nie chciałbyś, bym została twoją żoną.

- Czy się zrozumieliśmy? - Willow Tyler nachylała się nad dziećmi, które skupiły się przy kuchennym stole. - Każdy z nas ma prawo do osobistego terytorium. I to jest świętość. R S - Co to świętość? - spytała Amy. - To, co powiedziała - wyjaśniła Lizzie z wyższością. - Miejsce, którego nie naruszamy, bo jest prywatne. Gdzie tata? - Wyszedł. Złotowłosa dziewczynka zmarszczyła brwi. - Dokąd? - chciała wiedzieć. - Nie wiem, nie powiedział - odparła Willow. - Ale dzisiaj jest tak piękna pogoda, że pomyślałam, że my także wyjdziemy na dwór. - Nie chcę nigdzie wychodzić! - Amy spojrzała na nią wyzywająco. - Ja też nie! - Mikey usiadł na podłodze i nie zamierzał się podnieść, jakby chciał oznajmić całemu światu, że strajkuje. - Pójdziemy popływać. - Willow zajrzała do lodówki i wyjęła stamtąd słoik z masłem orzechowym. Potem sięgnęła po papierową torbę pełną świeżych bułeczek i zabrała się za robienie kanapek. -Zapakujemy lunch, żeby móc później urządzić http://www.kleks-katowice.pl/media/ Wincroftów dowiedziałeś się czegoś ciekawego. - Tak. - Mark podszedł do biurka i wyjął z szuflady plastikową torebkę. - Jak ci juŜ wspomniałem, chodzi o strzykawkę. UŜywają ich hodowcy koni, ale ta jest zwykła, robi się nią zastrzyki chorym w szpitalach. Gavin wziął od Marka torebkę i przyjrzał się znajdującej się w niej strzykawce. - Wspomniałeś Nicie o tym znalezisku? - Nie. - Mark potrząsnął głową. - Nikomu o tym nie mówiłem. Na szczęście byłem sam, gdy to znalazłem. - To dobrze - stwierdził Gavin. - Ludzie mogliby wziąć to na języki i kalkulować, czy ma to związek z morderstwem Jonathana, bo krąŜy po mieście pogłoska, Ŝe przyczyną jego śmierci jest trujący zastrzyk. Laboratorium jest juŜ zamknięte, ale dam im to z samego rana. Potrwa trochę, zanim dostanę wynik. W środę na naszym wieczornym spotkaniu będę juŜ go miał.

drzwi! Żadnej odpowiedzi. Oparł się plecami o drzwi, wpatrując się smętnie w swoje czarne, wypolerowane buty. R S - W takim razie posłuchaj - prosił. - Są trzy sprawy, Sprawdź R S trudno było zgadnąć, że pani Caird przedstawia niani młodego mężczyznę. A może jednak nie. Zachowywali się, jakby już się znali. Przez chwilę cała trójka rozmawiała spokojnie, po czym pani Caird i jej towarzysz odeszli w stronę domu, Scott spodziewał się, że panna Tyler wsiądzie do samochodu i czym prędzej odjedzie, ale ona stała bez ruchu, wpatrując się w drzwi, za którymi zniknął młody mężczyzna. Wyglądała na przestraszoną. Oparła się o samochód i dłonią zakryła usta, jakby miała się zaraz rozpłakać. Co takiego powiedział jej ten prostak? Ale nim Scott zdążył w jakikolwiek sposób zareagować,