Przygryzł wargę, żeby nie jęknąć na głos. Linoleum zaczęło rozpływać mu się przed oczami. Powstrzymywał napływające do oczu łzy, chociaż przez miniony tydzień zdążył już zrozumieć, że hamowanie zewnętrznych oznak rozpaczy w niczym jej nie umniejsza.

Bryce'a zdumiało zachowanie córeczki, która dotąd krzyczała, gdy tylko próbował zamoczyć jej stopy. Już myślał, że nigdy w życiu nie zbliży się do basenu. - Dzielna dziewczynka - powiedziała Klara. - Niedługo będziesz świetnie pływać. Och, nie tak szybko! - Zawołała, chwytając mocniej Karolinę, gdy ta chciała zanurzyć główkę. Dziecko zaczęło piszczeć z niezadowolenia, a Klara roześmiała się i przytuliła je do siebie. Bryce wycofał się dyskretnie, wyszedł z domu, wsiadł do auta i odjechał. Coś mu mówiło, że nie powinien do końca ufać Klarze, jednak widok przy basenie sprawił, iż uwierzył, że ta dziewczyna na pewno nie skrzywdzi jego córeczki. Od tej myśli jednak wcale nie zrobiło mu się lżej na duchu. Karolina została ułożona do popołudniowej drzemki. Klara przykryła ją lekkim kocykiem i przez chwilę spoglądała na słodko śpiące dziecko. Uświadomiła sobie, że pokochała je, widząc, jak bardzo jej potrzebowało. Sytuację komplikowała obecność Bryce'a, która sprawiała, iż jej ciało reagowało w sposób, nad którym nie umiała zapanować. Starała się pamiętać o tym, jak bardzo zranił ją Mark, powtarzając sobie, iż nie należy myśleć o kolejnym związku i to z byłym agentem tajnych służb. Robiła wszystko, żeby Bryce nie odgadł, jak na nią działa jego dotknięcie. Nie wiedziała, czy długo zdoła się opierać własnym pragnieniom. Ciągle miała świadomość, że mężczyzna jej marzeń sypia w nieodległym pokoju. Jeśli kilka godzin spędzonych z nim w Hongkongu tak wryło się jej w pamięć, jaka byłaby cała wspólna noc? Odepchnęła kuszące myśli i zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna odejść, nim któreś z nich poczuje się skrzywdzone. Rozumiała, iż Bryce postanowił jej unikać, lecz to nie było dobre wyjście. Ciągle byli blisko siebie. Postanowiła skontaktować się ze swoim przełożonym w CIA i sprawdzić, czy Mark został już schwytany. Musiała wiedzieć, czy ma się dalej ukrywać, czy wyjechać stąd, by złożyć właściwe zeznania i podjąć kolejną misję. Poszła do swojego pokoju z myślą, iż skoro Karolina tak łatwo się do niej przystosowała, zaakceptuje w podobny sposób każdą inną obcą osobę. Wyciągnęła laptopa i wpisała właściwy kod, by uruchomić satelitarne połączenie telefoniczne. Zrobiła to tak, żeby nikt nie natrafił na jej ślad, co mogłoby narazić na niebezpieczeństwo Bryce'a i jego dziecko. Łączyła się z Katherine Davenport przez cztery różne kraje. - Musisz mnie kimś zastąpić - powiedziała, gdy tylko usłyszała głos przyjaciółki. - Co się stało? - Nie mogę im tego robić. - Kochanie, musisz mi powiedzieć coś więcej. - To on, Kat. - Kto? O kim mówisz? - Hongkong - rzuciła Klara. - Dobry Boże! Tajemniczy mężczyzna, o którym niczego nie chciałaś mi powiedzieć, tylko się uśmiechałaś? - Tak. - Bryce Ashland to ten sam człowiek, z którym spędziłaś niezapomnianą noc? Czujesz się wobec niego bezbronna? Spróbuj zapanować nad własnymi hormonami. - Nie lubię takich sytuacji - mruknęła Klara. Wiedziała, że nie może pójść do tego mężczyzny i poprosić, by zaofiarował jej coś więcej niż seks. Miała dosyć kłopotów z własnymi uczuciami. Miłość była ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowała. Była w tym domu trzy dni, a już nie mogła sobie poradzić sama ze sobą. Bała się, że nigdy nie wróci do dotychczas wykonywanej pracy, a przecież to praca zawsze była dla niej najważniejsza. - Nie mogę tu zostać - powiedziała, starając się przekonać nie tylko Kat, ale i siebie. - Jego córeczka jest tak słodka, że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Kogoś, kto naprawdę zastąpiłby jej matkę. Zabierz mnie stąd. Muszę wyjechać. http://www.maestroinowroclaw.pl - Dużo więcej. Zatrzymał się pod uchylonymi drzwiami salonu, W środku Rose z zapałem bębniła w jego stary fortepian. Obawiał się, że po tych ćwiczeniach instrument już nigdy nie odzyska dawnej świetności, ale przynajmniej jego kuzynka nie płakała z tego czy innego powodu. Prawdę mówiąc, nie słyszał jej pochlipywania od trzech dni, odkąd powiadomił ją o przyjęciu. Ustępstwo było niewielką ceną za względny spokój. Zadowolony z własnej przebiegłości, ruszył w dół po schodach. - Lex, jak myślisz, kto mi się pierwszy oświadczy? Przystanął w pół kroku i wytężył słuch. - A kogo masz na oku? Alexandra unikała go od trzech dni albo widywała się z nim w obecności przyzwoitki. Choć sukces umocnił jej pozycję guwernantki wszech czasów, sytuacja stawała się coraz bardziej denerwująca. Wiedział, że go pragnie. Dostrzegał to w jej oczach. I bardzo lubił

Alexandra westchnęła. - Widać nigdy nie byłaś zakochana, Emmo. Dyrektorka się uśmiechnęła. - Natomiast ty z całą pewnością jesteś zakochana, Lex. Kilcairn zjawił się pod Akademią Panny Grenville kilka minut przed czasem. Czuł się jak idiota, czekając przed bramą niczym grzesznik wypędzony z raju, ale Sprawdź znalazłeś pannę Gallant. A znając ciebie, oprócz tego, że jest osławiona, musi być również oszałamiająca. Lucien wzruszył ramionami. - Jestem genialny. - Przebiegły. - Też. Właściwie bardziej mu się podobała wersja przyjaciela niż prawda. Wolał uchodzić za bezwzględnego i podstępnego niż za mięczaka, jakim się stawał przy pannie Gallant. Ona też zgodziłaby się z Beltonem. Ostatniego wieczoru nie zachował się jak romantyk. - Gdybym wcześniej znał te plotki, nie przegapiłbym kolacji u Howardów - ciągnął Robert. - Z następnego przyjęcia nikt nie zrezygnuje. Zakładam się o tysiąc funtów. - Czuję się rozczarowany. Sądziłem, że wabikiem będzie moja kuzynka, a nie jej guwernantka.