- Nie miej do mnie o to żalu. Pragnąłem zasłużyć na twoje względy. Becky

Z zachwytem przeczesywał je palcami. Miał wrażenie, że dotyka grubych nici jedwabiu. Nie mógł uwierzyć, że takie bogactwo można ukryć za pomocą garści spinek. - Nie tyle przepięknie, co inaczej - sprostowała, maskując uśmiechem napięcie. - Chyba nie ma mężczyzny, który byłby obojętny wobec takiej odmiany. - Wyczuł jej opór, więc z żalem cofnął ręce. - Ale ty nie szukasz męskiej akceptacji, prawda? - Nigdy dotąd nie była mi potrzebna. - Wystarczyło kilka wprawnych ruchów, by anielskie włosy zmieniły się w schludny węzeł. Bella tak długo wpinała weń spinki, aż nabrała pewności, że się nie rozpadnie. Dopiero wtedy poczuła się bezpieczna. - Wracajmy już - rzekła. - Mogę być potrzebna Alice. Nie protestował. Kiedy szli do samochodu, pomyślał, że znajdzie czas i miejsce, by zostać z nią sam na sam. Zaczeka. Po raz pierwszy w życiu gotów był uzbroić się w cierpliwość. - Możesz chować swoje włosy - powiedział, gdy stanęli obok falochronu - ale wiedz, że odtąd już zawsze będę cię widział taką jak przed chwilą. Chwycił ją w talii i przeniósł na drugą stronę. Nie puścił jej jednak od razu, więc przez chwilę stali naprzeciw siebie, rozdzieleni niskim murem. - Teraz, kiedy poznałem twój sekret, zastanawiam się, ile tajemnic przede mną chowasz. I kiedy uda mi się je odkryć. - Obawiam się, Edwardzie, że spotka cię rozczarowanie. Nie mam żadnych tajemnic. - To się jeszcze okaże - stwierdził krótko, zwinnie przeskakując falochron. ROZDZIAŁ PIĄTY Bella rzadko pragnęła być piękna. W ostatnich latach parę razy zdarzyło jej się odczuwać taką pokusę, zawsze jednak była to chwilowa tęsknota, z którą w mgnieniu oka potrafiła się uporać. Czasami, gdy nie była na służbie, albo gdy podróżowała z dala od kraju, folgowała tej słabości, wkładając modną sukienkę w żywych kolorach. Pozwalała sobie również na zrobienie delikatnego makijażu. Teraz nie mogło być mowy o uleganiu żadnym zachciankom. Doskonale wiedziała, że wszyscy goście Alice będą chcieli wypaść jak najlepiej. Kolacja wydawana w pałacu z założenia miała być elegancka, a nawet ekstrawagancka. Bella nie miała wątpliwości, że wszystkie zaproszone kobiety zrobią co w ludzkiej mocy, by wyglądać pięknie. Wszystkie, tylko nie ona. Zwłaszcza Tanya Denali nie przepuści okazji, by olśnić wszystkich urodą. Bella przypomniała sobie, w jaki sposób Edward patrzył na aktorkę, gdy spotkali się na schodach w Centrum Sztuki. Nie powinno jej to wcale obchodzić. Ale obchodziło. Aż za bardzo. Napominając samą siebie za brak rozsądku, wyjęła ź szafy kreację, którą uznała za najlepszą z najgorszych. Długa suknia w kolorze lawendy miała górę tak przeładowaną marszczeniami i falbankami, że skutecznie maskowała biust. Gdyby zdecydowała się zostawić rozpuszczone włosy, wyglądałaby jak rozwiązła purytanka, a to na pewno rzuciłoby się w oczy. Dlatego z lekkim westchnieniem żalu zgarnęła je i rozpoczęła mozolny proces zaplatania i upinania schludnego węzła. Gdy był gotów, poczuła satysfakcję. Kolejny raz z powodzeniem ukryła wszelkie ślady własnej seksualności. Kobieta, którą widziała w lustrze, prezentowała się dobrze, ale była całkowicie bezpłciowa. Nie ma czego żałować, powtarzała półgłosem, chowając pistolet do wieczorowej torebki. Obowiązki zawodowe zawsze stawiała ponad pragnienia, nie mówiąc już o kobiecej próżności. Czekał na nią. Niecierpliwie rozglądał się po Sali Lustrzanej, sondując wzrokiem grupę gości, wśród których uwijali się kelnerzy roznoszący przekąski i aperitify. Oprócz aktorów Alice zaprosiła również pracowników technicznych, więc zrobił się z tego spory tłum, który głośnymi rozmowami i śmiechem próbował rozładować przedpremierowe napięcie. Pomimo rozdrażnienia Edward zachowywał się bez zarzutu. Nigdy nie przeoczył dłoni, którą należało uścisnąć lub pocałować, i pamiętał, by w odpowiedniej chwili roześmiać się z dowcipu. W normalnej sytuacji pewnie bawiłby się doskonale, jednak teraz... Gdzie ona jest? Rozglądał się tak energicznie, że w końcu smoking, który zwykle nosił ze swobodą, zaczął mu przeszkadzać. Wokół niego przechadzały się kobiety barwne jak egzotyczne ptaki, lecz ani ich uroda, ani kuszący zapach perfum nie robiły na nim wrażenia. Wszystko, czego w tej chwili pragnął, to wreszcie zostać z Bellą sam na sam. Kręcił się coraz bardziej nerwowo, i niby kogoś słuchał, niby z kimś rozmawiał, ale cały czas spoglądał na zegar i na drzwi. - Czy to mnie tak niecierpliwie wyglądasz? - szepnął mu prosto do ucha zmysłowy głos. http://www.logopedawarszawa.com.pl/media/ - Słucham, Wasza Wysokość? Delikatnie poklepał ją po ręce. - Cztery godziny to kawał czasu. Dziękuję, że pomogłaś mi to przetrwać. Boże, jakie to nudne! - Ja się wcale nie nudziłam - zaprzeczyła gorąco, ale z rozkoszą przyjęła pierwszy powiew wiatru we włosach, gdy kabriolet zaczął nabierać prędkości. - Zwiedzanie statku było bardzo kształcące - zauważyła. - Podobał mi się przepis na naleśniki, który kucharz oprawił w ramki. Rozbawiło mnie, że mąkę odmierza się tam na kilogramy. - Po paru miesiącach na morzu jedzenie staje się sprawą wielkiej wagi - rzekł Edward z uśmiechem. - Gdybym wiedział, że zainteresował cię okręt, nie spieszyłbym się tak bardzo. - Domyślam się, że takie rzeczy to dla ciebie żadna przyjemność. Po jakimś czasie wszystko powszednieje. - Nie o to chodzi. Po prostu żal mi było marynarzy. Wiem, że chcieli jak najszybciej zejść na ląd, do swoich żon lub kochanek. Albo jednych i drugich. - Zerknął na nią, uśmiechając się kątem ust. - Nawet nie wiesz - dodał - co znaczą cztery miesiące na morzu, gdy za jedyne damskie towarzystwo musi wystarczyć fotka roznegliżowanej modelki. Miała ochotę się uśmiechnąć, ale nie zrobiła tego. - Mam wrażenie, że podobała ci się służba na okręcie. To się dało wyczuć po sposobie, w jaki rozmawiałeś z marynarzami. Milczał, ale było mu przyjemnie, że to zrozumiała. - Podczas służby byłem tylko jednym z oficerów, a nie księciem. Wprawdzie nie mogę powiedzieć, że mam morze we krwi, ale doświadczenie było niezapomniane. - Co zapamiętałeś najlepiej? - Wschody słońca. I sztormy. Zwłaszcza jeden, który złapał nas niedaleko Krety. Fale miały z dziesięć metrów wysokości. Potężne ściany wody waliły się na pokład z takim hukiem, że nie słyszałem kolegi krzyczącego mi prosto do ucha. Takie przeżycie bardzo człowieka zmienia.

następnie mała krzątanina w przedpokoju. - Karol przyszedł – powiedziała do Krystiana, po czym odwróciła się na fotelu w stronę drzwi, aby syn mógł ją lepiej słyszeć. – Kochanie, Krystian do ciebie przyszedł! Odgłosy krzątaniny dochodzące z przedpokoju na chwilę ustały, po czym blondyn usłyszał ciężkie westchnięcie. - Chodź do mojego pokoju! – zawołał brunet. Krystian wydął nieco swoje Sprawdź królewna w oczekiwaniu na pocałunek królewicza, tyle że ze smugą brudu na policzku. Nie w szklanej trumnie, ale na gołej ziemi. Serce mu się ścisnęło na ten widok. Przypomniał sobie noce spędzone z lady Campion. Poczuł wyrzuty sumienia. Przecież tak naprawdę nie ma między nimi wielkiej różnicy. Chyba właśnie ta myśl sprawiła, że zapragnął pozostać na uboczu. Gdy kompani tłoczyli się wokół dziewczyny, on - wsparty o kolumnę - założył ręce na piersi. - Trochę za młoda, nie sądzicie? - mruknął. Nie odpowiedzieli. - Widocznie madame nam ją podesłała - wyszeptał Drax. - Za wcześnie się zjawiła. Rush zdobył się na uśmiech godny satyra. - Może... spieszno jej było? - No, Alec, stary druhu, co powiesz na tę czarnulkę? - Fort spojrzał na niego spod oka. Alec wzruszył ramionami. Owszem, była prześliczna, nie mógł zaprzeczyć. Okutana w krótki płaszcz oliwkowego koloru, leżała wsparta na barku, w aureoli długich ciemnych