podciągając stopy. Niebo zasnute ciemnymi chmurami, szary

katastrofy Działania Milli nigdy go specjalnie nie niepokoiły, no, może trochę jej nieustępliwość. Osobiście zadbał o to, żeby nikt nie udzielił jej żadnych istotnych informacji. Miał ją na oku dzięki Susannie i an43 200 innym informatorom; w pewnym sensie - ku własnemu zdziwieniu - nawet podziwiał jej postawę, to, że nigdy się nie poddawała. Jego własna matka na pewno nie wykazałaby się takim poświęceniem. Wreszcie, gdy Milla zaczęła organizować imprezy połączone ze zbieraniem funduszy na swoją organizację, True wyszedł z cienia. Dał się poznać jako hojny sponsor, powoli zbliżał się do Milli i zdobywał jej zaufanie. Czy można wyobrazić sobie lepszy sposób na trzymanie spraw pod kontrolą? Był ich sponsorem. Choć rozmawiali głównie o pracy i potrzebach fundacji, to Milla zapytana wprost o swoje sprawy prywatne nie odmawiała odpowiedzi. True nie omieszkał pytać często. Był tylko jeden szkopuł: Milla mu się podobała. Tak, chciał się z nią przespać. Zobaczyć ją nagą. Bawić się tymi miękkimi kręconymi włosami. Trzymać mocno, brutalnie, gdy będzie ją rżnął. Nie mógł http://www.logopedapoznan.edu.pl/media/ po dłuższym czasie zamrugała, uświadamiając sobie, że skoro zapiął pasy, to pewnie chce się przejechać. Rzuciła torebkę do tyłu i zapięła własny pas. - Dokąd jedziemy? - zapytała, na wypadek gdyby Diaz miał jakieś specjalne życzenia. - Ty prowadzisz - wzruszył ramionami. - Miałam zamiar wracać do biura. - W porządku. - Gdzie twój wóz? - W bezpiecznym miejscu. Powiem ci, gdzie mnie wysadzić. Kiwnęła głową, sprawdziła lusterka, a po dostrzeżeniu luki w sznurze samochodów włączyła się do ruchu. Powietrze z nawiewu było już chłodne, więc zamknęła okna, odcinając ich od

przeciwnościami. Właśnie - „na razie". Milla, w przeciwieństwie do niego, doskonale wiedziała, jak szybko sprawy mogą się pochrzanić. - Zrobimy tak, jak mówisz - szepnęła - jedynie w przypadku, gdy będzie ich tylko dwóch. Jeżeli pojawi się więcej ludzi, absolutnie. - Nawet jeśli będzie tylko trzech? - Nawet wtedy Sprawdź znacznie bardziej, niż się spodziewała. Czuła się trochę urażona tym, że odbudował sobie życie bez niej, bez Justina. Ale nie o to chodziło. Ból był innego rodzaju. Tak bardzo przecież kochała Da-vida. Wciąż go kochała, choć jakaś część tej miłości umarła w dniu, gdy porwano ich dziecko. David był po prostu najwspanialszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała. Każde z nich inaczej radziło sobie z rozpaczą: David rzucił się w wir pracy, poświęcił się całkowicie ratowaniu ludzkiego życia. Miał nadzieję, że to pozwoli mu zapomnieć o bólu. A Milla bez wytchnienia szukała syna. Pięć lat temu Poszukiwacze przyjęli pierwszą sprawę zaginięcia dorosłego. Teraz nie ograniczali się już tylko do dzieci. Rozpacz rodzin po stracie najbliższej osoby nie brała poprawek na wiek. an43