matki.

Mam zamiar normalnie ¿yc i odzyskac pamiec, do cie¿kiej cholery. - Musisz byc cierpliwa... - zaczeła Eugenia. - Niedobrze mi ju¿ od tego „bycia cierpliwa”. Mysle, ¿e odzyskam pamiec, jesli zaczne wychodzic z domu i robic wszystko to, co robiłam przed wypadkiem. - Sadze, ¿e ona ma racje - zgodził sie Nick. 204 - Nie bedzie to dla ciebie krepujace? - spytała Eugenia. - Twoje przyjaciółki to... no wiesz, kobiety z najlepszego towarzystwa i... - I oka¿a sie ostatnimi snobkami albo idiotkami, jesli nie zaakceptuja mnie takiej, jaka teraz jestem. Joanna Lindquist nie uciekła z krzykiem na mój widok, prawda? - To smieszne - mrukneła Eugenia, wstajac, ale nie odeszła od stołu. Alex patrzył uwa¿nie na Marle. - Przepraszam - powiedział. - Masz racje. Mo¿e rzeczywiscie powinnas zaczac wychodzic. Ja... ja tylko martwiłem sie o ciebie. - Z westchnieniem opadł na krzesło. - http://www.klinikaonline.pl/media/ Ale on nie wyjeżdżał. Przynajmniej aż do teraz, wręcz spędzał w biurze więcej czasu niż zazwyczaj. Shelby przejeżdżała kilka razy obok tego miejsca, nawet późną nocą, i zawsze widziała jego mercedesa na parkingu i światło w oknach, chociaż rolety były spuszczone. Raz, kiedy przejeżdżała, stał od frontu i opierał się na swojej lasce, a przy tym palił cygaro i rozmawiał z tymi samymi dwoma pomagierami, których widziała w pierwszym dniu wizyty w Bad Luck. Modliła się, żeby jej nie zobaczył, ale on oczywiście ją widział i gdy zapytał ją o to później, zmyśliła wymówkę, że szukała Katony. Nie była pewna, czy w to uwierzył, ale w każdym razie nie kwestionował jej słów. Teraz, kiedy dojechała do handlowej części miasteczka, czuła coraz większy ucisk w żołądku. Przejechało obok niej kilka samochodów; nie znała kierowców ani też oni jej nie rozpoznawali. Z pubu White Horse dobiegała muzyka, a w stronę głównego wejścia szedł Ross McCallum we własnej osobie. Nie. Zmroziło jej krew. McCallum zatrzymał się, żeby przypalić papierosa, zasłonił płomień swoją wielką łapą, a Shelby odwróciła

- Co przede mna ukrywasz? - szepneła pod nosem. Wyszła na korytarz i przy swietle jednej lampy, która zostawiano właczona na noc, podeszła do drzwi gabinetu. Nerwy miała napiete jak postronki, dłonie zaczeły jej sie pocic, a w uszach jej szumiało. Wło¿yła do zamka pierwszy klucz. Nie pasował. Drugi wszedł gładko, ale nie chciał sie Sprawdź Marle pod ramie. Wprowadziła ja do podłu¿nego pokoju z telewizorem, dwiema miekkimi kanapami i szezlongiem. Eugenia trzymała dziecko na kolanach; mały zdawał sie rozgladac za czyms szeroko otwartymi oczami. Marla usmiechneła sie na widok jego łysawej główki. - Dobry Bo¿e, cos ty zrobiła z włosami? - spytała Eugenia, wytrzeszczajac oczy i z trudem chwytajac powietrze, jak ryba wyjeta z wody. - Przystrzygłam je troche. - Có¿... dobrze... nie przejmuj sie tym. - Nie mam zamiaru. - Zadzwonie do mojej fryzjerki. Jestem pewna, ¿e nie