, spogladajac spod oka na Nicka. - Nie sadze. 345 Krzesło zaskrzypiało przerazliwie, kiedy Paterno wstał zza biurka. - Brak nam konkretnego dowodu, ¿e ktos próbuje pozbawic pania ¿ycia. To, co tu mamy, to za mało, ¿eby zapewnic pani policyjna ochrone. - Jestem pewna, ¿e nie ma takiej potrzeby - powiedziała Marla stanowczo. - Ten dom jest prawdziwa forteca. Paterno nie był przekonany. Nerwowo bawił sie długopisem. - Nie ma niezawodnych systemów alarmowych. Jesli w pani pokoju naprawde ktos był, mamy dowód na potwierdzenie tej tezy. - Pogrzebał w papierach rozło¿onych na biurku i wyciagnał kopie rysunku ołówkiem. - To portret pamieciowy człowieka, który prawdopodobnie zamordował Charlesa http://www.makerzone.pl/media/ alkohol, kobiety, albo i jedno, i drugie. Miałem problemy ze szkoła, nie lubiłem sie uczyc, co moja matke napawało przera¿eniem, a ojca niesmakiem. Kilka razy wpłacał za mnie kaucje. Có¿, nigdy nie pasowałem do szacownej rodziny Cahill. - Buntownik. - Tak, có¿, wtedy chyba ci sie to podobało. 350 Szli chodnikiem, w rzedniejacym powoli tłumie. - Jest w tym cos - przyznała, choc nie podobała jej sie mysl, ¿e sama nale¿y do kobiet, które pociagaja dzicy, niebezpieczni me¿czyzni, nie trzymajacy sie ¿adnych zasad. Wiedziała jednak, ¿e jest w tym ziarno prawdy.

- Có¿, miałam nadzieje, ¿e porozmawiasz z Aleksem i skłonisz go, ¿eby pozwolił mi ja odwiedzic. - Rozmawiałem ju¿ z nim na ten temat. Alex uwa¿a, ¿e to nie jest dobry pomysł. - Ale my przecie¿ nale¿ymy do rodziny - powiedziała Cherise. -Wiesz, ¿e ja i Marla zawsze byłysmy sobie bliskie. Sprawdź pod fotelem, a zamiast sandałów włożyła swoje ulubione, znoszone buty. Wrzuciła wsteczny bieg i wyjechała na ulicę, w momencie gdy zapaliły się światła w domu Lily. Po chwili wrzuciła jedynkę i wyjechała z miasta, ignorując głos sumienia, który podpowiadał jej, że wkrótce zrobi kolejny wielki błąd. A lista jej błędów stale się rozrastała. Zdążyła już okłamać swojego ojca, rodzinę Lily i Nevadę. Na myśl o tym ostatnim oszustwie aż przygryzła wargę. Dręczyło ją poczucie winy, bo wiedziała, że nie chciał się z nią spotykać sam na sam, że miał wątpliwości, czy powinien się wiązać z córką sędziego Cole’a. Ale było już za późno. Już byli ze sobą związani. W każdym razie Shelby czuła, że jest z nim związana, i za wszelką cenę pragnęła się z nim zobaczyć. Czekała cały dzień na chwilę, w której będzie mogła objąć go za szyję i wycisnąć na jego ustach namiętny pocałunek. Nevada był ostrożniejszy. Nie podobało mu się, że spotykają się bez wiedzy ojca. No cóż, tak musiało być, przynajmniej na razie. Kiedy przestała widzieć miasto we wstecznym lusterku, włączyła radio, ale nie słyszała ani słowa z piosenki płynącej z głośników.