był na miejscu zbrodni i wezwał detektywów. Zjawili się tam jednocześnie z ekipą z

Jennifer nie daje mu spokoju, odkąd odzyskał przytomność. Może świr wykorzystuje to, by doprowadzić go do obłędu. Tylko kto wiedział, że po odzyskaniu przytomności widział jej postać? Tylko Kristi i jeszcze jedna czy dwie pielęgniarki. Nikt inny, chyba że coś wypaplały komuś, kto mu źle życzy. – Cholera. – Zamknął pudełko z pizzą, wytarł ręce i zadzwonił do żony, do kobiety, którą kochał. Która czeka na niego w ich domu pod Nowym Orleanem. Która robi, co w jej mocy, by mu zaufać. O1ivia nie odebrała. Nie zostawił wiadomości. Niby co miał powiedzieć? Że ją kocha? Wie o tym. Że za nią tęskni? Więc dlaczego nie siedzi w samolocie do Luizjany? Że nie wie, co właściwie robi w Los Angeles? Więc dlaczego nadal tu jest? Pomyślał o rozmowie z Shaną. Jutro do miasta wraca Tally White – tak przynajmniej powiedziała mu sekretarka w firmie ubezpieczeniowej, w której pracowała. Nie udało mu się na razie skontaktować z Lorraine, przyrodnią siostrą Jennifer. Były oczywiście jeszcze inne koleżanki i przyjaciółki, ale Shana, Tally i Lorraine znajdowały się na początku listy osób, którym była żona mogła zaufać. No i jeszcze Fortuna Esperanzo, przyjaciółka z galerii. Oczywiście z wielką chęcią porozmawiałby o niej z ojcem Jamesem – Jamesem, jego własnym cholernym bratem, ale to niemożliwe. James nie wstanie z martwych, nie odstawi Łazarza. Bentz był pewien, że kapłan nie żyje; niemal dałby sobie rękę uciąć, że smaży się w piekle. http://www.lagodnarehabilitacja.net.pl – Wiem. – Obaj sprawdzili wyświetlacz komórki. – Co słychać? – Kiepsko. Zamordowano Shanę McIntyre. – Słyszałem. – No cóż, LAPD nie bardzo się z tego cieszy. – W głosie Bentza wyczuwało się napięcie. – Nikt się nie cieszy. Słuchaj, mam coś dla ciebie. Wyślę ci emailem, ale pomyślałem, że będziesz chciał usłyszeć to do razu. – Wal. – Mówiąc krótko: Elliot, nasz geniusz komputerowy, sprawdził tę przepustkę, opis wozu i fragment tablicy rejestracyjnej. – I co? – I bingo. Bóg techniki przysłał mi dane. Mówił, że grzebał w bazach federalnych, stanowych i prywatnych. – Mów.

Martinez już szła korytarzem, ale zatrzymała się i spojrzała na Hayesa przez ramię. – Jasne. I może mój chłopak Armando padnie dzisiaj na kolana i wręczy mi zaręczynowy pierścionek z trzykaratowym brylantem – żachnęła się. – Wybaczcie, ale nie liczyłabym na to. Łódź nie stanęła w płomieniach. Ani przed, ani po wizycie porywaczki. O1ivia nie wiedziała, dlaczego oszczędzono jej śmierci w płomieniach, ale odetchnęła – czas płynął, a ona żyła dalej. Uspokoiła się. Odrobinę. Wiedziała, że psychopatka, która ją Sprawdź – Tak się nazywa? Yolanda? – Montoya szybko notował. – Tak. Żona Sebastiana. – Mieszkają gdzieś w pobliżu? – Nie, mają dom w Encino. Proszę posłuchać, jeśli coś się stało, musi pan porozmawiać z nimi. Mam dowód sprzedaży. Nie zrobiłem nic złego. – Nie ma sprawy – uspokoił go Montoya. – Proszę mi podać ich adres i telefon. Carlos znowu się stawiał. – Chyba w ogóle nie powinienem z panem rozmawiać. – A co, syn kuzynki ma kłopoty z policją? – Nie. To porządni ludzie. Dajcie im spokój. Umowa była legalna. Dopilnuję zmiany rejestracji. Rozłączył się, zanim Montoya wyciągnął z niego coś więcej. Ale i tak już coś miał. Usiłował zadzwonić do Bentza i podzielić się z nim informacjami,